Bawią mnie zawsze doniesienia zaprzyjaźnionych z niedawnymi „naturalnymi władcami Polski” mediów zagranicznych, które od czasu do czasu grzmią o rzekomym straszliwym chwyceniu za twarz mediów w Polsce po 2015 roku. Prawda jest taka, że ten rząd nie chwycił mediów nawet za rękę, nawet za palec. Zdecydowana większość Polaków pozostaje dokładnie tak samo jak przed rokiem 2015 pod wpływem ośrodków przekazu radykalnie wrogich obozowi Jarosława Kaczyńskiego. Pewna korekta w kierunku odbudowy pluralizmu dokonała się jedynie w mediach publicznych - i to wszystko.
Chwilami można jednak odnieść wrażenie, że w tezę o panowaniu nad mediami uwierzyli sami niektórzy przedstawiciele rządzącego obozu. Bo inaczej nie da się wytłumaczyć tego beztroskiego luzu w rzucaniu na medialny stół nieprzemyślanych projektów, planów, bon motów, pomysłów i co tam jeszcze można wymyślić. Zazwyczaj wygląda to tak: Jarosław Kaczyński zmusza aparat państwowy do wdrożenia jakiejś naprawdę ważnej i potrzebnej zmiany, ale cała Polska rozmawia o dziwnej koncepcji podrzuconej przez superaktywnego ministra. Koncepcji, która nigdy nie wejdzie w życie. Premier Beata Szydło gromadzi elity regionu na Kongresie Innowatorów ale cały kraj debatuje o jakimś radykalnym pomyśle pragnącego błysnąć posła. Pomyśle za którym nie stoi nawet kartka papieru. Wicepremier Mateusz Morawiecki uruchamia kolejny projekt gospodarczy, ale media nie mają na to czasu bo ktoś tam coś rzucił w mediach. Oczywiście, to „coś” też nie ma nic i nie będzie miało nic wspólnego z realnym działaniem.
Jasne, że związane z opozycją media chętnie robią z igły widły, że jak mogą to PiS-owi przyłożą, że nie zawahają się nawet przed zmyśleniem cytatu, przed podaniem plotki jako informacji. Wszystko to powinno jednak skłaniać ludzi obozu rządzącego nie do szokującej chwilami beztroski w używaniu języka, ale do maksymalnej ostrożności. Do przemyślenia każdego medialnego występu, a już na pewno w mediach im jednoznacznie wrogich, do których niektórzy biegają z zapałem wartym lepszej sprawy. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość chce grać na własnych warunkach musi pamiętać, dokładnie tak jak pamiętało w kampanii, o tym, że otoczenie medialne jest generalnie wrogie.
Nie wiem czy rząd potrzebuje rekonstrukcji, ale na pewno potrzebuje dyscypliny przekazu. Potrzeba tłumika - emocji, ambicji, fajerwerków nieprzemyślanych pomysłów. Potrzeba gry drużynowej. Ośrodka zdolnego wymusić koordynację medialnych występów. I twardego egzekwowania tych zasad. Ich nieprzestrzeganie powinno skutkować bezwzględnymi dymisjami.
Żadna rekonstrukcja nie pomoże bowiem na gadulstwo i egoizm, które psują ciężką pracę wielu ludzi.
CZYTAJ KOMENTARZ KONRADA KOŁODZIEJSKIEGO: Bronię Waszczykowskiego. Przynajmniej nie czeka, żeby poklepał go po plecach kolega z zagranicy
-
W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Media. Stan dziś i droga naprawy”. W kolekcji: „Pilnowanie strażników. Etyka dziennikarska w praktyce” oraz „Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337186-kupcie-sobie-tlumiki-nie-wiem-czy-rzad-potrzebuje-rekonstrukcji-ale-na-pewno-dyscypliny-przekazu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.