Można zorganizować paręset osób by odgrywały entuzjazm na peronie, można maszerować w ich otoczeniu do prokuratury będąc jednocześnie impregnowanym przez kordon ochroniarzy, można udawać światowca na tej zapyziałej pisowskiej prowincji jaką rzekomo stała się Polska w Europie. Ale to są gesty jak to się mówi kolokwialnie na błysk. Prawda, która obciąża Donalda Tuska, prawda smoleńska, prawda o Amber Gold, prawda o sprzeniewierzeniu stoczni, prawda o prywatyzacji „Ciechu”, prawda o żółwiku z Putinem, przyjdą do niego jak las birnamski. I wtedy nie pomoże żaden immunitet, którym teraz Donald Tusk zapowiada się zasłaniać, kiedy będzie to dla niego wygodne: „Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że sprawy są celowo wykorzystywane przeciwko mnie po to, aby utrudnić lub uniemożliwić sprawowanie mi funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jeśli tak, to nie będę się wahał”. Opowiadanie dyrdymałek, że sprawa wezwania jako świadka do prokuratury ma charakter polityczny, gdy człowiek zajmuje się polityką od dziesięcioleci jest marnym wybiegiem. Można domniemywać, że więcej przed żadną komisją, ani na wezwanie prokuratury się nie stawi, a wezwanie zostanie to rozgłoszone jako szykany kaczystowskiej dyktatury. Można mówić o inicjowaniu swego rodzaju syndromu Barabasza. Podburzony tłum, wspierany przez wiadome media ma zastąpić wymiar sprawiedliwości i orzec o uniewinnieniu.
Piarowskie sztuczki jak zwykle w przypadku działalności Donalda Tuska będą miały za zadanie tak pudrować rzeczywistość, aż zrobią z niej damę lekkich obyczajów. Dokładnie to już przerabialiśmy.
Patrząc na karierę Donalda Tuska, odnosi się wrażenie, że można kupić bilet pierwszej klasy na pociąg Sopot – Warszawa, ale klasy się nie kupi za żadne pieniądze.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Można zorganizować paręset osób by odgrywały entuzjazm na peronie, można maszerować w ich otoczeniu do prokuratury będąc jednocześnie impregnowanym przez kordon ochroniarzy, można udawać światowca na tej zapyziałej pisowskiej prowincji jaką rzekomo stała się Polska w Europie. Ale to są gesty jak to się mówi kolokwialnie na błysk. Prawda, która obciąża Donalda Tuska, prawda smoleńska, prawda o Amber Gold, prawda o sprzeniewierzeniu stoczni, prawda o prywatyzacji „Ciechu”, prawda o żółwiku z Putinem, przyjdą do niego jak las birnamski. I wtedy nie pomoże żaden immunitet, którym teraz Donald Tusk zapowiada się zasłaniać, kiedy będzie to dla niego wygodne: „Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że sprawy są celowo wykorzystywane przeciwko mnie po to, aby utrudnić lub uniemożliwić sprawowanie mi funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jeśli tak, to nie będę się wahał”. Opowiadanie dyrdymałek, że sprawa wezwania jako świadka do prokuratury ma charakter polityczny, gdy człowiek zajmuje się polityką od dziesięcioleci jest marnym wybiegiem. Można domniemywać, że więcej przed żadną komisją, ani na wezwanie prokuratury się nie stawi, a wezwanie zostanie to rozgłoszone jako szykany kaczystowskiej dyktatury. Można mówić o inicjowaniu swego rodzaju syndromu Barabasza. Podburzony tłum, wspierany przez wiadome media ma zastąpić wymiar sprawiedliwości i orzec o uniewinnieniu.
Piarowskie sztuczki jak zwykle w przypadku działalności Donalda Tuska będą miały za zadanie tak pudrować rzeczywistość, aż zrobią z niej damę lekkich obyczajów. Dokładnie to już przerabialiśmy.
Patrząc na karierę Donalda Tuska, odnosi się wrażenie, że można kupić bilet pierwszej klasy na pociąg Sopot – Warszawa, ale klasy się nie kupi za żadne pieniądze.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/336520-dworzec-centralny-show-w-wykonaniu-donalda-tuska-przypomnial-nam-ze-jego-postac-to-falszywy-pieniadz?strona=2