Dane dotyczące ponad 47 tys. nieruchomości w Warszawie, głównie na Mokotowie, wyciągnął w niespełna trzy miesiące aplikant radcowski na praktykach zawodowych w stołecznym ratuszu. Są to przede wszystkim dane o właścicielach, wypisy z ksiąg, wyrysy działek. „Rzeczpospolita” wskazuje, że istnieje prawdopodobieństwo, iż ma to związek z dziką reprywatyzacją.
Dochodzenie jest prowadzone przez specjalny dział ds. cyberprzestępczości Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Śledczym udało się ustalić, że za gigantycznym wyciekiem stoi Zdzisław B., który będąc aplikantem radcowskim w stołecznym urzędzie odbywał praktyki.
Jest podejrzany o czyn z artykułu 267 kodeksu karnego dotyczący nielegalnego uzyskania informacji
— mówił Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zdzisław B. w styczniu 2015 roku wystąpił o przyjęcie na praktykę w ramach aplikacji radcowskiej do dyrektora Biura Geodezji i Katastru (BGiK). Praktykę odbywał w Wydziale Postępowań Administracyjnych tego biura.
Jak wskazuje „Rzeczpospolita”, praktykant został obdarzony dużym zaufaniem, ponieważ przydzielono mu hasło i login, umożliwiając dostęp do systemu informatycznego ISEG 2000 (dla 16 dzielnic stolicy), który zawiera informacje o wszystkich stołecznych gruntach – m.in. o numerach działek, powierzchni, budynkach i stanie własnościowym.
Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu, twierdzi, że ze zbioru korzystał zgodnie z upoważnieniem.
Zdaniem śledczych, dzięki wyniesionym danym ktoś mógł się podszyć pod właściciela nieruchomości i np. sprzedać cudzą działkę czy wziąć pożyczkę pod hipotekę.
wkt/”Rzeczpospolita”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/336510-dziesiatki-tysiecy-danych-o-nieruchomosciach-wyciekly-z-warszawskiego-ratusza-konsekwencje-moga-byc-powazne