Jestem raczej pewien, że po kolejnych wyborach parlamentarnych Nowoczesna – jak się popularnie mówi – wyląduje na śmietniku historii. Jeśli moje proroctwo się spełni, musiałbym dodać - na szczęście.
Powolny upadek tej efemerydy politycznej – przypominającej swoim powstaniem i upadkiem Ruch Palikota - rozpoczął się na naszych oczach tuż przed Świętami Wielkanocy, kiedy czwórka posłów czmychnęła z partii Ryszarda Petru do Platformy Obywatelskiej. Niewątpliwie do tak nagłego, radykalnego kroku czwórkę uciekinierów zmobilizowała najnowsza prognoza wyborcza, wedle której Nowoczesna znalazła się, zapewne niespodziewanie dla samej siebie, na granicy 5-cio procentowego progu wyborczego. Szczury uciekają z tonącego okrętu? A jeszcze niedawno Nowoczesna w sondażach ścigała się z Platformą.
Główną przyczyną słabnących preferencji wyborczych Nowoczesnej jest kryzys przywództwa. Żadne czarodziejskie zaklęcia tego nie zmienią, gdyż słabości Ryszarda Petru są nie do wyeliminowania. Pomyśleć tylko, że rok temu trwała ostra rywalizacja o przywództwo w opozycji między Petru a Grzegorzem Schetyną. Czy to znaczy, że Schetyna urósł, spotężniał i przybyło mu politycznego zmysłu? Wzrost notowań Platformy to głównie wynik klasycznych wpadek Ryszarda Petru, jak wyjazd w towarzystwie bliskiej sobie kobiety na bal Sylwestrowy do Portugalii w czasie politycznego napięcia opozycji z obozem rządzącym, kompromitujących lapsusów, świadczących o braku wiedzy na poziomie średniego wykształcenia oraz raptownych zmian postawy politycznej w okresie wspomnianego kryzysu parlamentarnego na przełomie grudnia i stycznia. Do zwiększenia przewagi Platformy nad Nowoczesną przyczyniły się także niefortunne posunięcia Prawa i Sprawiedliwości, z których największe straty przyniosła próba zablokowania wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisko szefa Rady Europejskiej.
Odejście kilkoro posłów z Nowoczesnej jest otwarciem tendencji, która moim daniem zamieni się w exodus członków tej partii. Wszyscy zdają sobie sprawę, że ciągnący ugrupowanie w dół lider nie zrezygnuje z przywództwa, a rozumu mu nie przybędzie. Obciążeniem partii – wbrew górnolotnych słów Pawła Rabieja – są kobiety tej partii, najdelikatniej mówiąc, należące do osób niezwykle uciążliwych, topornych w myśleniu i języku. Pozbawione błysku politycznego. W dodatku, daleko im do zwykłego kulturalnego sposobu bycia. Oszalałe na punkcie swojego posłowania. Przekonane, że zajmowanie miejsca w ławie parlamentarnej daje im prawo do kierowania losami świata i ludzi, zamieszkujących naszą planetę.
Paweł Rabiej puścił wodze wyobraźni, uważając, że kobiety obecne w Nowoczesnej, nazwane przez niego „liderkami”, pozwalają porównać jego partię do „wielogłowego smoka”.
Wydaje się, że o wiele bardziej uzasadnione byłoby porównanie do „małego jaszczura otoczonego żmijkami”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/336075-nowoczesna-smok-czy-maly-jaszczur-otoczony-zmijkami-slabosci-ryszarda-petru-sa-nie-do-wyeliminowania