Potwierdza się stara prawda, że nawet najwybitniejsi i najbardziej zasłużeni rozpętują zbędne burze jeśli pozwolą dominować ambicjom nad rozwagą.
Zarabiać 50 tysięcy chciałby prawie każdy i nie można mieć pretensji do Bartłomieja Misiewicza, że taką ofertę pracy przyjął. Istotniejsze jest, że ktoś mu tę synekurę zagwarantował.
Można w pewnym stopniu zrozumieć lojalność ministra Macierewicza wobec swojego wieloletniego, zaufanego współpracownika. Można też przyjąć argument, że Bartłomiej Misiewicz ma tak duże zasługi, że dopuszczenie, by o jego karierze decydowały niepochlebne artykuły z „Gazety Wyborczej” lub „Newsweeka”, byłoby zwykłą rejteradą. Jednak tak ostentacyjne lansowanie młodego człowieka, bez odpowiednich kwalifikacji, przynajmniej tych potwierdzonych wymaganymi dokumentami, jest szkodliwe dla całego obozu zmiany.
W 2016 roku wybuchł skandal, gdy okazało się, że Bartłomiej Misiewicz został członkiem rad nadzorczych spółek Energa Ciepło Ostrołęka i Polskiej Grupy Zbrojeniowej, bez obowiązującego kursu dla członków rad nadzorczych i bez ukończonych studiów. To że pod naciskiem opinii publicznej zrezygnował z tych stanowisk, nie mogło już odmienić wizerunkowej katastrofy PiS – u.
Już wtedy należało Bartłomieja Misiewicza jak to się kolokwialnie określa „schować”. I to głęboko.
Wyborcy prawicy są bardzo wyczulony na tego typu arogancję władzy. Właśnie dokładnie przez to były tak obmierzłe rządy koalicji PO – PSL, że bezceremonialnie zawłaszczano państwo wyłącznie dla swoich, a z nepotyzmu zrobiono regułę. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że partia rządząca obsadza w kluczowych firmach zaufanych ludzi. Zresztą wyniki finansowe wielu spółek potwierdziły słuszność wymiany kadr, ale to nie może mieć posmaku skoku na stołki. A w przypadku pana Misiewicza, wyglądało mało estetycznie.
Do tego dochodziły jeszcze barwne opowieści i te publikowane w prasie i te wędrujące pocztą pantoflową, nieprzynoszące temu cały czas jeszcze młodemu człowiekowi nadmiernej chwały.
O całej sprawie musiała się wypowiadać premier rządu:
Polityka kadrowa każdego ministerstwa jest w rękach każdego z ministrów. Rozumiem, że Misiewicz stał się symbolem zjawiska, które nie powinno mieć miejsca.
I sam prezes Jarosław Kaczyński:
Moje stanowisko jest całkowicie jednoznaczne: on powinien zniknąć ze sceny publicznej. Jest bardzo młody i być może kiedyś wróci. Ale to musi potrwać”.
Dlaczego zatem minister Macierewicz, znając uwarunkowania i zewnętrzne, i wewnętrzne zdecydował się ponownie wysłać słynnego i obserwowanego przez media współpracownika, na lukratywną posadę do Polskiej Grupy Zbrojeniowej?
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE”
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Potwierdza się stara prawda, że nawet najwybitniejsi i najbardziej zasłużeni rozpętują zbędne burze jeśli pozwolą dominować ambicjom nad rozwagą.
Zarabiać 50 tysięcy chciałby prawie każdy i nie można mieć pretensji do Bartłomieja Misiewicza, że taką ofertę pracy przyjął. Istotniejsze jest, że ktoś mu tę synekurę zagwarantował.
Można w pewnym stopniu zrozumieć lojalność ministra Macierewicza wobec swojego wieloletniego, zaufanego współpracownika. Można też przyjąć argument, że Bartłomiej Misiewicz ma tak duże zasługi, że dopuszczenie, by o jego karierze decydowały niepochlebne artykuły z „Gazety Wyborczej” lub „Newsweeka”, byłoby zwykłą rejteradą. Jednak tak ostentacyjne lansowanie młodego człowieka, bez odpowiednich kwalifikacji, przynajmniej tych potwierdzonych wymaganymi dokumentami, jest szkodliwe dla całego obozu zmiany.
W 2016 roku wybuchł skandal, gdy okazało się, że Bartłomiej Misiewicz został członkiem rad nadzorczych spółek Energa Ciepło Ostrołęka i Polskiej Grupy Zbrojeniowej, bez obowiązującego kursu dla członków rad nadzorczych i bez ukończonych studiów. To że pod naciskiem opinii publicznej zrezygnował z tych stanowisk, nie mogło już odmienić wizerunkowej katastrofy PiS – u.
Już wtedy należało Bartłomieja Misiewicza jak to się kolokwialnie określa „schować”. I to głęboko.
Wyborcy prawicy są bardzo wyczulony na tego typu arogancję władzy. Właśnie dokładnie przez to były tak obmierzłe rządy koalicji PO – PSL, że bezceremonialnie zawłaszczano państwo wyłącznie dla swoich, a z nepotyzmu zrobiono regułę. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że partia rządząca obsadza w kluczowych firmach zaufanych ludzi. Zresztą wyniki finansowe wielu spółek potwierdziły słuszność wymiany kadr, ale to nie może mieć posmaku skoku na stołki. A w przypadku pana Misiewicza, wyglądało mało estetycznie.
Do tego dochodziły jeszcze barwne opowieści i te publikowane w prasie i te wędrujące pocztą pantoflową, nieprzynoszące temu cały czas jeszcze młodemu człowiekowi nadmiernej chwały.
O całej sprawie musiała się wypowiadać premier rządu:
Polityka kadrowa każdego ministerstwa jest w rękach każdego z ministrów. Rozumiem, że Misiewicz stał się symbolem zjawiska, które nie powinno mieć miejsca.
I sam prezes Jarosław Kaczyński:
Moje stanowisko jest całkowicie jednoznaczne: on powinien zniknąć ze sceny publicznej. Jest bardzo młody i być może kiedyś wróci. Ale to musi potrwać”.
Dlaczego zatem minister Macierewicz, znając uwarunkowania i zewnętrzne, i wewnętrzne zdecydował się ponownie wysłać słynnego i obserwowanego przez media współpracownika, na lukratywną posadę do Polskiej Grupy Zbrojeniowej?
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE”
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/335519-sluszna-decyzja-prezesa-kaczynskiego-w-sprawie-misiewicza-limit-bledow-dawno-wyczerpano
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.