Impregnowany na przepisy, ignorujący swoje podstawowe obowiązki, po latach cierpiący na amnezję – to charakterystyczny rys urzędnika państwowego niemal każdej instytucji, która jest uwikłana w aferę Amber Gold.
Wczorajsze przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą dwóch pań piastujących onegdaj dyrektorskie funkcje w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego było tego kolejnym dowodem. Jednym z dotychczas najmocniejszych. Dla Anny Kolmas, byłej zastępcy Dyrektor Departamentu Rynku Transportu Lotniczego ULC posłowie (ze wszystkich klubów – poza nieobecną przedstawicielką PSL) nie mieli litości. Bo też trudno było ją mieć.
To m.in. od niej zależało, czy wchodzące na rynek linie lotnicze kupione przez szefa Amber Gold będą miały koncesję na prowadzenie swojej działalności – w głównej mierze polegającej na zasysaniu i topieniu pieniędzy z piramidy finansowej. Było mnóstwo powodów, dla których można było tej koncesji nie wydać, a później wielokrotnie ją cofnąć.
Przez kilkanaście miesięcy (a nie kilka tygodni – jak nakazują przepisy) urzędniczka nie była w stanie wyegzekwować od OLT (wcześniej funkcjonujących pod nazwą Jet Air) prawidłowego sprawozdania finansowego. Zamiast zastosować przepisy i zmierzać do cofnięcia koncesji, 9-krotnie (!) wysyłała do spółki monity, kompletnie nie przejmując się olewactwem ze strony linii lotniczej.
Dalej: jeśli ktoś jest karany, nie może zasiadać w zarządzie linii lotniczych – przepisy mówią o wymogu „dobrej reputacji” wobec takiego człowieka. Dlaczego ULC nie wiedział o wyrokach (znów: dziewięciu) na Marcina P.? Bo nie poinformował o nich… Marcin P. Urzędnikom wystarczyło kłamliwe oświadczenie przekazane przez jego firmę. Można było sprawdzić to obiektywnie w Krajowym Rejestrze Karnym? Można było. Czy to zrobiono? A skąd!
Gdyby Urząd Lotnictwa Cywilnego działał prawidłowo i zbadał sprawozdania finansowe OLT, sprawdził przeszłość Marcina P., sprawdził umowy ubezpieczeniowe przewoźnika - albo mocno zawężając: zastosował się do Prawa Lotniczego, dyrektyw Unii Europejskiej, rozporządzeń ministerstwa transportu, a zwłaszcza przepisów dotyczących przyznawania koncesji na działalność linii lotniczych – szef Amber Gold nie wyprałby w OLT tak wielkiej kwoty i udałoby się odzyskać co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych ukradzionych ludziom nabranych na „złoty interes” P.
Ostatecznie koncesję zawieszono… po upadłości OLT.
Taktyka zarówno Kolmas, jak i kolejnego świadka – byłej szefowej wspomnianego departamentu, Sylwii Ciszewskiej – była jasna: zaklinać rzeczywistość, udawać że podejmowało się jakieś działania (wbrew wszelkim dokumentom, przywoływanym przez posłów), a w momencie złapania na kłamstwie – zasłanianie się niepamięcią.
Wszyscy przesłuchujący panią Kolmas jak jeden mąż dowodzili, że nie wypełniała ona niemal żadnych ciążących na niej obowiązków, ordynarnie ignorując regulacje prawne. Mimo to wyrwało jej się (budząc wesołość na sali obrad) w trakcie wymiany zdań z jednym z posłów: „Ja miałam przepisy…”.
Witold Zembaczyński z Nowoczesnej rozpoczął więc swoją turę pytań niekonwencjonalnie.
Czy może pani dokończyć zdanie rozpoczęte w trakcie tego przesłuchania, które się zaczynało tak: „Ja mam przepisy…”. Proszę dokończyć, bo nie wiem, gdzie właśnie…
Nie rozumiem pytania
Powiedziała pani: „Ja mam przepisy…”, a potem urwała. Chcę się dowiedzieć, gdzie je pani ma.
Nie rozumiem pytania
Nie rozumie pani? Można mieć w szufladzie, w Lexie, albo jeszcze w innym miejscu…
Trudno się dziwić zniecierpliwieniu posła. Z podobnymi zeznaniami komisja ma do czynienia niemal na każdym posiedzeniu. Urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia, twierdzą, że o niczym nie wiedzieli i nie mogli sprawdzić, nikt ich o niczym nie informował. A gdy posłowie z minuty na minuty coraz bardziej obnażają ich mijanie się z prawdą, dostają amnezji.
Zembaczyński w swoim pytaniu de facto dokonał trafnej analizy. Ci wszyscy urzędnicy mieli przepisy właśnie tam… gdzie nie chciała rozumieć pani dyrektor z ULC.
CZYTAJ TAKŻE:
TUTAJ znajdziesz więcej informacji o pracach komisji śledczej ds. Amber Gold.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/334421-ja-mialam-przepisy-gdzie-je-pani-miala-poslom-z-komisji-sledczej-ds-amber-gold-opadaja-rece-i-nie-ma-sie-co-dziwic