Trzecia RP to konglomerat starych peerelowskich struktur z nowymi utworzonymi już w czasach niepodległości. Ten konglomerat w ciągu ćwierćwiecza zdążył się na tyle utrwalić, że dziś próby ewolucyjnej reformy państwa często okazują się trudne albo wręcz niemożliwe. Tak jest choćby w przypadku Ministerstwa Spraw Zagranicznych, resortu, który umykał dotąd poważniejszym zmianom
— pisze Konrad Kołodziejski w artykule „Bój o MSZ” w tygodniku „wSieci”.
Kołodziejski przedstawia szczegóły pomysłu zmian w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, które mają wprowadzić nowe standardy w resorcie i podległej mu służbie dyplomatycznej.
Nowa ustawa o służbie zagranicznej zakłada dokonanie przeglądu kadr w resorcie. Podstawowym kryterium doboru tych kadr ma być odtąd szeroko rozumiana lojalność wobec własnego państwa
— czytamy.
Co to oznacza? Przede wszystkim świadomość, że celem służby zagranicznej jest ochrona interesu państwa. Takie ustalenie kryteriów wyklucza z pracy w MSZ osoby myślące wyłącznie w kategoriach osobistej kariery czy wygodnej synekury w resorcie lub na zagranicznej placówce. Wyklucza również tych, przy których pojawiają się znaki zapytania z przeszłości, współpraca ze służbami PRL czy – już w nowszych czasach – problemy z prokuraturą
— pisze Kołodziejski i zwraca uwagę na kwestię kwalifikacji kandydatów do pracy w dyplomacji.
Ustawa jest w założeniach słuszna i trudno kwestionować przyjęte w niej kryteria. Jednak wzbudziła ona ogromne emocje, zwłaszcza wśród osób zatrudnionych w MSZ. Wokół ustawy narosło w ostatnich tygodniach mnóstwo mitów i przekłamań sprowadzających projekt zmian do czystki
— pisze publicysta „wSieci”.
Wokół zmian w resorcie narosło wiele mitów, jednym z nich jest sprawa liczby osób, które stracą pracę w MSZ.
W MSZ pracuje ponad 4 tys. osób. Ilu dotkną zwolnienia? Minister Witold Waszczykowski mówi o 100–150 pracownikach. Wśród urzędników sprzyjających zmianom pojawiają się też inne liczby 300, a nawet 500 osób. Tymczasem w „Gazecie Wyborczej” możemy przeczytać o ponad tysiącu osób szykowanych do zwolnienia
— pisze Kołodziejski.
Mity te rozwiewa Andrzej Jasionowski, dyrektor służby zagranicznej w MSZ.
To bzdura – mówi Jasionowski. – Gdyby chcieć zwolnić tyle osób, to należałoby mieć od razu innych na ich miejsce. Czy wyobraża sobie pan konkurs dla tyle stanowisk? Trzeba by chyba wynająć Stadion Narodowy
— mówi w rozmowie z Kołodziejskim.
Radosław Sikorski – również ostro krytykujący planowane zmiany w resorcie – zwolnił z pracy w MSZ 300osób, to nikt nie zadawał pytań o kryteria. – Tymczasem dziś kryteria są jasno zapisane w ustawie
— dodaje, odpowiadając na zarzuty ze strony resortowej „Solidarności”.
Kołodziejski szeroko analizuje patologie jakie narosły wokół ministerstwa. Pisze o nepotyzmie, który trawił resort i sprawie dyplomatów szkolonych w ZSRR. W artykule „Bój o MSZ” czytamy też o tym jak nieprzychylne władzy media wykrzywiają obraz sytuacji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, m.in. publikując nieprawdziwe informacje nt. pracowników resortu.
Więcej o kulisach zmian w MSZ w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, dostępnym w sprzedaży od 27 marca, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół –
www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/333346-boj-o-msz-kolodziejski-o-zmianach-w-resorcie-dyplomacji-podstawowym-kryterium-doboru-kadr-ma-byc-lojalnosc-wobec-wlasnego-panstwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.