Tylko czy to nie jest tak, że UE jest tak zaprogramowana, że będzie przekształcać się w kierunku super państwa?
Unia Europejska niewątpliwie została powołana w cieniu doświadczenia II wojny światowej interpretowanego niezupełnie w zgodzie z prawdą historyczną jako doświadczenie wynikające tylko z nacjonalizmów europejskich, w szczególności z nacjonalizmu niemieckiego. Geneza UE nadała pewną dynamikę ideologii europejskiej w ostatnich kilkudziesięciu latach i jednocześnie kształtuje strukturalne formy struktury europejskiej, właśnie w takim kierunku, o jakim pan redaktor wspomniał. To znaczy, odnarodowić Europę, wychodzić z dawnych, uznanych za potencjalnie zbrodnicze, niebezpieczne struktur narodowych, tożsamości narodowych, zastępować je nową, ponad narodową wspólnotą.
Myślę jednak, że ta struktura coraz wyraźniej okazuje swoje niedostosowanie do rzeczywistości, bo z jednej strony widzimy, jak interesy narodowe, w tym przypadku najlepiej zorganizowanego politycznie i najsilniejszego gospodarczo narodu, jakim są w strukturze UE Niemcy, to przykład chyba najbardziej czytelny, jak te interesy narodowe realnie wciąż trwają, przeważają, dyktują warunki gry w UE i na jakiej hipokryzji w związku z tym opiera się to założenie odnarodowienia czy pozbawienia charakterów wspólnoty państw struktury europejskiej i przekształcania jej oficjalnie w strukturę jakby ponadpaństwową. Tego rodzaju dynamika ukrywa, czy zasłania wciąż realnie trwającą grę interesów politycznych państw narodowych, w których najsilniejsze próbują budować nie tylko własny interes, ale także strukturę imperialną.
To, co robią Niemcy, czyli wpływanie na cały kontynent europejskie to nic nowego, nasi zachodni sąsiedzi robią to od ponad tysiąca lat.
To jest pytanie zasadnicze – czy Europa zmierza w kierunku imperium, w którym silniejszemu i centralnemu królestwu Niemieckiemu, używam tutaj celowo tego historycznego określenia, które niegdyś określało rdzeń cesarstwa łacińskiego, cesarstwa europejskiego, gdzie każdorazowo cesarz był zarazem królem niemieckim. Tak było prawie przez osiem wieków. Tamta struktura historyczna, bardzo długotrwała, działała dobrze tylko wtedy, gdy władcy owego cesarstwa rozumieli, że potrzebna jest równorzędna wspólnota z poszanowaniem interesów, możliwości i godności innych członków owej wspólnoty europejskiej, nazywanej wtedy cesarstwem, ani na deptanie tych interesów i godności w imię centralnego królestwa niemieckiego.
Przykładem tego niech będzie historyczna różnica, którą odczuła polska wspólnota już tysiąc lat temu. Z jednej strony wspólnota europejska oparta na czterech równorzędnych filarach, Italii, Germanii, Galii i Sklawini, reprezentowanej przez Bolesława Chrobrego, której symbolem był cesarz Otton III. Nie miało wówczas być Europy różnych prędkości, Europy podporządkowanej Germanii, ale miała to być Europa oparta na poszanowaniu różnych wspólnot i tradycji politycznych. Następca Ottona, Henryk II zmienia radykalnie tę politykę, traktując cesarstwo jako folwark królestwa niemieckiego. I wtedy ci, którzy szanują swoją godność, swoją wspólnotę, odrębność, wrażliwość, interesy, przeciwstawiają się królestwu niemieckiemu. Tak było w przypadku Polski, która przez piętnaście lat broniła swojej niepodległości i obroniła ją w 1018 r. W styczniu przyszłego roku będziemy obchodzić tysiąclecie polskiej niepodległości obronionej w piętnastoletniej wojnie z królestwem niemieckim zakończonej pokojem w Budziszynie w 1018 r. To pokazuje dwa kierunki budowy Europy: jeden, w którym nasz kontynent pozostaje wspólnotą ponadnarodową, ale łącząca realnie istniejące narody na zasadach poszanowania tych interesów, wrażliwości i tożsamości kulturowej, drugi wariant to Europa jak najbardziej ponadnarodowa, w której jeden naród, niemieckie centrum polityczne próbuje narzucać swoją wolę innym. Ten drugi model jest znany w naszej europejskiej historii od tysiąca lat zawsze prowadził do napięć, kryzysów, niebezpiecznych zakrętów w historii.
Jeżeli budować wspólnoty ponadnarodowe to tylko, jeżeli spajają one różne narody i szanują ich tradycje, wartości i interesy.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
W najnowszym „wSieci”: rozmowa Jacka i Michała Karnowskich z premier Beatą Szydło pt. „Cicho siedzieć nie będziemy”. Prezes Rady Ministrów zdradza m.in. kulisy przedłużenia kadencji Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej oraz przebieg szczytu w Brukseli. Polecamy!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tylko czy to nie jest tak, że UE jest tak zaprogramowana, że będzie przekształcać się w kierunku super państwa?
Unia Europejska niewątpliwie została powołana w cieniu doświadczenia II wojny światowej interpretowanego niezupełnie w zgodzie z prawdą historyczną jako doświadczenie wynikające tylko z nacjonalizmów europejskich, w szczególności z nacjonalizmu niemieckiego. Geneza UE nadała pewną dynamikę ideologii europejskiej w ostatnich kilkudziesięciu latach i jednocześnie kształtuje strukturalne formy struktury europejskiej, właśnie w takim kierunku, o jakim pan redaktor wspomniał. To znaczy, odnarodowić Europę, wychodzić z dawnych, uznanych za potencjalnie zbrodnicze, niebezpieczne struktur narodowych, tożsamości narodowych, zastępować je nową, ponad narodową wspólnotą.
Myślę jednak, że ta struktura coraz wyraźniej okazuje swoje niedostosowanie do rzeczywistości, bo z jednej strony widzimy, jak interesy narodowe, w tym przypadku najlepiej zorganizowanego politycznie i najsilniejszego gospodarczo narodu, jakim są w strukturze UE Niemcy, to przykład chyba najbardziej czytelny, jak te interesy narodowe realnie wciąż trwają, przeważają, dyktują warunki gry w UE i na jakiej hipokryzji w związku z tym opiera się to założenie odnarodowienia czy pozbawienia charakterów wspólnoty państw struktury europejskiej i przekształcania jej oficjalnie w strukturę jakby ponadpaństwową. Tego rodzaju dynamika ukrywa, czy zasłania wciąż realnie trwającą grę interesów politycznych państw narodowych, w których najsilniejsze próbują budować nie tylko własny interes, ale także strukturę imperialną.
To, co robią Niemcy, czyli wpływanie na cały kontynent europejskie to nic nowego, nasi zachodni sąsiedzi robią to od ponad tysiąca lat.
To jest pytanie zasadnicze – czy Europa zmierza w kierunku imperium, w którym silniejszemu i centralnemu królestwu Niemieckiemu, używam tutaj celowo tego historycznego określenia, które niegdyś określało rdzeń cesarstwa łacińskiego, cesarstwa europejskiego, gdzie każdorazowo cesarz był zarazem królem niemieckim. Tak było prawie przez osiem wieków. Tamta struktura historyczna, bardzo długotrwała, działała dobrze tylko wtedy, gdy władcy owego cesarstwa rozumieli, że potrzebna jest równorzędna wspólnota z poszanowaniem interesów, możliwości i godności innych członków owej wspólnoty europejskiej, nazywanej wtedy cesarstwem, ani na deptanie tych interesów i godności w imię centralnego królestwa niemieckiego.
Przykładem tego niech będzie historyczna różnica, którą odczuła polska wspólnota już tysiąc lat temu. Z jednej strony wspólnota europejska oparta na czterech równorzędnych filarach, Italii, Germanii, Galii i Sklawini, reprezentowanej przez Bolesława Chrobrego, której symbolem był cesarz Otton III. Nie miało wówczas być Europy różnych prędkości, Europy podporządkowanej Germanii, ale miała to być Europa oparta na poszanowaniu różnych wspólnot i tradycji politycznych. Następca Ottona, Henryk II zmienia radykalnie tę politykę, traktując cesarstwo jako folwark królestwa niemieckiego. I wtedy ci, którzy szanują swoją godność, swoją wspólnotę, odrębność, wrażliwość, interesy, przeciwstawiają się królestwu niemieckiemu. Tak było w przypadku Polski, która przez piętnaście lat broniła swojej niepodległości i obroniła ją w 1018 r. W styczniu przyszłego roku będziemy obchodzić tysiąclecie polskiej niepodległości obronionej w piętnastoletniej wojnie z królestwem niemieckim zakończonej pokojem w Budziszynie w 1018 r. To pokazuje dwa kierunki budowy Europy: jeden, w którym nasz kontynent pozostaje wspólnotą ponadnarodową, ale łącząca realnie istniejące narody na zasadach poszanowania tych interesów, wrażliwości i tożsamości kulturowej, drugi wariant to Europa jak najbardziej ponadnarodowa, w której jeden naród, niemieckie centrum polityczne próbuje narzucać swoją wolę innym. Ten drugi model jest znany w naszej europejskiej historii od tysiąca lat zawsze prowadził do napięć, kryzysów, niebezpiecznych zakrętów w historii.
Jeżeli budować wspólnoty ponadnarodowe to tylko, jeżeli spajają one różne narody i szanują ich tradycje, wartości i interesy.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
W najnowszym „wSieci”: rozmowa Jacka i Michała Karnowskich z premier Beatą Szydło pt. „Cicho siedzieć nie będziemy”. Prezes Rady Ministrów zdradza m.in. kulisy przedłużenia kadencji Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej oraz przebieg szczytu w Brukseli. Polecamy!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/333042-nasz-wywiad-prof-nowak-bieg-ku-przepasci-moze-pograzyc-ue-nalezy-postawic-problem-junckera-i-jego-chorobliwego-alkoholizmu?strona=2