Co najmniej cztery osoby zginęły - w tym sprawca i policjant - a 20 zostało rannych w ataku terrorystycznym, do którego doszło w środę koło gmachu brytyjskiego parlamentu w centrum Londynu
— poinformowała policja.
Około 14.40 (15.40 czasu polskiego) napastnik wjechał samochodem w grupę ludzi na Moście Westminsterskim, a następnie próbował dostać się na teren brytyjskiego parlamentu, raniąc śmiertelnie nożem jednego z policjantów strzegących bramy wjazdowej. Wkrótce później sprawca został zastrzelony przez interweniujące służby bezpieczeństwa.
Według informacji londyńskiej policji, mężczyzna działał w pojedynkę; jego motywy nie są jeszcze jasne. W toku śledztwa incydent traktowany jest jako atak terrorystyczny, „o ile nie odkryjemy informacji, które sugerowałyby inną interpretację”
— podała policja.
Służby ratunkowe poinformowały, że udzieliły pomocy medycznej co najmniej 20 osobom, z czego 12 zostało przyjętych do szpitala; część z nich - jak powiedział jeden z lekarzy w rozmowie z telewizją Sky News - odniosło „katastrofalne obrażenia”. Wśród rannych są francuscy licealiści przebywający w Londynie na wycieczce szkolnej - potwierdziły władze w Paryżu.
Po ataku zawieszono obrady Izby Gmin i Izby Lordów, a premier Theresa May została natychmiast ewakuowana z budynku parlamentu. Przerwano także trwającą w szkockim parlamencie debatę przed głosowaniem dotyczącym formalnego wniosku o zorganizowanie drugiego referendum ws. niepodległości Szkocji. Zaplanowane na środowe popołudnie spotkanie szefowej rządu z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim zostało odwołane.
Służby prasowe Downing Street poinformowały, że premier May i rząd „są myślami z zabitymi i rannymi w tym przerażającym ataku, a także z ich rodzinami”. Szefowa rządu jeszcze w środę wieczorem zwołała spotkanie sztabu kryzysowego COBRA (Cabinet Office Briefing Rooms) pod jej przewodnictwem.
Z kolei szefowa brytyjskiego MSW Amber Rudd oświadczyła, że zamach w Londynie to atak „na wartości demokracji, tolerancji i rządów prawa, które symbolizuje siedziba parlamentu”.
„Będziemy zjednoczeni w walce z tymi, którzy atakują nasze wspólne wartości”
— dodała.
Brytyjski poseł Partii Konserwatywnej Martin Vickers, który słyszał strzały oddane przez policję, powiedział w rozmowie z PAP, że był to „atak na serce demokracji”.
Vickers opowiedział, że w chwili ataku był w budynku parlamentu i szedł w kierunku sali, w której odbywają się głosowania Izby Gmin.
„Przechodziliśmy w tym kierunku, kiedy nagle usłyszeliśmy trzy strzały i część kolegów, najwyraźniej na polecenie ochrony, zawróciła. Kazali nam jak najszybciej opuścić budynek, więc wyszliśmy wyjściem ewakuacyjnym w pobliżu stacji metra”
— opowiadał.
„Wielu kolegów było zaszokowanych, ale mamy świadomość, że zagrożenie terrorystyczne to jedno z zagrożeń, które wiążą się z aktywnością w życiu publicznym. (…) Siedziba parlamentu jest zawsze naturalnym celem ataku, ale nasza ochrona i służby wykonują fantastyczną pracę, chroniąc nas na co dzień”
— podkreślił poseł.
Polska ambasada w Londynie opublikowała na Twitterze apel o „zachowanie dodatkowej ostrożności oraz stosowanie się do zaleceń policji”. Konsul generalny Krzysztof Grzelczyk przekazał w rozmowie z PAP, że służby dyplomatyczne nie mają informacji o tym, aby Polacy byli wśród poszkodowanych.
ansa/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332601-policja-potwierdza-informacje-o-czterech-ofiarach-zamachu-polska-ambasada-apeluje-o-zachowanie-dodatkowej-ostroznosci