Dekan kończy swoją „odezwę” połajankami dla tych, którzy nie tylko w Polsce, chcą rozpocząć potrzebną dyskusję o zmianach w Unii Europejskiej. Oczywiście dostaje się też symbolicznej (polskiej?) „władzy”.
Opowiadamy się właśnie za taką zjednoczoną Europą, nie tylko za Unią Europejską w swej obecnej formie. Unia Europejska to najbardziej ambitny projekt wolnościowy w historii ludzkości. Od 60 lat jest gwarantem wolności w Europie, kontynencie przez wiele stuleci nękanym rozmaitymi wojnami i konfliktami. Zbyt łatwo zdarza nam się o tym zapominać w kontekście panującego obecnie w Unii kryzysu i niewątpliwej potrzeby reform.Ideą wolnych mediów na całym świecie jest służyć społeczeństwu, a nie osobom będącym u władzy. W tym sensie, mam nadzieję, że trwająca obecnie ostra debata publiczna stanie się przyczynkiem do merytorycznej dyskusji”.
– podsumowuje menadżer z RAS AG.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Elżbieta Kruk: Chcemy usunąć dominację obcego kapitału w mediach - tak, by wyglądało to jak w Europie Zachodniej
Mark Dekan reprezentuje iście austriackie (sam jest Austriakiem) przywiązanie do ustalonych przez przełożonych zasad. Dla niego słowa wygłaszane przez Angelę Merkel i innych przedstawicieli establishmentu europejskiego to absolutne dogmaty, których trzeba trzymać się do samego końca. Nawet za cenę zarzutów o nieuprawnione wtręty w politykę zagraniczną innych krajów. Dekan nie bierze też na siebie odpowiedzialności za burzę, którą wywołał swoim niedorzecznym listem, a w którym miał czelność oceniać polskie władze i sugerować swoim podwładnym jaki przekaz mają reprezentować w mediach, którymi po części sam zarządza.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Były naczelny „Forbesa” o liście Dekana: „To jest ewidentne naruszenie zasad i niezależności dziennikarskiej”. NASZ WYWIAD
Jego górnolotny styl i nieudolne polityczne analizy mogłyby budzić jedynie uśmiech politowania, gdyby nie fakt, że posiada on ogromną władzę w koncernie, do którego należą znaczące media w Polsce. Jego narracja jest więc banalna, ale dla polskich dziennikarzy stanowi swoisty kierunek w przedstawianiu rzeczywistości - tej politycznej także. Buta i arogancja z jaką Dekan opisuje polskie media publiczne to także znak i dowód na to, że jego intencje wykraczają daleko poza publicystyczną krytykę idei, których nie rozumie lub które zagrażają elicie europejskich polityków. Mark Dekan, nieświadomie, uwiarygadnia więc potrzebę repolonizacji mediów w Polsce. Dziś, paradoksalnie, staje się rzecznikiem tej koncepcji.
WB. Press.pl
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dekan kończy swoją „odezwę” połajankami dla tych, którzy nie tylko w Polsce, chcą rozpocząć potrzebną dyskusję o zmianach w Unii Europejskiej. Oczywiście dostaje się też symbolicznej (polskiej?) „władzy”.
Opowiadamy się właśnie za taką zjednoczoną Europą, nie tylko za Unią Europejską w swej obecnej formie. Unia Europejska to najbardziej ambitny projekt wolnościowy w historii ludzkości. Od 60 lat jest gwarantem wolności w Europie, kontynencie przez wiele stuleci nękanym rozmaitymi wojnami i konfliktami. Zbyt łatwo zdarza nam się o tym zapominać w kontekście panującego obecnie w Unii kryzysu i niewątpliwej potrzeby reform.Ideą wolnych mediów na całym świecie jest służyć społeczeństwu, a nie osobom będącym u władzy. W tym sensie, mam nadzieję, że trwająca obecnie ostra debata publiczna stanie się przyczynkiem do merytorycznej dyskusji”.
– podsumowuje menadżer z RAS AG.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Elżbieta Kruk: Chcemy usunąć dominację obcego kapitału w mediach - tak, by wyglądało to jak w Europie Zachodniej
Mark Dekan reprezentuje iście austriackie (sam jest Austriakiem) przywiązanie do ustalonych przez przełożonych zasad. Dla niego słowa wygłaszane przez Angelę Merkel i innych przedstawicieli establishmentu europejskiego to absolutne dogmaty, których trzeba trzymać się do samego końca. Nawet za cenę zarzutów o nieuprawnione wtręty w politykę zagraniczną innych krajów. Dekan nie bierze też na siebie odpowiedzialności za burzę, którą wywołał swoim niedorzecznym listem, a w którym miał czelność oceniać polskie władze i sugerować swoim podwładnym jaki przekaz mają reprezentować w mediach, którymi po części sam zarządza.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Były naczelny „Forbesa” o liście Dekana: „To jest ewidentne naruszenie zasad i niezależności dziennikarskiej”. NASZ WYWIAD
Jego górnolotny styl i nieudolne polityczne analizy mogłyby budzić jedynie uśmiech politowania, gdyby nie fakt, że posiada on ogromną władzę w koncernie, do którego należą znaczące media w Polsce. Jego narracja jest więc banalna, ale dla polskich dziennikarzy stanowi swoisty kierunek w przedstawianiu rzeczywistości - tej politycznej także. Buta i arogancja z jaką Dekan opisuje polskie media publiczne to także znak i dowód na to, że jego intencje wykraczają daleko poza publicystyczną krytykę idei, których nie rozumie lub które zagrażają elicie europejskich polityków. Mark Dekan, nieświadomie, uwiarygadnia więc potrzebę repolonizacji mediów w Polsce. Dziś, paradoksalnie, staje się rzecznikiem tej koncepcji.
WB. Press.pl
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332535-medialna-ustawka-dekana-tlumaczy-swoja-instrukcje-dla-dziennikarzy-rasp-i-atakuje-polskie-media-stoimy-w-obronie-wolnosci-agresywna-manipulacja?strona=2