Jacek Żakowski przechodzi metamorfozę. Z nudnawego komentatora codzienności politycznej, powoli przeobraża się w fana zadym ulicznych, używającego iście wojskowej terminologii . Na łamach „Gazety Wyborczej” wzywa do kontrmanifestacji, która planowana jest na Krakowskim Przedmieściu 10 kwietnia. W starciu dwóch grup upatruje możliwości „dialogu”. Wbrew niesłychanie agresywnemu zachowaniu tzw. „Obywateli RP”, którzy co miesiąc zakłócają spokojną atmosferę modlitwy, nazywa ową konfrontację „testem na demokrację”. Bredzi też o „hufcach smoleńskich”. Żakowski zapomina o tym, jak pijani prowokatorzy, przy całkowitej bezradności ówczesnej władzy, atakowali tych, którzy po 10 kwietnia 2010 roku chcieli oddać hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej.
Wyzwiska, nieludzkie wycia i niemal rękoczyny, które co miesiąc fundują bojówki spod znaku „Obywateli RP” to dla Jacka Żakowskiego nic innego, jak „protest przeciwko kłamstwu”. Jak z kolei nazywa tych, którzy chcą godnie wspominać ofiary katastrofy smoleńskiej i spokojnie pomodlić się na Krakowskim Przedmieściu?? Oczywiście „pisowską sektą”.
Dopóki miesięcznice na Krakowskim Przedmieściu były zgromadzeniami pisowskiej sekty smoleńskiej, dopóty towarzyszyły im nieliczne kontrdemonstracje. Obywatele RP protestowali przeciw powtarzanemu tam kłamstwu smoleńskiemu, niszczeniu praworządności, ostatnio przeciw maltretowaniu rodzin smoleńskich zbytecznymi ekshumacjami.
– pisze Żakowski na łamach „Gazety Wyborczej”.
CZYTAJ TAKŻE: Oni nie cofną się przed niczym! Lider Obywateli RP drwi z pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. ZDJĘCIE
Autor popada nawet w niemal wojskowy żargon, upatrując w zderzeniu obu manifestacji okazji do… wyrażenia politycznych poglądów.
Topniejące hufce smoleńskie znajdą się po jednej stronie z rosnącą grupą przeciwników kłamstwa smoleńskiego chcących godnie uczcić rocznicę narodowej tragedii.Czeka nas próba działania pisowskiego prawa, ale też ważny egzamin demokratycznej kultury obu grup.To ryzykowne. Ale jest też szansa na bezpośrednią rozmowę. Wykorzystajmy okazję. Do zobaczenia 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu.
Oczywiście powodem do zadymy ma być wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który określił nowelizację prawa o zgromadzeniach, jako zgodną z konstytucją. Jak na prawdziwego zadymiarza przystało, Żakowski, nie przejmuje się wyrokiem TK. Dlaczego? Bo nie rządzi już nim jego pupil Andrzej Rzepliński. Daje więc wyraz swojej frustracji.
Czeka nas próba działania pisowskiego prawa o zgromadzeniach, ale też ważny egzamin demokratycznej kultury obu grup. Wykorzystajmy okazję. PiS uchwalił. Pisowska magister dała pieczęć Trybunału Konstytucyjnego. Pisowski prezydent podpisał. Pisowski rząd ogłosił w Monitorze Polskim. Pisowska administracja wdroży.(…) Faktyczne zniesienie prawa do demonstracji nie oznacza jednak zniesienia prawa do demonstrowania.
– twierdzi Żakowski chociaż konia z rzędem temu, kto znajdzie w nowelizacji jakikolwiek zakaz gromadzenia się Polaków i wyrażania swoich opinii o sprawach politycznych.
Naczelny ideolog „Obywateli RP” idzie jednak dalej w swojej antyrządowej histerii, łamiąc wszelkie zasady logiki i obiektywizmu.
Jedni mają prawo w tym samym miejscu i czasie demonstrować „za”, a drudzy wypowiadać się „przeciw”. Różnica polega na tym, że ci, którzy mają za sobą wojewodę, mogą demonstrować w sposób zorganizowany, ich liderzy odpowiadają za przebieg zgromadzenia i mają obowiązek zapewnić przestrzeganie prawa, a ci, których wojewoda nie lubi, pod rządami PiS muszą swoje poglądy wyrażać indywidualnie. Przynajmniej w sensie formalnym, co zapewne z czasem doprecyzują sądy i trybunały krajowe i międzynarodowe..
– pisze Żakowski, który jak zwykle szuka już pomocy w zagranicznych „trybunałach”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy twór zwany Obywatele RP zmierza w kierunku terroryzmu?
Publicysta z Czerskiej zapomina jak to pijana dzicz atakowała rozmodlone tłumy na Krakowskim Przedmieściu, które w naturalny sposób gromadziły się po 10 kwietnia 2010 przed Pałacem Prezydenckim. Nie pamięta jak policja bezczynnie przypatrywała się aktom agresji i haniebnym scenom, które polegały m.in. na opluwaniu i lżeniu modlących się tam ludzi. Żakowski wspomina coś o władzy. To właśnie ówczesna władza pozwalała na bezprawie w publicznym miejscu. To wreszcie władza lokalna w osobie Hanny Gronkiewicz-Waltz, zgadzała się na złośliwe usuwanie symboli pamięci po zmarłych w katastrofie smoleńskiej. Żakowski nie grzmiał wtedy o konfrontacji i bezprawiu. Dla niego opluta przez rozbawioną tłuszczę staruszka lub poturbowana przez prowokatorów dziennikarka konserwatywnego medium, nie były warte wspomnienia w felietonach. Wtedy wolność zgromadzeń nie była według niego zagrożona.
WB / GW
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332249-zakowski-wzywa-do-kontrmanifestacji-10-kwietnia-to-zgromadzenia-pisowskiej-sekty-smolenskiej-zapomnial-jak-pijana-dzicz-siala-tam-terror-w-2010-roku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.