W jaki sposób ten zabór przejawia się na co dzień. Uderzaniem w rząd polski?
Wystarczy zajrzeć do środka wspomnianego już wcześniej „Newsweeka”, do ostatniego numeru, od pierwszej do ostatniej strony znajdziemy antypolskie lęki, fobie, strachy. Polacy jako społeczeństwo, popierające PiS na łamach pisma są odrażający, brudni, źli. A ich polityczni przedstawiciele są jeszcze gorsi, to marionetki, kłamcy, oszuści, psychopaci upokarzający notorycznie swoich adwersarzy. Niosą zagrożenie nie tylko Polsce, ale całej Europie. Czekam na to, gdy będą przedstawiani jako pół-zwierzęta z kłami i racicami. Prezes PiS w ikonografii jest regularnie przedstawiany na sposób diaboliczny, z pełnym owłosieniem w uszach. Natomiast wracając do listu pana Dekana. Niemal w każdym zdaniu jego autor bardzo oszczędnie gospodaruje prawdą, są tu liczne nadużycia. Już w pierwszym akapicie tekstu uderza narracja niemiecka, według której właściwie nikt poza Donaldem Tuskiem nie może reprezentować Polaków w UE. To zastanawiające, że strona niemiecka tak bezwzględnie foruje i utożsamia się z Tuskiem. Cóż ten polityk takiego w sobie ma, lub co takiego sprawił, że dożywotnio Niemcy składają mu hołd?
Wniosek jest taki, że odwlekanie repolonizacji mediów podkopuje jedynie niezależność naszego kraju.
To nie stało się nagle, ten zabór był procesem, następował po kawałku latami. Ówczesny UOKiK dawał fory niemieckim wydawcom, zwłaszcza kiedy następowały sprzedaże i przejęcia przez Niemców [od Brytyjczyków] kolejnych podmiotów medialnych. Niemcy po roku 1990 ubiegłego stulecia tak ekspandowali na rynki medialne dawnego bloku sowieckiego, bo byli doskonale do tego przygotowani. Przepisy antykoncentracyjne na rynku niemieckim są bardzo restrykcyjne i tak skonstruowane, że ograniczają nadmierny rozwój również rodzimych podmiotów medialnych. U nas za to mają one swoje eldorado i zarabiają tutaj olbrzymie pieniądze. Podobną sytuację mamy w Czechach, na Węgrzech, w Bułgarii, Rumunii, czy Litwie. U nas temat przepisów antykoncentracyjnych – jak wspomniałam- niestety pojawia się i znika. To jest ustawa trudna, ale trzeba wreszcie na coś się zdecydować.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W jaki sposób ten zabór przejawia się na co dzień. Uderzaniem w rząd polski?
Wystarczy zajrzeć do środka wspomnianego już wcześniej „Newsweeka”, do ostatniego numeru, od pierwszej do ostatniej strony znajdziemy antypolskie lęki, fobie, strachy. Polacy jako społeczeństwo, popierające PiS na łamach pisma są odrażający, brudni, źli. A ich polityczni przedstawiciele są jeszcze gorsi, to marionetki, kłamcy, oszuści, psychopaci upokarzający notorycznie swoich adwersarzy. Niosą zagrożenie nie tylko Polsce, ale całej Europie. Czekam na to, gdy będą przedstawiani jako pół-zwierzęta z kłami i racicami. Prezes PiS w ikonografii jest regularnie przedstawiany na sposób diaboliczny, z pełnym owłosieniem w uszach. Natomiast wracając do listu pana Dekana. Niemal w każdym zdaniu jego autor bardzo oszczędnie gospodaruje prawdą, są tu liczne nadużycia. Już w pierwszym akapicie tekstu uderza narracja niemiecka, według której właściwie nikt poza Donaldem Tuskiem nie może reprezentować Polaków w UE. To zastanawiające, że strona niemiecka tak bezwzględnie foruje i utożsamia się z Tuskiem. Cóż ten polityk takiego w sobie ma, lub co takiego sprawił, że dożywotnio Niemcy składają mu hołd?
Wniosek jest taki, że odwlekanie repolonizacji mediów podkopuje jedynie niezależność naszego kraju.
To nie stało się nagle, ten zabór był procesem, następował po kawałku latami. Ówczesny UOKiK dawał fory niemieckim wydawcom, zwłaszcza kiedy następowały sprzedaże i przejęcia przez Niemców [od Brytyjczyków] kolejnych podmiotów medialnych. Niemcy po roku 1990 ubiegłego stulecia tak ekspandowali na rynki medialne dawnego bloku sowieckiego, bo byli doskonale do tego przygotowani. Przepisy antykoncentracyjne na rynku niemieckim są bardzo restrykcyjne i tak skonstruowane, że ograniczają nadmierny rozwój również rodzimych podmiotów medialnych. U nas za to mają one swoje eldorado i zarabiają tutaj olbrzymie pieniądze. Podobną sytuację mamy w Czechach, na Węgrzech, w Bułgarii, Rumunii, czy Litwie. U nas temat przepisów antykoncentracyjnych – jak wspomniałam- niestety pojawia się i znika. To jest ustawa trudna, ale trzeba wreszcie na coś się zdecydować.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331938-nasz-wywiad-dr-karp-o-liscie-dekana-to-mi-przypomina-lata-prl-u-kiedy-mniej-wiecej-w-ten-sposob-redagowano-gazety?strona=2