Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powiedział „Polsce the Times”, że nie było żadnej porażki 27:1. Szef MSZ dodał, że nie planuje jeszcze politycznej śmierci.
Pan Bóg miał siedem dni, by stworzyć świat, a ja miałem trzy, by wypromować kandydaturę Jacka Saryusz- Wolskiego. To mało, żeby zorganizować poparcie dla tego typu decyzji
—stwierdził Witold Waszczykowski.
Minister dodał, że takie sprawy nie leża w gestii ministrów, tylko premierów. Stąd Polska starała się przełożyć głosowanie, by zyskać potrzebny czas. Zdaniem ministra rozumiał tę potrzebę minister spraw zagranicznych Niemiec Sigmar Gabriel.
Podkreślał, że według niego każdy kandydat na to stanowisko powinien być wysłuchany
—stwierdził.
Waszczykowski zauważył, że wobec Donalda Tuska i Jacka Saryusz-Wolskiego zastosowana całkowicie odmienne procedury, różne reguły. Polegały one na tym, że kandydata rządu polskiego nie dopuszczono w ogóle do głosu. Minister dodał, że głosowania nad kandydaturami Polaków de facto nie było, gdyż podczas szczytu padło tylko pytanie: kto jest przeciw?
Gdy okazało się, że tylko Beata Szydło, to głosowanie zakończono. A gdzie pytanie: kto za, kto się wstrzymał?
—pytał szef MSZ.
Minister podkreślił, że reguły takich wyborów powinny być jasne i transparentne, a tymczasem pół dnia przed szczytem UE kanclerz Merkel ogłosiła, ze cieszy się na dalsza współpracę z Tuskiem. Zdaniem Waszczykowskiego była to dyrektywa polityczna. Waszczykowski zaznaczył, że ważniejsze od wyboru Tuska były zasady. Stwierdził, że chodziło o „zadeklarowanie pewnych norm, standardów i deklaracji dotyczących reform UE”.
Rozpoczęliśmy proces dopominania się o reformy Unii. I to się udało, nasz głos się przebił
—zauważył minister.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powiedział „Polsce the Times”, że nie było żadnej porażki 27:1. Szef MSZ dodał, że nie planuje jeszcze politycznej śmierci.
Pan Bóg miał siedem dni, by stworzyć świat, a ja miałem trzy, by wypromować kandydaturę Jacka Saryusz- Wolskiego. To mało, żeby zorganizować poparcie dla tego typu decyzji
—stwierdził Witold Waszczykowski.
Minister dodał, że takie sprawy nie leża w gestii ministrów, tylko premierów. Stąd Polska starała się przełożyć głosowanie, by zyskać potrzebny czas. Zdaniem ministra rozumiał tę potrzebę minister spraw zagranicznych Niemiec Sigmar Gabriel.
Podkreślał, że według niego każdy kandydat na to stanowisko powinien być wysłuchany
—stwierdził.
Waszczykowski zauważył, że wobec Donalda Tuska i Jacka Saryusz-Wolskiego zastosowana całkowicie odmienne procedury, różne reguły. Polegały one na tym, że kandydata rządu polskiego nie dopuszczono w ogóle do głosu. Minister dodał, że głosowania nad kandydaturami Polaków de facto nie było, gdyż podczas szczytu padło tylko pytanie: kto jest przeciw?
Gdy okazało się, że tylko Beata Szydło, to głosowanie zakończono. A gdzie pytanie: kto za, kto się wstrzymał?
—pytał szef MSZ.
Minister podkreślił, że reguły takich wyborów powinny być jasne i transparentne, a tymczasem pół dnia przed szczytem UE kanclerz Merkel ogłosiła, ze cieszy się na dalsza współpracę z Tuskiem. Zdaniem Waszczykowskiego była to dyrektywa polityczna. Waszczykowski zaznaczył, że ważniejsze od wyboru Tuska były zasady. Stwierdził, że chodziło o „zadeklarowanie pewnych norm, standardów i deklaracji dotyczących reform UE”.
Rozpoczęliśmy proces dopominania się o reformy Unii. I to się udało, nasz głos się przebił
—zauważył minister.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331860-waszczykowski-rozpoczelismy-proces-dopominania-sie-o-reformy-unii-i-to-sie-udalo-nasz-glos-sie-przebil