Wiem, ile wysiłku włożył w utrzymanie jedności Europy
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Cezary Tomczyk, poseł Platformy Obywatelskiej, były rzecznik rządu Ewy Kopacz.
wPolityce.pl: Czy już przyjmujecie gratulacje po wyborze Waszego lidera na stanowisko szefa RE?
Cezary Tomczyk (PO): W pierwszej kolejności należy gratulować Polsce, bo polski obywatel, były premier został wybrany przewodniczącym Rady Europejskiej, a jest to funkcja znacząca, gdyż przewodniczy on 28 premierom i prezydentom z krajów europejskich.
Nie bez kozery powiedziałem „Waszego lidera”. Czyżby politycy PO uznawali prymat Donalda Tuska nad Grzegorzem Schetyną?
Donald Tusk jest byłym przewodniczącym PO, dzisiaj realizuje się w innej roli, ale dla mnie pozostanie postacią bardzo ważną – jako polski polityk, jako mąż stanu, jako ktoś bardzo wyjątkowy.
Mówi się, że Grzegorz Schetyna odetchnął z ulgą. Czy rzeczywiście Donald Tusk w Brukseli oznacza spokój dla przewodniczącego PO?
Myślę, że nam wszystkim jednakowo zależało na tym, żeby Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej, ponieważ na tym polega polska racja stanu. Lepiej, żeby takie stanowisko sprawował Polak niż Niemiec, Francuz, Holender czy Włoch. Wybór, który pokazywał polski rząd był z gruntu zły, ponieważ nie był to wybór między Polakiem a Polakiem, ale naszym rodakiem i przedstawicielem innego państwa.
Złośliwi mogą powiedzieć, że obrzmiewa tu retoryka nacjonalistyczna…
Nie jestem nacjonalistą, jestem patriotą. Kocham mój kraj w taki sposób, w jaki tylko mogę i na każdym kroku działam w jego interesie. Nacjonalizm opiera się jednak na niechęci do innych narodów, w przypadku patriotyzmu tego elementu nie ma. I w tym tkwi różnica. Przypominam, że to Jan Paweł II mówił o nacjonalizmie jako karykaturze patriotyzmu i podkreślał, że nie powinien być ideologią panująca w naszym kraju.
Przypominam, że to Platforma Obywatelska jako pierwsza nie udzieliła poparcia na forum unijnym polskiemu kandydatowi na ważne stanowisko – mam na myśli casus Janusza Wojciechowskiego i jego starania o stanowisko w Europejskim Trybunale Obrachunkowym.
Janusz Wojciechowski nie był jednak nominantem polskiego rządu. Nominantem polskiego rządu na stanowisko, które zajął, był pan minister Maciej Berek. Rząd Beaty Szydło nie poparł jednak p. Macieja Berka, tylko wycofał jego kandydaturę i zgłosił na to stanowisko p. Janusza Wojciechowskiego, czynnego polityka, eurodeputowanego PiS-u.
Czy polski rząd nie ma prawa wyznaczać wybranego przez siebie kandydata?
Pamiętajmy, że gdyby to była procedura wyboru nowego przewodniczącego RE, to kandydaturę zgłaszaliby szefowie państw rządów. W przypadku Donalda Tuska mówimy jednak o przedłużeniu kadencji. Procedura wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej jest bardzo jasna, została określona w Traktacie Lizbońskim, podpisanym przez śp. Lecha Kaczyńskiego, a negocjowanego przez jego brata. Traktat wyraźnie wskazuje, że przewodniczący Rady Europejskiej kontynuuje swoją kadencję przez kolejne 2,5 roku, co oznacza, że szef RE jest z automatu kandydatem na kolejną kadencję. Polski rząd pokazał niestety jak wygląda nasza pozycja na arenie międzynarodowej - wynik 27:1 został wyłożony na stół.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wiem, ile wysiłku włożył w utrzymanie jedności Europy
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Cezary Tomczyk, poseł Platformy Obywatelskiej, były rzecznik rządu Ewy Kopacz.
wPolityce.pl: Czy już przyjmujecie gratulacje po wyborze Waszego lidera na stanowisko szefa RE?
Cezary Tomczyk (PO): W pierwszej kolejności należy gratulować Polsce, bo polski obywatel, były premier został wybrany przewodniczącym Rady Europejskiej, a jest to funkcja znacząca, gdyż przewodniczy on 28 premierom i prezydentom z krajów europejskich.
Nie bez kozery powiedziałem „Waszego lidera”. Czyżby politycy PO uznawali prymat Donalda Tuska nad Grzegorzem Schetyną?
Donald Tusk jest byłym przewodniczącym PO, dzisiaj realizuje się w innej roli, ale dla mnie pozostanie postacią bardzo ważną – jako polski polityk, jako mąż stanu, jako ktoś bardzo wyjątkowy.
Mówi się, że Grzegorz Schetyna odetchnął z ulgą. Czy rzeczywiście Donald Tusk w Brukseli oznacza spokój dla przewodniczącego PO?
Myślę, że nam wszystkim jednakowo zależało na tym, żeby Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej, ponieważ na tym polega polska racja stanu. Lepiej, żeby takie stanowisko sprawował Polak niż Niemiec, Francuz, Holender czy Włoch. Wybór, który pokazywał polski rząd był z gruntu zły, ponieważ nie był to wybór między Polakiem a Polakiem, ale naszym rodakiem i przedstawicielem innego państwa.
Złośliwi mogą powiedzieć, że obrzmiewa tu retoryka nacjonalistyczna…
Nie jestem nacjonalistą, jestem patriotą. Kocham mój kraj w taki sposób, w jaki tylko mogę i na każdym kroku działam w jego interesie. Nacjonalizm opiera się jednak na niechęci do innych narodów, w przypadku patriotyzmu tego elementu nie ma. I w tym tkwi różnica. Przypominam, że to Jan Paweł II mówił o nacjonalizmie jako karykaturze patriotyzmu i podkreślał, że nie powinien być ideologią panująca w naszym kraju.
Przypominam, że to Platforma Obywatelska jako pierwsza nie udzieliła poparcia na forum unijnym polskiemu kandydatowi na ważne stanowisko – mam na myśli casus Janusza Wojciechowskiego i jego starania o stanowisko w Europejskim Trybunale Obrachunkowym.
Janusz Wojciechowski nie był jednak nominantem polskiego rządu. Nominantem polskiego rządu na stanowisko, które zajął, był pan minister Maciej Berek. Rząd Beaty Szydło nie poparł jednak p. Macieja Berka, tylko wycofał jego kandydaturę i zgłosił na to stanowisko p. Janusza Wojciechowskiego, czynnego polityka, eurodeputowanego PiS-u.
Czy polski rząd nie ma prawa wyznaczać wybranego przez siebie kandydata?
Pamiętajmy, że gdyby to była procedura wyboru nowego przewodniczącego RE, to kandydaturę zgłaszaliby szefowie państw rządów. W przypadku Donalda Tuska mówimy jednak o przedłużeniu kadencji. Procedura wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej jest bardzo jasna, została określona w Traktacie Lizbońskim, podpisanym przez śp. Lecha Kaczyńskiego, a negocjowanego przez jego brata. Traktat wyraźnie wskazuje, że przewodniczący Rady Europejskiej kontynuuje swoją kadencję przez kolejne 2,5 roku, co oznacza, że szef RE jest z automatu kandydatem na kolejną kadencję. Polski rząd pokazał niestety jak wygląda nasza pozycja na arenie międzynarodowej - wynik 27:1 został wyłożony na stół.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331081-nasz-wywiad-cezary-tomczyk-po-dzialalnosc-tuska-w-brukseli-oceniam-dobrze-wiem-ile-wysilku-wlozyl-w-utrzymanie-jednosci-europy?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.