Ameryka żyje w ciągłym napięciu. Coraz wyraźniej widać, że wygrana Trumpa była rzeczywiście wypadkiem przy pracy, kompletnie zaskoczyła establishment obydwu partii i prowadzającą go globalistyczną arystokrację.
Zdawałoby się, że wszystko pójdzie jak po maśle. Był kandydat (H. Clinton) obeznany z warunkami sprawowania władzy, mocno rozkochany w okruchach z pańskiego stołu, czyli sterowalny i podatny na korupcję, nonszalancko przygotowywany do uroczystej koronacji. Bez szwanku, nad wyborczym przedsięwzięciem panowała oślepiająca przeciwników jupiterami artyleria mainstreamowych mediów, których siły powietrzne kosiły i bombardowały, każdą próbę zaistnienia kandydata przeciwnego populistyczno-narodowego obozu. Przegrać taką walkę to trzeba było mieć pecha, stąd taki kac!
Takie sytuacje zdarzały się w historii, w bolszewickiej Rosji, kiedy wygasł ogień światowej rewolucji, powstrzymanej przez Polaków w Bitwie Warszawskiej 1920 r., wygasł też jej płomień Lenin, pojawił się “izolacjonista” Stalin. Stalin po skazaniu na banicję innego zwolennika permanentnej rewolucji, międzynarodowego bolszewika Lejbę Bronsteina-Trockiego (ubity tasakiem w Meksyku w 1940 r.) zdecydował się na znacjonalizowanie komunizmu i uszczęśliwienie ludzi w “jednym” kraju. Zatrzymało to na pewien czas komunistyczny globalizm, nie licząc podbojów narodów Kaukazu.
Zemsta przyszła o świcie… przypomnijmy, że lewicowy establishment Obamy zniszczył po wyborach w 2010 r. rodzącą się konserwatywną Tea Party spuszczając na jej liderów policję podatkową (IRS). W ostatnich wyborach w prezencie od wyborców otrzymał Donalda J. Trumpa, który nie będąc politykiem sprawiał wytrawnym fachowcom od wykańczania republikańskich przeciwników wiele kłopotów. Dziś wiemy, że elity obydwu partii doprowadziły do katastrofalnego w skutkach zadłużenia kraju, Obama w ciągu 8 lat podwoił dotychczasowe zadłużenie z $10 bln (amerykańskich trylionów) do dwudziestu. W ciągu ostatnich 10 lat USA wydały na wojny ok. $6 bln (US trylionów). Kto, kiedy i jakimi środkami ten dług spłaci?
Nowy POTUS uważa, że Ameryka może być ponownie “Great” jeżeli zadba najpierw o swoich obywateli, a nie wpadnie w spiralę zadłużeń, aby zmieniać reżimy gdzieś za granicą. Z pewnością Ameryka nie może wrócić do swojej świetności dopóki nie przepędzi ducha socjalizmu, który przecież nie jest w stanie inspirować ludzi do wydajnej i ciężkiej pracy, do podejmowania ryzyka i dodatkowego wysiłku. My Polacy poznaliśmy to na własnej skórze…
Trump podejrzewa, że były prezydent Barack Hussein Obama zaangażowany był w budowę państwa policyjnego w USA. To nie jest czczy wymysł, czy majaki nowego prezydenta, który jest pracusiem i śpi tylko po kilka godzin na dobę. Trump po objęciu urzędu szybko odkrył, że ma przeciwko sobie zaprogramowany “deep state”, czyli pracujące przeciwko niemu utajone struktury biurokracji, pozostawione przez administrację Obamy jak bomba z opóźnionym zapłonem. Rozpoczęły się liczne przecieki mające na celu ośmieszenie nowej administracji i uwikłanie jej w serię skandali spychających ją do samoobrony, ale o tym napiszę następnym razem…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ameryka żyje w ciągłym napięciu. Coraz wyraźniej widać, że wygrana Trumpa była rzeczywiście wypadkiem przy pracy, kompletnie zaskoczyła establishment obydwu partii i prowadzającą go globalistyczną arystokrację.
Zdawałoby się, że wszystko pójdzie jak po maśle. Był kandydat (H. Clinton) obeznany z warunkami sprawowania władzy, mocno rozkochany w okruchach z pańskiego stołu, czyli sterowalny i podatny na korupcję, nonszalancko przygotowywany do uroczystej koronacji. Bez szwanku, nad wyborczym przedsięwzięciem panowała oślepiająca przeciwników jupiterami artyleria mainstreamowych mediów, których siły powietrzne kosiły i bombardowały, każdą próbę zaistnienia kandydata przeciwnego populistyczno-narodowego obozu. Przegrać taką walkę to trzeba było mieć pecha, stąd taki kac!
Takie sytuacje zdarzały się w historii, w bolszewickiej Rosji, kiedy wygasł ogień światowej rewolucji, powstrzymanej przez Polaków w Bitwie Warszawskiej 1920 r., wygasł też jej płomień Lenin, pojawił się “izolacjonista” Stalin. Stalin po skazaniu na banicję innego zwolennika permanentnej rewolucji, międzynarodowego bolszewika Lejbę Bronsteina-Trockiego (ubity tasakiem w Meksyku w 1940 r.) zdecydował się na znacjonalizowanie komunizmu i uszczęśliwienie ludzi w “jednym” kraju. Zatrzymało to na pewien czas komunistyczny globalizm, nie licząc podbojów narodów Kaukazu.
Zemsta przyszła o świcie… przypomnijmy, że lewicowy establishment Obamy zniszczył po wyborach w 2010 r. rodzącą się konserwatywną Tea Party spuszczając na jej liderów policję podatkową (IRS). W ostatnich wyborach w prezencie od wyborców otrzymał Donalda J. Trumpa, który nie będąc politykiem sprawiał wytrawnym fachowcom od wykańczania republikańskich przeciwników wiele kłopotów. Dziś wiemy, że elity obydwu partii doprowadziły do katastrofalnego w skutkach zadłużenia kraju, Obama w ciągu 8 lat podwoił dotychczasowe zadłużenie z $10 bln (amerykańskich trylionów) do dwudziestu. W ciągu ostatnich 10 lat USA wydały na wojny ok. $6 bln (US trylionów). Kto, kiedy i jakimi środkami ten dług spłaci?
Nowy POTUS uważa, że Ameryka może być ponownie “Great” jeżeli zadba najpierw o swoich obywateli, a nie wpadnie w spiralę zadłużeń, aby zmieniać reżimy gdzieś za granicą. Z pewnością Ameryka nie może wrócić do swojej świetności dopóki nie przepędzi ducha socjalizmu, który przecież nie jest w stanie inspirować ludzi do wydajnej i ciężkiej pracy, do podejmowania ryzyka i dodatkowego wysiłku. My Polacy poznaliśmy to na własnej skórze…
Trump podejrzewa, że były prezydent Barack Hussein Obama zaangażowany był w budowę państwa policyjnego w USA. To nie jest czczy wymysł, czy majaki nowego prezydenta, który jest pracusiem i śpi tylko po kilka godzin na dobę. Trump po objęciu urzędu szybko odkrył, że ma przeciwko sobie zaprogramowany “deep state”, czyli pracujące przeciwko niemu utajone struktury biurokracji, pozostawione przez administrację Obamy jak bomba z opóźnionym zapłonem. Rozpoczęły się liczne przecieki mające na celu ośmieszenie nowej administracji i uwikłanie jej w serię skandali spychających ją do samoobrony, ale o tym napiszę następnym razem…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330908-celem-lewicy-jest-doprowadzenie-do-impeachmentu-trumpa-z-mozliwoscia-posadzenia-go-w-wiezieniu?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.