5. Ustawa NIE zezwala na dowolną wycinkę wszystkich drzew.
To, co robimy na własnej działce jest naszą prywatną sprawą, ale są pewne wyjątki. Nie wolno nam ruszyć drzew i krzewów objętych specjalną ochroną wynikającą z ustawy o ochronie przyrody albo z innych ustaw. Nie wolno też usuwać pomników przyrody. Jest jeszcze kilka innych ograniczeń. Zakaz wycinania drzew może obowiązywać również w parkach krajobrazowych i na obszarach chronionego krajobrazu, jeśli wynika to z uchwały sejmiku województwa tworzącej park albo obszar. Zakaz likwidowania zadrzewień śródpolnych, przydrożnych i nadwodnych, jeżeli działania te nie wynikają z potrzeby ochrony przeciwpowodziowej lub zapewnienia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub wodnego lub budowy, odbudowy, utrzymania, remontów lub naprawy urządzeń wodnych.
Podobnie, objęcie zieleni ochroną konserwatorską, o której mowa w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, może oznaczać, że określone działania jej dotyczące wymagały będą zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków. Natomiast jeżeli usuwanie konkretnego drzewa lub krzewu będzie wiązało się z zabronionym oddziaływaniem na chronione gatunki roślin, zwierząt albo grzybów, należy uzyskać zezwolenie na działania dotyczące tych gatunków, które wydaje regionalny dyrektor ochrony środowiska albo Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
6. Ustawa znosi rozbudowaną i absurdalną biurokrację i przedziwnie naliczane opłaty.
Obowiązujące do końca grudnia przepisy o wycince drzew na prywatnej posesji mnożyły biurokrację i dawały zajęcie tysiącom urzędników, którzy i tak w niemal 100 procentach przypadków udzielali zgody na wycinkę. Pracę urzędników regulowało 40-stronicowe zarządzenie. Na decyzje trzeba było długo czekać, a procedura ta była w swej istocie korupcjogenna. Za wycięcie drzewa na własnej, prywatnej działce trzeba było wnosić do gminy opłaty, które wyliczano w skomplikowany sposób. Nowelizacja te absurdy znosi i wprowadza znacznie prostszy sposób naliczania opłat. Ale to nie wszystko.
7. Ustawa znosi horrendalne kary za wycinkę drzew i krzewów bez zezwolenia.
Według nowych przepisów administracyjna kara pieniężna za usuniecie drzewa i krzewu niezgodnie z przepisami wynosi równowartość opłaty za usunięcie drzewa i krzewu, w przypadku, kiedy takie usunięcie było zwolnione z obowiązku uiszczenia opłaty. Ustawodawca zmniejszył więc w takich sytuacjach wysokość potencjalnej kary z dwukrotności opłaty do jednokrotności opłaty uznając, że kara ta będzie miała wystarczająco silne działanie odstraszające od nielegalnego usuwania drzew i krzewów.
8. Wszystkie te regulacje dotyczą PRYWATNYCH działek należących do osób fizycznych.
Wiązanie z ustawą z wycinkami w przestrzeni publicznej jest przekłamaniem i nakręcaniem spirali manipulacji. Obowiązkiem samorządów jest zadbanie o plany zagospodarowania przestrzennego i to władze samorządowe należy uczulać na tę sprawę, od niej egzekwować rozwiązania oraz pociągać do odpowiedzialności. Przypomnijmy, że tylko w Warszawie wycięto w ostatnich latach ponad 230 tysięcy drzew. Dlaczego nie alarmowano?
PiS zapowiada korektę ustawy, ale nie ulega naciskom na powrót do stanu poprzedniego. I bardzo dobrze. Wielu właścicieli prywatnych posesji doskonale wie, z jakim biurokratycznym koszmarem były związane. Tak daleko idąca Ingerencja państwa we własność prywatną jest absurdalna.
Rozpętana przez media i opozycję histeria ma jeszcze jeden aspekt. Chaos informacyjny sprawił, że wycinek – pewnie często bezprawnych – jest więcej. Łatwo każde powalone drzewo podciągnąć pod „lex Szyszko” i przerzucić odpowiedzialność. Bardzo dobrze, że prokuratura zajmie się wycinką w Łebie, a służby interweniują w Pruszkowie czy Warszawie. Każdy taki przypadek powinien zostać prześwietlony i precyzyjnie nazwany. Za każdym z nich stoi przecież konkretna odpowiedzialność. Być może zgoda na wycinkę części tych drzew została wydana już wcześniej, a może ktoś korzysta z okazji, by bezprawnie załatwić sprawę na zaś.
Ale jest też program naprawczy. Lasy Państwowe co roku zużywają 500 milionów sadzonek. Dyrektor Lasów złożył już publiczną obietnicę, że jeśli wystąpiły zaniedbania lokalne, z chęcią zagospodaruje tę przestrzeń. Oby skorzystano z tej propozycji z takim samym zapałem, z jakim rozsiewa się trocinową propagandę.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
5. Ustawa NIE zezwala na dowolną wycinkę wszystkich drzew.
To, co robimy na własnej działce jest naszą prywatną sprawą, ale są pewne wyjątki. Nie wolno nam ruszyć drzew i krzewów objętych specjalną ochroną wynikającą z ustawy o ochronie przyrody albo z innych ustaw. Nie wolno też usuwać pomników przyrody. Jest jeszcze kilka innych ograniczeń. Zakaz wycinania drzew może obowiązywać również w parkach krajobrazowych i na obszarach chronionego krajobrazu, jeśli wynika to z uchwały sejmiku województwa tworzącej park albo obszar. Zakaz likwidowania zadrzewień śródpolnych, przydrożnych i nadwodnych, jeżeli działania te nie wynikają z potrzeby ochrony przeciwpowodziowej lub zapewnienia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub wodnego lub budowy, odbudowy, utrzymania, remontów lub naprawy urządzeń wodnych.
Podobnie, objęcie zieleni ochroną konserwatorską, o której mowa w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, może oznaczać, że określone działania jej dotyczące wymagały będą zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków. Natomiast jeżeli usuwanie konkretnego drzewa lub krzewu będzie wiązało się z zabronionym oddziaływaniem na chronione gatunki roślin, zwierząt albo grzybów, należy uzyskać zezwolenie na działania dotyczące tych gatunków, które wydaje regionalny dyrektor ochrony środowiska albo Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
6. Ustawa znosi rozbudowaną i absurdalną biurokrację i przedziwnie naliczane opłaty.
Obowiązujące do końca grudnia przepisy o wycince drzew na prywatnej posesji mnożyły biurokrację i dawały zajęcie tysiącom urzędników, którzy i tak w niemal 100 procentach przypadków udzielali zgody na wycinkę. Pracę urzędników regulowało 40-stronicowe zarządzenie. Na decyzje trzeba było długo czekać, a procedura ta była w swej istocie korupcjogenna. Za wycięcie drzewa na własnej, prywatnej działce trzeba było wnosić do gminy opłaty, które wyliczano w skomplikowany sposób. Nowelizacja te absurdy znosi i wprowadza znacznie prostszy sposób naliczania opłat. Ale to nie wszystko.
7. Ustawa znosi horrendalne kary za wycinkę drzew i krzewów bez zezwolenia.
Według nowych przepisów administracyjna kara pieniężna za usuniecie drzewa i krzewu niezgodnie z przepisami wynosi równowartość opłaty za usunięcie drzewa i krzewu, w przypadku, kiedy takie usunięcie było zwolnione z obowiązku uiszczenia opłaty. Ustawodawca zmniejszył więc w takich sytuacjach wysokość potencjalnej kary z dwukrotności opłaty do jednokrotności opłaty uznając, że kara ta będzie miała wystarczająco silne działanie odstraszające od nielegalnego usuwania drzew i krzewów.
8. Wszystkie te regulacje dotyczą PRYWATNYCH działek należących do osób fizycznych.
Wiązanie z ustawą z wycinkami w przestrzeni publicznej jest przekłamaniem i nakręcaniem spirali manipulacji. Obowiązkiem samorządów jest zadbanie o plany zagospodarowania przestrzennego i to władze samorządowe należy uczulać na tę sprawę, od niej egzekwować rozwiązania oraz pociągać do odpowiedzialności. Przypomnijmy, że tylko w Warszawie wycięto w ostatnich latach ponad 230 tysięcy drzew. Dlaczego nie alarmowano?
PiS zapowiada korektę ustawy, ale nie ulega naciskom na powrót do stanu poprzedniego. I bardzo dobrze. Wielu właścicieli prywatnych posesji doskonale wie, z jakim biurokratycznym koszmarem były związane. Tak daleko idąca Ingerencja państwa we własność prywatną jest absurdalna.
Rozpętana przez media i opozycję histeria ma jeszcze jeden aspekt. Chaos informacyjny sprawił, że wycinek – pewnie często bezprawnych – jest więcej. Łatwo każde powalone drzewo podciągnąć pod „lex Szyszko” i przerzucić odpowiedzialność. Bardzo dobrze, że prokuratura zajmie się wycinką w Łebie, a służby interweniują w Pruszkowie czy Warszawie. Każdy taki przypadek powinien zostać prześwietlony i precyzyjnie nazwany. Za każdym z nich stoi przecież konkretna odpowiedzialność. Być może zgoda na wycinkę części tych drzew została wydana już wcześniej, a może ktoś korzysta z okazji, by bezprawnie załatwić sprawę na zaś.
Ale jest też program naprawczy. Lasy Państwowe co roku zużywają 500 milionów sadzonek. Dyrektor Lasów złożył już publiczną obietnicę, że jeśli wystąpiły zaniedbania lokalne, z chęcią zagospodaruje tę przestrzeń. Oby skorzystano z tej propozycji z takim samym zapałem, z jakim rozsiewa się trocinową propagandę.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330128-8-faktow-nt-wycinki-obroncy-drzew-ulegli-takiej-samej-manipulacji-jak-uczestniczki-czarnych-protestow-ten-sam-mechanizm-ta-sama-dezinformacja?strona=2