Wywiad Roberta Mazurka z Magdaleną Jethon, o którym dziś huczy cały Internet, ma w sobie tyle komizmu, że wystarczyłoby na dziesięć komedii. Oczywiście, nikt ich nie nakręci, bo grupa trzymająca władzę w polskiej kinematografii to raczej nie są ludzie, którzy chcieliby choćby jednym słowem odsłonić prawdę o ulicznych bojownikach z KOD. No, dobrze, pośmialiśmy się, jedni do łez, inni przez łzy, czas zająć się wymiarem tragicznym owej rozmowy. A ma on kilka odcieni.
Po pierwsze – pani Jethon na fali wyborczego zwycięstwa PO-PSL „wysiudała” przed laty z funkcji szefa radiowej Trójki obecnego prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Krzysztofa Skowrońskiego. Dziś wiemy już, że to tak, jakby Szczęsnego czy Fabiańskiego miał zastąpić w polskiej bramce Kudyba ze Świtu Głupole.
Po drugie – pani Jethon pozostawała szefową publicznej Trójki przez blisko siedem lat (2009 i 2010-2016). I nikt przez tych siedem wiosen, lat, jesieni i zim nie zorientował się, jak bardzo dziennikarka ta nie ma pojęcia o tym, co mówi. Jak śmieszy, tumani i przestrasza. Wystarczyło, że przymilała się do platformerskiej władzy, kazała znanym dziennikarzom mainstreamu założyć różowe okulary z okazji święta polskiej flagi, zamówiła pterodaktyla na kupie… no, właśnie, sam już nie wiem, czego – i heja! Się było. Się rządziło. Się podejmowało decyzje w jednej z najważniejszych polskich rozgłośni.
Po trzecie: to wciąż ta sama pani Jethon, tak skutecznie kompromitująca się dziś w rozmowie z Mazurkiem, została przez władze KOD wybrana na odpowiednią do prowadzenia najważniejszego (poza „Gazetą Wyborczą” i TVN-em) medium KOD, czyli jego opluwająco-brudzącej strony internetowej. Ktoś powie – idź złoto do złoto.
Ale przecież jest i po czwarte – bo to w końcu do pani Jethon przychodziły od kilku miesięcy kolejne znane postacie polskiego życia publicznego, by dać upust swoim frustracjom związanym z faktem, że naród wybrał nie tych, których mu kazano. To jej przed dwoma dniami wybitny przedstawiciel nieformalnej Rady Szamanów Świątyni Antypisa, socjolog Jreneusz Krzemiński skarżył się, że „Kościół polski to już nie jest Kościół Chrystusa” i że „elity (czytaj: Krzemiński – przyp. KF) zostały przez ten rząd zdegradowane”. To jej dała się namówić na potoki beznadziejnej żółci profesor Staniszkis, która dokonywała „psychologicznej analizy” prezesa PiS. „Rozpoznaję w nim pustkę emocjonalną, że nie ma po co żyć. Ten brak radości, animowanie się pozorami siły, agresją. (…) Myślę, że jego inteligencja jest niszczona przez jego system emocjonalny i brak zaufania”. To także Jethon dała pobluzgać Maciejowi Maleńczukowi, że „nienawidzi, k…, PiS”. I to jej w końcu jej były podwładny (ech, jakże mu wtedy musiało być dobrze), red. Wojciech Mann tłumaczył niedawno, iż „władza myśli, że rządzi idiotami”.
Jak się zapewne Państwo domyślacie – pytanie kroi mi się tutaj już tylko jedno. Czy da się wyprowadzić wzór następujący: skoro Jethon sama dysponuje inteligencją tak wielką, jak widać na załączonym (przez „Dziennik Gazetę Prawną”) wywiadzie – to czy ludzie, którzy traktowali ją jako odpowiednią partnerkę do intymnych wynurzeń o życiu i Polsce, sami dysponują wiedzą/inteligencję/bystrością większą niż ona, równą jej, czy może jeszcze mniejszą?
Zostawiam Państwa z tym pytaniem. Przeczytajcie wywiad Mazurka, a dowiecie się, skąd wzięło się na sztandarach Platformy hasło „wolne media”. Po prostu: „ociężałe do ‘bulu’” nie mieściło się na transparentach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330021-i-smieszno-i-straszno-na-marginesie-wywiadu-mazurka-z-jethon-byla-szefowa-trojki