Wałęsa jest wiernym sługą i uczniem swoich oficerów prowadzących. Esbecy zawsze straszyli ludzie, że mają coś na nich, na dzieci, żonę, na kuzyna
— mówi portalowi wPolityce.pl działacz opozycji antykomunistycznej w PRL, Krzysztof Wyszkowski.
wPolityce.pl: Lech Wałęsa powiedział niedawno: „Kornelu Morawiecki uspokój się, bo usłyszysz prawdę o Sobie, a ona nie jest ciekawa”. Co pan sądzi o słowach byłego prezydenta?
Krzysztof Wyszkowski: Lech Wałęsa notorycznie kłamie, to sztuczka typowa dla ludzi Służby Bezpieczeństwa. Wałęsa jest wiernym sługą i uczniem swoich oficerów prowadzących. Esbecy zawsze straszyli ludzie, że mają coś na nich, na dzieci, żonę, na kuzyna. Słowa Wałęsy są również kierowane do publiczności, insynuuje - jestem byłem prezydentem, widziałem wtedy różne papiery, tam są okropne rzeczy, ten Morawiecki to w ogóle podejrzany jest, może nawet agent, ale jestem litościwy i nie będę tego ujawniał. To brednie człowieka podłego, zresztą to samo kiedyś mówił o Borusewiczu, ale Borusewicz nie odważył się skrytykować Wałęsy.
Po ujawnieniu analizy grafologicznej, że Lech Wałęsa był TW „Bolkiem”, dla żadnego uczciwego człowieka, bez względu na poglądy politycznego, nie powinien być autorytetem. Na naszych oczach upadł nie tylko mit Wałęsy, ale innych „autorytetów” III RP, a innych miejsce zajmują prawdziwe autorytety, postacie żołnierzy podziemia niepodległościowego.
Bardzo się z tego cieszę. Przewidywałem tę zmianę, to zmiana świadomościowa związana ze zmianą pokoleniową. Młodzi ludzie nie muszą bronić swojej zatajonej i ukrytej przeszłości, bo jej nie mają, rozumują zdrowo i odrzucają fałszywe autorytety. Jeżeli się mówi o związkach Wałęsy z SB, czyli człowieka, który w życie dojrzałe wszedł w czasach gomułkowskich i zaczął współpracę z SB w latach siedemdziesiątych, to cóż mówić o „autorytetach” z lat stalinowskich, ludziach, którzy podjęli współpracę z władzami w najgorszym okresie komunizmu w Polsce, kiedy nadal zabijano Żołnierzy Niezłomnych i nikt uczciwy takiej współpracy nie podejmował.
Kogo ma pan na myśli?
Takich ludzi jak Mazowiecki, Geremek, Kuroń, którzy nie dosłownie, ale mają krew na rękach. Sam Wałęsa mówił po Grudniu 1970 r., że też ma krew na rękach. Współpraca z komunistami to rzecz haniebna i dobrze, że te „autorytety” upadają, a ich mity się kończą. To było dzieło propagandy okrągłostołowej, kiedy komuniści z ich partnerami ze strony opozycyjnej, kreowali stalinowskie, a później inne ubeckie autorytety, za przeciwników biorąc sobie takich ludzi jak Lech Kaczyński czy Kornel Morawiecki. Ich czas się kończy, obrońcy tamtych „autorytetów” krzyczą, że są krzywdzeni, mają swojego ambasadora w postaci pułkownika Adama Mazguły, który jako żywo przypomina postacie z poematu o towarzyszu Szmaciaku, ale to im niewiele pomoże, ich czas jjuż minął. Historia rzeczywiście im wystawia właściwe świadectwo. „Autorytety” III RP mają wymiar postaci z poematów o towarzyszu Szmaciaku, których genialnie sportretował Janusz Szpotański. To charakterystyczne, że ludzie, którzy Szpotańskiego uważali za chuligana, bo był zbyt szczery, myślę o takich osobach jak Adam Michnik, dzisiaj przeżywają okres, w którym jego rymy doskonale do nich pasują.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wałęsa jest wiernym sługą i uczniem swoich oficerów prowadzących. Esbecy zawsze straszyli ludzie, że mają coś na nich, na dzieci, żonę, na kuzyna
— mówi portalowi wPolityce.pl działacz opozycji antykomunistycznej w PRL, Krzysztof Wyszkowski.
wPolityce.pl: Lech Wałęsa powiedział niedawno: „Kornelu Morawiecki uspokój się, bo usłyszysz prawdę o Sobie, a ona nie jest ciekawa”. Co pan sądzi o słowach byłego prezydenta?
Krzysztof Wyszkowski: Lech Wałęsa notorycznie kłamie, to sztuczka typowa dla ludzi Służby Bezpieczeństwa. Wałęsa jest wiernym sługą i uczniem swoich oficerów prowadzących. Esbecy zawsze straszyli ludzie, że mają coś na nich, na dzieci, żonę, na kuzyna. Słowa Wałęsy są również kierowane do publiczności, insynuuje - jestem byłem prezydentem, widziałem wtedy różne papiery, tam są okropne rzeczy, ten Morawiecki to w ogóle podejrzany jest, może nawet agent, ale jestem litościwy i nie będę tego ujawniał. To brednie człowieka podłego, zresztą to samo kiedyś mówił o Borusewiczu, ale Borusewicz nie odważył się skrytykować Wałęsy.
Po ujawnieniu analizy grafologicznej, że Lech Wałęsa był TW „Bolkiem”, dla żadnego uczciwego człowieka, bez względu na poglądy politycznego, nie powinien być autorytetem. Na naszych oczach upadł nie tylko mit Wałęsy, ale innych „autorytetów” III RP, a innych miejsce zajmują prawdziwe autorytety, postacie żołnierzy podziemia niepodległościowego.
Bardzo się z tego cieszę. Przewidywałem tę zmianę, to zmiana świadomościowa związana ze zmianą pokoleniową. Młodzi ludzie nie muszą bronić swojej zatajonej i ukrytej przeszłości, bo jej nie mają, rozumują zdrowo i odrzucają fałszywe autorytety. Jeżeli się mówi o związkach Wałęsy z SB, czyli człowieka, który w życie dojrzałe wszedł w czasach gomułkowskich i zaczął współpracę z SB w latach siedemdziesiątych, to cóż mówić o „autorytetach” z lat stalinowskich, ludziach, którzy podjęli współpracę z władzami w najgorszym okresie komunizmu w Polsce, kiedy nadal zabijano Żołnierzy Niezłomnych i nikt uczciwy takiej współpracy nie podejmował.
Kogo ma pan na myśli?
Takich ludzi jak Mazowiecki, Geremek, Kuroń, którzy nie dosłownie, ale mają krew na rękach. Sam Wałęsa mówił po Grudniu 1970 r., że też ma krew na rękach. Współpraca z komunistami to rzecz haniebna i dobrze, że te „autorytety” upadają, a ich mity się kończą. To było dzieło propagandy okrągłostołowej, kiedy komuniści z ich partnerami ze strony opozycyjnej, kreowali stalinowskie, a później inne ubeckie autorytety, za przeciwników biorąc sobie takich ludzi jak Lech Kaczyński czy Kornel Morawiecki. Ich czas się kończy, obrońcy tamtych „autorytetów” krzyczą, że są krzywdzeni, mają swojego ambasadora w postaci pułkownika Adama Mazguły, który jako żywo przypomina postacie z poematu o towarzyszu Szmaciaku, ale to im niewiele pomoże, ich czas jjuż minął. Historia rzeczywiście im wystawia właściwe świadectwo. „Autorytety” III RP mają wymiar postaci z poematów o towarzyszu Szmaciaku, których genialnie sportretował Janusz Szpotański. To charakterystyczne, że ludzie, którzy Szpotańskiego uważali za chuligana, bo był zbyt szczery, myślę o takich osobach jak Adam Michnik, dzisiaj przeżywają okres, w którym jego rymy doskonale do nich pasują.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/329145-nasz-wywiad-wyszkowski-zolnierze-wykleci-zdawali-sobie-sprawe-ze-nie-doczekaja-wolnosci-ale-walczyli-do-konca