Nie widać go w telewizji, unika mediów. Janusz Palikot zniknął po przegranych wyborach. Niektórzy twierdzą, że przezornie ukrył się w cieniu, by nie ściągać uwagi na swe długi i dziwne przepływy finansowe. Czy to definitywny koniec skandalisty z Biłgoraja?
Na widowni Teatru Powszechnego podczas spektaklu „Klątwy” można było zauważyć Palikota. Pisał o tym Piotr Zaremba, dodając, że ta sztuka - napisana przez złych ludzi dla innych złych ludzi - to triumf Palikota zza politycznego grobu. Teatr to już ostatnie publiczne miejsce, w którym pokazuje się Janusz Palikot. Jego nieobecność jest starannie wykalkulowana.
Przychodziło do niego mnóstwo zaproszeń, tuż po wyborach i wiele miesięcy póżniej. Telefon się urywał, gdyby Palikot chciał, nie wychodziłby ze studia telewizyjnego. Mógł stale pojawiać się w „Kropce nad i ”, czekano na niego w innych programach. Ale zawsze odmawiał
— ujawnił mi Michał Kabaciński, były już rzecznik prasowy „Twojego Ruchu” .
Trudno wątpić, że w niektórych mediach było zapotrzebowanie na Palikota. Mógł dołączyć do kategorii politycznych zombie, błąkających się po różnych studiach telewizyjnych. Byłby nawet w tym lepszy niż Giertych czy Marcinkiewicz, nikt przecież tak jak on nie potrafi bezwzględnie atakować politycznych przeciwników, używając najbardziej brutalnych chwytów.
Ta medialna abstynencja Palikota raczej nie wynika z wstydu polityka, którego odrzucili wyborcy i chce w samotności leczyć rany. Przynajmniej tak sądzą byli i obecni wspólpracownicy Palikota, z którymi rozmawiałam pisząc tekst „Zgaszone koty z Biłgoraja ”, opublikowany w ostatnim numerze „wSieci”.
Hipotezy są dwie. Bardziej oczywista: nie ma już żadnego pomysłu na politykę, o czym mówił na spotkaniu z działaczami „Twojego Ruchu”, które odbyło się w Lublinie kilka miesięcy temu.
Hipoteza druga brzmi: Palikot nie chce zwracać na siebie uwagi.
Boi się. Właśnie dlatego unika mediów i twierdzi, że polityka go nie interesuje. Stara się , by zapomniano o jego istnieniu, bo wie doskonale, że gdyby wzięto go pod lupę, sprawdzono na przykład niewyegzekwowane zobowiązania podatkowe i przepływy finansowe, mogłoby się to dla niego źle skończyć
— mówił jeden z lubelskich samorządowców..
Finanse Palikota to obszar wrażliwy. Zawsze działy się wokół nich dziwne rzeczy. Kiedy wchodził do polityki, znajdował się na 54 miejscu listy najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost ”. Starał się przedstawić jako self-made man, który do wszystkiego doszedł własną pracą. Wtajemniczeni twierdzą jednak, że był kiedyś „słupem” polityków Unii Wolności, i przypominają, że sprywatyzowanie przez niego lubelskiego Polmosu budziło wątpliwości NIK-u.
W kolejnych oświadczeniach poselskich majątek topniał w zaskakującym tempie. Dzisiaj nie wiadomo, czy Janusz Palikot cokolwiek posiada. Jak wynika z moich informacji, wszystko przepisał na drugą żonę. To zła wiadomość dla jego wierzycieli , których jest sporo.
Czy Palikot na zawsze zniknął z polityki? Niektórzy w to nie wierzą.
Jego wycofanie się jest pozorne. To tylko antrakt, chwilowa przerwa . Palikot utrzymuje kontakt z wyborcami poprzez media społecznościowe. Sonduje grunt, sprawdzając, czy jest zapotrzebowanie na kogoś takiego jak on. Czeka na dogodny moment. Temperament polityczny go wręcz rozsadza
— mówił mi Leszek Miller .
Wygląda na to, że rzeczywiście Palikot realizuje się teraz w mediach społecznościowych. Prowadzi blog — to dość osobliwa lektura. Wpisy godne blogerek lifestylowych, skrupulatne relacje , co jada na śniadanie — bo Palikot nie wątpi, że wszystko, co go dotyczy, jest godne uwagi – sąsiadują z lirycznymi opisami przyrody i wrażeniami ze spotkań z interesującymi ludźmi .
Ale ta łagodna refleksyjność pryska, gdy w grę wchodzi polityka. Palikot zachowuje się tak, jakby z trudem powstrzymywał się , by nie powiedzieć zbyt dużo i zbyt się nie odsłonić. Notki są więc krótkie lecz zjadliwe. PiS się kończy, pisze więc Palikot, albo też przepowiada , że rząd nie dotrwa do końca roku.
Najbardziej zdumiewające blogi dotyczą Jarosława Kaczyńskiego. Tu już Palikot nie potrafi się pohamować, obsesja bierze górę. I nienawiść tak go zaślepia, że pozujący na subtelnego myśliciela polityk z Biłgoraja powołuje się na Zbigniewa Stonogę/ Stonoga został jego autorytetem i jest to naprawdę groteskowe. Kryje się za nim , by pisać, że Kaczyński jest śmiertelnie chory. na raka i może nie przeżyć roku. A fani Palikota stawiają kropkę nad „i ” , pisząc, że czekają, by otworzyć szampana.
To ciągle ten sam, znany doskonale Palikot, o którym zdążyliśmy szczęśliwie zapomnieć. Jego polityczną klęskę przepowiadałam na tym portalu wiele miesięcy przed ostatnimi wyborami, pisząc, że już politycznym trupem, choć jeszcze o tym nie wie . Teraz wypada mieć nadzieję, że niepotrzebny jest osinowy kołek i Palikot nigdy nie wróci z niebytu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/329086-teatr-to-juz-ostatnie-publiczne-miejsce-w-ktorym-pokazuje-sie-janusz-palikot-jego-nieobecnosc-jest-starannie-wykalkulowana
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.