Zmieńmy nieco temat. Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, zarzuca nakręcanie nagonki wymierzonej w sędziów. Że patologie, które są w sądownictwie wywlekane są na światło dzienne i pokazywane jako standard.
Pewnym obrazem, symbolem polskiego sądownictwa jest Krajowa Rada Sądownictwa, której rzecznik Żurek jest twarzą. Zobaczmy jego ostatnią działalność - twierdzi, że jest zastraszany, że przecinane mu są hamulce, opony… A gdy prokuratorzy pytają, kto, gdzie groził, to nie chce udzielić takiej informacji. To absurd.
Gdybyśmy chcieli prowadzić ofensywę komunikacyjną, to powinniśmy dać mówić Żurkowi. To wystarczy.
Skoro o KRS mowa, to i tutaj pojawiają się zarzuty, że i tutaj PiS chce mieć większą kontrolę. Stąd wybór sędziów przez posłów.
Jestem zwolennikiem tego, by sędziowie byli jak najbliżej obywateli. By nie zapominali, że pełnią służbę. Sam chciałbym, by byli wybierani w wyborach powszechnych, ale to - przynajmniej na razie - jest niemożliwe, nie mamy większości konstytucyjnej.
Wybór części sędziów przez reprezentantów obywateli - a więc posłów - nie jest doskonałym rozwiązaniem, ale jest lepszym niż to, by sędziowie byli wybierani przez korporację. Jeśli oddamy prawo wyboru sędziów wyłącznie korporacji, to będzie to utrzymanie układu od 1989 roku. Musimy to zmieniać, dopóki nie dojdziemy do sytuacji, w której ludzie będą mieli poczucie, że mają wpływ na sądownictwo, które ma przecież wielką władzę. Dziś sądy są odseparowane od obywatela, mogą robić, co im się żywnie podoba. Przykład? Bronią decyzji sądów ws. Hossa, co jest oderwaniem od rzeczywistości.
Ale problem jest szerszy - grzech pierworodny wymiaru sprawiedliwości III RP polega na tym, że w Magdalence Jaruzelski dogadał się z Solidarnością, że odda jej władzę, ale tylko wtedy, gdy sądy i trybunały pozostaną bez zmian. To dlatego właśnie sędziowie, którzy pracowali w wymiarze sprawiedliwości nawet od 1947 roku - a sędziami mogły wtedy zostać osoby po pięciomiesięcznym kursie - suchą stopą przeszli przez transformację i tworzyli wymiar sprawiedliwości III RP.
Biologia robi swoje, jest ich coraz mniej.
Tak. Ale ten system zapewnił sobie pewne poczucie braku kontroli, gdy korporacji sądowniczej dano kompetencje do samodzielnego kształtowania tego zawodu. To dlatego przez lata mówiło się, że by zostać w Polsce sędziom, albo w ogóle pracować w zawodzie prawniczym, trzeba mieć kogoś w rodzinie.
Słynny żart podczas komisji rekrutacyjnej. - Dlaczego chce Pan zostać sędzią? - Nie wygłupiaj się, tato.
Dokładnie. (śmiech) Oczywiście były i takie głosy - jak prof. Strzembosza, który przekonywał, że środowisko oczyści się samo. To się nie udało - przyznał to sam Strzembosz po latach. Co z tego, że dziś są nowi sędziowie, jeśli jednak zostali ukształtowani pod względem aksjologicznym poprzez starą kadrę i musieli wejść w ten układ. Nie ma przypadku w tym, że sądownictwo w Polsce nie potrafiło osądzić zbrodni komunistycznych. To dowód, jak ten układ działał i działa.
Czy politycy są lepsi? Nawet jeśli nie, to jeśli komuś się poseł czy minister Jaki nie podoba, to raz na cztery lata można wymienić. Sędziego nie można. Nasze zmiany nie są uderzeniem w sędziów, a raczej w układ korporacyjny - zależy nam na zbliżeniu sędziów do ludzi i ich codziennych spraw.
not. Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zmieńmy nieco temat. Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, zarzuca nakręcanie nagonki wymierzonej w sędziów. Że patologie, które są w sądownictwie wywlekane są na światło dzienne i pokazywane jako standard.
Pewnym obrazem, symbolem polskiego sądownictwa jest Krajowa Rada Sądownictwa, której rzecznik Żurek jest twarzą. Zobaczmy jego ostatnią działalność - twierdzi, że jest zastraszany, że przecinane mu są hamulce, opony… A gdy prokuratorzy pytają, kto, gdzie groził, to nie chce udzielić takiej informacji. To absurd.
Gdybyśmy chcieli prowadzić ofensywę komunikacyjną, to powinniśmy dać mówić Żurkowi. To wystarczy.
Skoro o KRS mowa, to i tutaj pojawiają się zarzuty, że i tutaj PiS chce mieć większą kontrolę. Stąd wybór sędziów przez posłów.
Jestem zwolennikiem tego, by sędziowie byli jak najbliżej obywateli. By nie zapominali, że pełnią służbę. Sam chciałbym, by byli wybierani w wyborach powszechnych, ale to - przynajmniej na razie - jest niemożliwe, nie mamy większości konstytucyjnej.
Wybór części sędziów przez reprezentantów obywateli - a więc posłów - nie jest doskonałym rozwiązaniem, ale jest lepszym niż to, by sędziowie byli wybierani przez korporację. Jeśli oddamy prawo wyboru sędziów wyłącznie korporacji, to będzie to utrzymanie układu od 1989 roku. Musimy to zmieniać, dopóki nie dojdziemy do sytuacji, w której ludzie będą mieli poczucie, że mają wpływ na sądownictwo, które ma przecież wielką władzę. Dziś sądy są odseparowane od obywatela, mogą robić, co im się żywnie podoba. Przykład? Bronią decyzji sądów ws. Hossa, co jest oderwaniem od rzeczywistości.
Ale problem jest szerszy - grzech pierworodny wymiaru sprawiedliwości III RP polega na tym, że w Magdalence Jaruzelski dogadał się z Solidarnością, że odda jej władzę, ale tylko wtedy, gdy sądy i trybunały pozostaną bez zmian. To dlatego właśnie sędziowie, którzy pracowali w wymiarze sprawiedliwości nawet od 1947 roku - a sędziami mogły wtedy zostać osoby po pięciomiesięcznym kursie - suchą stopą przeszli przez transformację i tworzyli wymiar sprawiedliwości III RP.
Biologia robi swoje, jest ich coraz mniej.
Tak. Ale ten system zapewnił sobie pewne poczucie braku kontroli, gdy korporacji sądowniczej dano kompetencje do samodzielnego kształtowania tego zawodu. To dlatego przez lata mówiło się, że by zostać w Polsce sędziom, albo w ogóle pracować w zawodzie prawniczym, trzeba mieć kogoś w rodzinie.
Słynny żart podczas komisji rekrutacyjnej. - Dlaczego chce Pan zostać sędzią? - Nie wygłupiaj się, tato.
Dokładnie. (śmiech) Oczywiście były i takie głosy - jak prof. Strzembosza, który przekonywał, że środowisko oczyści się samo. To się nie udało - przyznał to sam Strzembosz po latach. Co z tego, że dziś są nowi sędziowie, jeśli jednak zostali ukształtowani pod względem aksjologicznym poprzez starą kadrę i musieli wejść w ten układ. Nie ma przypadku w tym, że sądownictwo w Polsce nie potrafiło osądzić zbrodni komunistycznych. To dowód, jak ten układ działał i działa.
Czy politycy są lepsi? Nawet jeśli nie, to jeśli komuś się poseł czy minister Jaki nie podoba, to raz na cztery lata można wymienić. Sędziego nie można. Nasze zmiany nie są uderzeniem w sędziów, a raczej w układ korporacyjny - zależy nam na zbliżeniu sędziów do ludzi i ich codziennych spraw.
not. Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328759-nasz-wywiad-wiceminister-jaki-nie-uderzamy-w-sedziow-ale-w-uklad-korporacyjny-zalezy-nam-na-zblizeniu-sedziow-do-ludzi?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.