Nie jest wykluczone, że wkrótce trzeba będzie powołać do życia jakieś stowarzyszenie ochrony sędziów. Coś na podobieństwo Ligi Ochrony Przyrody. Wszak ze wszystkich sędziowskich stron słychać jeden wielki lament, obwieszczający erę prawie zbrojnych napadów na wykonujących ten tak piękny i społecznie niezbędny zawód.
Nawet pani prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf widzi ogrom tej napaści, ale równocześnie bohatersko ogłasza, iż nie schowa się ze strachu przed PiS, choć – jak kiedyś zauważyła – nie ma walki bez ofiar. Na razie, na przekór tej argumentacji zbudowanej z wojennego arsenału słów, ofiar jest pod dostatkiem. Tylko są to poszkodowani w wyniku błędów bądź opieszałości sędziów.
Ta pięknie ukształtowana według recept z poprzedniej epoki zawodowa grupa zna swe miejsce w obywatelskim szeregu, gdyż ma pełne przekonanie, że wciąż jest kastą. Nieśmiałe sprostowanie pewnego stowarzyszenia sędziów niczego tu nie zmienia, ponieważ na sędziowskim kongresie nie znalazła się ani jedna osoba, która odważnie zaprzeczyłaby przynależności do kasty. Wszyscy poczuli się dumni i docenieni. Szczególnie powitano tam prezesa Rzeplińskiego, który do historii przejdzie jako współpracujący z PO nad przepisami o Trybunale Konstytucyjnym, które to przepisy doprowadziły do wielkiej politycznej awantury. Potem ten sam Rzepliński uznał część tych ustaleń jako niekonstytucyjne. Takiego przypadku w historii Trybunału jeszcze nie było, więc owację ze strony sędziów dla prezesa Rzeplińskiego należy uznać za ocenę nie tylko trafną, ale i wytyczającą dalszy kierunek rozwoju sędziowskich rozkoszy i etycznych zasad.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie jest wykluczone, że wkrótce trzeba będzie powołać do życia jakieś stowarzyszenie ochrony sędziów. Coś na podobieństwo Ligi Ochrony Przyrody. Wszak ze wszystkich sędziowskich stron słychać jeden wielki lament, obwieszczający erę prawie zbrojnych napadów na wykonujących ten tak piękny i społecznie niezbędny zawód.
Nawet pani prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf widzi ogrom tej napaści, ale równocześnie bohatersko ogłasza, iż nie schowa się ze strachu przed PiS, choć – jak kiedyś zauważyła – nie ma walki bez ofiar. Na razie, na przekór tej argumentacji zbudowanej z wojennego arsenału słów, ofiar jest pod dostatkiem. Tylko są to poszkodowani w wyniku błędów bądź opieszałości sędziów.
Ta pięknie ukształtowana według recept z poprzedniej epoki zawodowa grupa zna swe miejsce w obywatelskim szeregu, gdyż ma pełne przekonanie, że wciąż jest kastą. Nieśmiałe sprostowanie pewnego stowarzyszenia sędziów niczego tu nie zmienia, ponieważ na sędziowskim kongresie nie znalazła się ani jedna osoba, która odważnie zaprzeczyłaby przynależności do kasty. Wszyscy poczuli się dumni i docenieni. Szczególnie powitano tam prezesa Rzeplińskiego, który do historii przejdzie jako współpracujący z PO nad przepisami o Trybunale Konstytucyjnym, które to przepisy doprowadziły do wielkiej politycznej awantury. Potem ten sam Rzepliński uznał część tych ustaleń jako niekonstytucyjne. Takiego przypadku w historii Trybunału jeszcze nie było, więc owację ze strony sędziów dla prezesa Rzeplińskiego należy uznać za ocenę nie tylko trafną, ale i wytyczającą dalszy kierunek rozwoju sędziowskich rozkoszy i etycznych zasad.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328718-rece-precz-od-kasty-dosc-szykanowania-sedziow-szczegolnie-tych-z-dynastii-i-rozmaitych-loz