Sędzia Żurek posuwa się jeszcze dalej
Gdyby – tak jak sugerują politycy czy niektórzy dziennikarze – istniała jakaś nietykalna kasta, to żadna informacja na temat np. kradzieży pendrive’a przez sędziego nie ujrzałaby światła dziennego.
– mówi portalowi Gazeta.pl
Kolejna nieprawda! Informacje o innych kradzieżach nie wyszłyby na jaw, gdyby nie sprawa sędziego kradnącego pendrive’y, na którą wpadli i którą nagłośnili wrocławscy dziennikarze. Media – o czym sędzia Żurek jako rzecznik prasowy powinien wiedzieć – działają tak, że gdy pojawia się wstrząsający opinią publiczną temat, to go drążą. I dociekają – jak w przypadku kradzieży dokonanej przez sędziego z Wrocławia – czy to incydent, czy szersze zjawisko.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:UJAWNIAMY. Tak Waldemar Żurek podburza sędziów: „Przebito opony w samochodzie sędziego, a ja otrzymuję telefony z pogróżkami”
Po skandalu we Wrocławiu „Fakt” wpadł więc jeszcze na trop sędziego wydziału karnego ze Szczecina, przyłapanego na kradzieży elementów wkrętarki. I o tej sprawie też pisała „Wyborcza”, której dziennikarz dziś węszy spiski w TVP: Później media ujawniły również sprawę sędzi z Łodzi, która próbowała wynieść ze sklepu spodnie za 129,90 zł.
Ale dla ścisłości: sędzia ze Szczecina został przyłapany 30 czerwca zeszłego roku, a sędzia z Łodzi – 18 września. Czy wtedy informowały o tym media? Czy rzecznik Żurek zwoływał konferencję prasową, żeby potępić kolegów sędziów? A może minister Ziobro zrobił z TVP „ustawkę”, żeby nagłośnić kradzież? Skądże! Nie było o tym ani słowa. Koledzy po fachu czy – jak to mówi sam Żurek – „nietykalna kasta” zadbała o to, by wyciszyć sprawy przyłapanych na kradzieży sędziów. I może nigdy nie wyszłyby one na jaw, gdyby nie szok, jakim było nakrycie na kradzieżach sędziego z Wrocławia i jego żony, a przede wszystkim gdyby nie związana z tym dociekliwość dziennikarzy. Na tym polega ich zawód – bez względu na to, czy pracują w TVP czy „Wyborczej”.
Na koniec rozmowy z Gazetą.pl sędzia Żurek się pociesza:
Wstydliwe dla środowiska sędziowskiego przypadki się zdarzają. Ale to, że o każdym się mówi, a sędziowie zawsze ponoszą konsekwencje oznacza, że system działa.
– twierdzi Żurek.
Niestety, system nie działa. Około połowy spraw dyscyplinarnych sędziów kończy się bez kary. I to często w bulwersujących przypadkach. Media opisywały niedawno sprawę sędziego z Zielonej Góry, którego sfotografował fotoradar, jak łamie przepisową prędkość. Wykroczenie było banalne, a mandat miał wynieść 100 zł. Ale sędzia ani myślał go przyjąć. Oznajmił inspektorom od fotoradarów, że nie kierował autem ani nikomu go nie pożyczył. Czyli, logicznie rzecz biorąc, auto samo wyjechało z garażu i pognało wbrew przepisom.
Jaki był finał oczywistego kłamstwa? Sędziemu włos nie spadł z głowy. Zebrał się Sąd Najwyższy i ogłosił, że sędzia miał prawo kłamać we własnej obronie. Mimo że kodeks sędziowskiej etyki obliguje sędziów do uczciwości, godności i honoru. I to jest temat, który też nadaje się do TVP. Nawet gdyby sędzia Żurek i życzliwy mu portal Gazeta.pl znów mieli się w tym doszukiwać spisku ministra Ziobry.
WB, gazeta.pl
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sędzia Żurek posuwa się jeszcze dalej
Gdyby – tak jak sugerują politycy czy niektórzy dziennikarze – istniała jakaś nietykalna kasta, to żadna informacja na temat np. kradzieży pendrive’a przez sędziego nie ujrzałaby światła dziennego.
– mówi portalowi Gazeta.pl
Kolejna nieprawda! Informacje o innych kradzieżach nie wyszłyby na jaw, gdyby nie sprawa sędziego kradnącego pendrive’y, na którą wpadli i którą nagłośnili wrocławscy dziennikarze. Media – o czym sędzia Żurek jako rzecznik prasowy powinien wiedzieć – działają tak, że gdy pojawia się wstrząsający opinią publiczną temat, to go drążą. I dociekają – jak w przypadku kradzieży dokonanej przez sędziego z Wrocławia – czy to incydent, czy szersze zjawisko.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:UJAWNIAMY. Tak Waldemar Żurek podburza sędziów: „Przebito opony w samochodzie sędziego, a ja otrzymuję telefony z pogróżkami”
Po skandalu we Wrocławiu „Fakt” wpadł więc jeszcze na trop sędziego wydziału karnego ze Szczecina, przyłapanego na kradzieży elementów wkrętarki. I o tej sprawie też pisała „Wyborcza”, której dziennikarz dziś węszy spiski w TVP: Później media ujawniły również sprawę sędzi z Łodzi, która próbowała wynieść ze sklepu spodnie za 129,90 zł.
Ale dla ścisłości: sędzia ze Szczecina został przyłapany 30 czerwca zeszłego roku, a sędzia z Łodzi – 18 września. Czy wtedy informowały o tym media? Czy rzecznik Żurek zwoływał konferencję prasową, żeby potępić kolegów sędziów? A może minister Ziobro zrobił z TVP „ustawkę”, żeby nagłośnić kradzież? Skądże! Nie było o tym ani słowa. Koledzy po fachu czy – jak to mówi sam Żurek – „nietykalna kasta” zadbała o to, by wyciszyć sprawy przyłapanych na kradzieży sędziów. I może nigdy nie wyszłyby one na jaw, gdyby nie szok, jakim było nakrycie na kradzieżach sędziego z Wrocławia i jego żony, a przede wszystkim gdyby nie związana z tym dociekliwość dziennikarzy. Na tym polega ich zawód – bez względu na to, czy pracują w TVP czy „Wyborczej”.
Na koniec rozmowy z Gazetą.pl sędzia Żurek się pociesza:
Wstydliwe dla środowiska sędziowskiego przypadki się zdarzają. Ale to, że o każdym się mówi, a sędziowie zawsze ponoszą konsekwencje oznacza, że system działa.
– twierdzi Żurek.
Niestety, system nie działa. Około połowy spraw dyscyplinarnych sędziów kończy się bez kary. I to często w bulwersujących przypadkach. Media opisywały niedawno sprawę sędziego z Zielonej Góry, którego sfotografował fotoradar, jak łamie przepisową prędkość. Wykroczenie było banalne, a mandat miał wynieść 100 zł. Ale sędzia ani myślał go przyjąć. Oznajmił inspektorom od fotoradarów, że nie kierował autem ani nikomu go nie pożyczył. Czyli, logicznie rzecz biorąc, auto samo wyjechało z garażu i pognało wbrew przepisom.
Jaki był finał oczywistego kłamstwa? Sędziemu włos nie spadł z głowy. Zebrał się Sąd Najwyższy i ogłosił, że sędzia miał prawo kłamać we własnej obronie. Mimo że kodeks sędziowskiej etyki obliguje sędziów do uczciwości, godności i honoru. I to jest temat, który też nadaje się do TVP. Nawet gdyby sędzia Żurek i życzliwy mu portal Gazeta.pl znów mieli się w tym doszukiwać spisku ministra Ziobry.
WB, gazeta.pl
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328462-sedziowie-wesza-spisek-bo-boja-sie-prawdy-o-swoich-machlojach-kolejny-atak-kasty-na-zbigniewa-ziobre?strona=2