W Polsce setki takich „Łączek” pozostają nieodkryte - tam, gdzie były więzienia NKWD, UB czy Informacji Wojskowej, pod ziemią spoczywają zamordowani Polacy. Jeśli dymisja prof. Szwagrzyka będzie przyjęta, pozostaną tam na wieki
— pisze na łamach „Super Expressu” Tadeusz Płużański.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Smutny konflikt wokół IPN. Żołnierze Wyklęci to jest sprawa narodowa, a nie poletko do politycznej gry
Przypomina także wydarzenia z 2014 roku. Ekipa prof. Szwagrzyka pracowała na Służewie, przy ul. Wałbrzyskiej. Wydobyli spod alejek (ponieważ grobów nie wolno było im ruszać) szczątki Żołnierzy Niezłomnych/Wyklętych.
Warunki pracy były trudne nawet dla badaczy, którzy podobne ekshumacje prowadzili już w wielu innych miejscach. W małych trumienkach naukowcy składają szczątki czterech osób - tyle udało się wydobyć, nie naruszając pomników. Mają być symbolicznie odprowadzone na miejsce identyfikacji. Ale nagle pojawia się policja i razem z prokuratorem zabezpiecza teren. Prof. Szwagrzyk jest przesłuchiwany. Po kilku godzinach zakład pogrzebowy wywozi trumienki w nieznanym kierunku. Przypominają się czasy stalinowskie. Naukowców odsunięto od sprawy. Czy tylko od tej?
— wspomina Płużański.
Przypomniał również, że potwierdziły się informacje, że o interwencję w sprawie prowadzonej przez historyka IPN wnosił prokurator IPN.
To on poprosił o pomoc prokuraturę powszechną. Potem - na trzy lata - decyzją polityczną wstrzymane są ekshumacje z dołów śmierci na warszawskiej „Łączce”
— pisze historyk.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Prof. Szwagrzyk o swojej dymisji: „Wierzę, że prace, które są ważne dla Polski, ważne dla nas wszystkich, będą kontynuowane”
W 2016 roku prof. Krzysztof Szwagrzyk został wiceprezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Mógł kontynuować prace na „Łączce” i w innych miejscach Polski. Co się stało, że złożył dymisję – pyta Płużański.
Nietrudno zauważyć, że w prokuraturze IPN nic - prócz szefa - się nie zmieniło. Dalej pracują ci, którzy blokowali prace na Służewie. Bo aby prof. Szwagrzyk mógł rozpocząć gdziekolwiek badania, prokuratura musi wszcząć śledztwo. Dochodzą do tego przeciągające się prace identyfikacyjne prowadzone przez podwykonawcę IPN - Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie. Na informacje o odnalezieniu szczątków swoich bliskich rodziny muszą czekać miesiącami, latami. Prof. Szwagrzyk nie ma na to żadnego wpływu
— pisze Płużański i dodaje, że w Polsce są setki „Łączek”, gdzie pod ziemią spoczywają zamordowani Polacy.
Jeśli dymisja prof. Szwagrzyka będzie przyjęta, pozostaną tam na wieki
— podkreśla Tadeusz Płużański.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. O co chodzi w sporze o prof. Szwagrzyka? Odsłaniamy kulisy posiedzenia kolegium IPN
wkt/se.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328099-pluzanski-jesli-dymisja-prof-szwagrzyka-bedzie-przyjeta-pomordowani-polacy-na-wieki-pozostana-pod-ziemia