Jakiekolwiek by nie były powody, to problem istnieje. Mało tego, spór nie jest rozwiązywany w trakcie wewnętrznych rozmów czy uzgodnień, ale wychodzi na światło dzienne. Nie służy to Instytutowi, a ewentualna dymisja prof. Szwagrzyka byłaby potężnym ciosem w wizerunek IPN.
To bardzo przykre, bo ogromnie cenię pracę i doświadczenie prof. Szwagrzyka. Nie miałem z nim okazji rozmawiać ostatnio, ale wiele razy to robiłem i zawsze podkreślałem, że stał się on swoistą twarzą IPN. Podkreślałem i podkreślam, że tego potencjału i dorobku nie wolno zmarnować.
NASZ NEWS. Po posiedzeniu kolegium IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk zawiesił swoją dymisję
Dymisja zawieszona jest do końca lutego. Wyobraża Pan sobie, że 1 marca, w Dniu Pamięci o Żołnierzach Wyklętych, prof. Szwagrzyk odchodzi z Instytutu? Byłoby to symboliczne zamknięcie pewnej epoki.
Mam nadzieję, że całe napięcie uda się uspokoić. W tym rola kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, z którym też jest pewien problem, w samym kolegium również są spory wewnętrzne.
Czego dotyczy konflikt?
Między innymi roli kolegium IPN i wpływu na decyzje, które podejmuje prezes Instytutu. Moim zdaniem, kolegium rości sobie zbyt wiele kompetencji, ale to moje zdanie, obserwatora z boku.
Nie chcę wyjść na marudę, ale z obrazu, który Pan kreśli, wyłania się pesymistyczny obraz Instytutu, targanego frakcyjnymi wojenkami, ambicjonalnymi sporami i dość dużym chaosem w codziennych pracach.
To przesada. Tak jak przesadą jest rzekomy wpływ, jaki mam wywierać na IPN. Czytałem niedawno gdzieś o tym, że ważni politycy Prawa i Sprawiedliwości stoją za frakcjami, które walczą ze sobą w IPN. Tak nie jest. Ale reforma IPN jest trudna, trudne jest przesterowanie Instytutu.
Mimo wszystko uważam, że idzie to w dobrym, bardzo dobrym kierunku, ale po drodze jest wiele przeszkód i trudności, które nowe kierownictwo musi pokonać. I mam nadzieję, że pokona. Dodatkowo, prezes czy całe kierownictwo znalazło się w sytuacji, w której musieli nadrobić zaległości poprzedników; stąd wiele podróży po kraju, odwiedzania lokalnych oddziałów IPN i rozstrzygania tam wielu drobnych kwestii, na czym trochę cierpiała centralna organizacja IPN. Mam nadzieję, że ten okres przebudowy IPN ma za sobą i że będzie to szło w dobrą stronę.
Krótko mówiąc, zapowiadane przez PiS szarpnięcie cuglami w IPN odbywa się, ale idzie to opornie i z wielkimi przeszkodami.
Wydaje mi się, że właściwie to szarpnięcie już się odbyło, ale teraz musi nastąpić uspokojenie i wzmożenie pracy.
Zgoda. Tylko czy opisywane przez Pana problemy i spory nie przesłonią tej pracy?
Ta praca trwa. Natomiast dla mediów nie jest najbardziej interesujące to, co robi się w IPN, codziennie, wytężoną pracą, tylko często trudności, które nie mają większego znaczenia.
Przyzna Pan jednak, że zainteresowanie mediów taką sprawą jak dymisja prof. Szwagrzyka nie może dziwić.
Oczywiście. Ta dymisja miała prawo wywołać niepokój.
A Pan ma ten niepokój, gdy patrzy na to, co dzieje się w IPN?
Mam nadzieję, opartą na wiedzy o tym, co dzieje się w IPN i co robi Instytut w zakresie praw badawczych, popularyzacji wiedzy, porządkowania zasobu archiwalnego, że wszystko idzie w dobrą stronę.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jakiekolwiek by nie były powody, to problem istnieje. Mało tego, spór nie jest rozwiązywany w trakcie wewnętrznych rozmów czy uzgodnień, ale wychodzi na światło dzienne. Nie służy to Instytutowi, a ewentualna dymisja prof. Szwagrzyka byłaby potężnym ciosem w wizerunek IPN.
To bardzo przykre, bo ogromnie cenię pracę i doświadczenie prof. Szwagrzyka. Nie miałem z nim okazji rozmawiać ostatnio, ale wiele razy to robiłem i zawsze podkreślałem, że stał się on swoistą twarzą IPN. Podkreślałem i podkreślam, że tego potencjału i dorobku nie wolno zmarnować.
NASZ NEWS. Po posiedzeniu kolegium IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk zawiesił swoją dymisję
Dymisja zawieszona jest do końca lutego. Wyobraża Pan sobie, że 1 marca, w Dniu Pamięci o Żołnierzach Wyklętych, prof. Szwagrzyk odchodzi z Instytutu? Byłoby to symboliczne zamknięcie pewnej epoki.
Mam nadzieję, że całe napięcie uda się uspokoić. W tym rola kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, z którym też jest pewien problem, w samym kolegium również są spory wewnętrzne.
Czego dotyczy konflikt?
Między innymi roli kolegium IPN i wpływu na decyzje, które podejmuje prezes Instytutu. Moim zdaniem, kolegium rości sobie zbyt wiele kompetencji, ale to moje zdanie, obserwatora z boku.
Nie chcę wyjść na marudę, ale z obrazu, który Pan kreśli, wyłania się pesymistyczny obraz Instytutu, targanego frakcyjnymi wojenkami, ambicjonalnymi sporami i dość dużym chaosem w codziennych pracach.
To przesada. Tak jak przesadą jest rzekomy wpływ, jaki mam wywierać na IPN. Czytałem niedawno gdzieś o tym, że ważni politycy Prawa i Sprawiedliwości stoją za frakcjami, które walczą ze sobą w IPN. Tak nie jest. Ale reforma IPN jest trudna, trudne jest przesterowanie Instytutu.
Mimo wszystko uważam, że idzie to w dobrym, bardzo dobrym kierunku, ale po drodze jest wiele przeszkód i trudności, które nowe kierownictwo musi pokonać. I mam nadzieję, że pokona. Dodatkowo, prezes czy całe kierownictwo znalazło się w sytuacji, w której musieli nadrobić zaległości poprzedników; stąd wiele podróży po kraju, odwiedzania lokalnych oddziałów IPN i rozstrzygania tam wielu drobnych kwestii, na czym trochę cierpiała centralna organizacja IPN. Mam nadzieję, że ten okres przebudowy IPN ma za sobą i że będzie to szło w dobrą stronę.
Krótko mówiąc, zapowiadane przez PiS szarpnięcie cuglami w IPN odbywa się, ale idzie to opornie i z wielkimi przeszkodami.
Wydaje mi się, że właściwie to szarpnięcie już się odbyło, ale teraz musi nastąpić uspokojenie i wzmożenie pracy.
Zgoda. Tylko czy opisywane przez Pana problemy i spory nie przesłonią tej pracy?
Ta praca trwa. Natomiast dla mediów nie jest najbardziej interesujące to, co robi się w IPN, codziennie, wytężoną pracą, tylko często trudności, które nie mają większego znaczenia.
Przyzna Pan jednak, że zainteresowanie mediów taką sprawą jak dymisja prof. Szwagrzyka nie może dziwić.
Oczywiście. Ta dymisja miała prawo wywołać niepokój.
A Pan ma ten niepokój, gdy patrzy na to, co dzieje się w IPN?
Mam nadzieję, opartą na wiedzy o tym, co dzieje się w IPN i co robi Instytut w zakresie praw badawczych, popularyzacji wiedzy, porządkowania zasobu archiwalnego, że wszystko idzie w dobrą stronę.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327687-nasz-wywiad-ryszard-terlecki-o-sporach-w-ipn-i-dymisji-prof-szwagrzyka-mam-nadzieje-ze-cale-napiecie-uda-sie-uspokoic?strona=2