Jak było do przewidzenia, wypadek samochodowy premier polskiego rządu wywołał ożywienie w redakcji „Gazety Wyborczej” oraz coś na podobieństwo niekłamanej satysfakcji.
Redaktor Wroński rzucił się do Twittera, dając wyrafinowane komentarze w rodzaju „z drogi śledzie, bo rząd jedzie” albo że wypadek to nie przyczyna, lecz efekt „zastępowania BOR harcerzami”.
W tę jakże prostolinijną logikę Wrońskiego doskonale wpisuje się twierdzenie przeciwników czerskiej gazety, iż jej finanse sięgnęły dna, a poziom bruku dlatego, że zatrudniono marnych propagandzistów zamiast dziennikarzy z prawdziwego zdarzenia. No, ale skąd Wroński ma to wiedzieć, skoro z jego wpisów jasno wynika, iż on sam jest efektem takiej polityki redakcyjnej?
To Niemcy wymyślili Schadenfreude, ale wynalazek patrzenia przez dziennikarzy na ręce władzy, gdy PiS rządzi, zaś na ręce opozycji, gdy PiS nie rządzi, to już jest innowacja czysto polska i „Gazeta Wyborcza” położyła tu wielkie zasługi. Natomiast studzienno-denny poziom GW datuje się co najmniej od czasu słynnej ustawki z feministkami w kościele św. Anny. Potem już było tylko gorzej, jak choćby z publikacją chorych wynurzeń kryminalisty Stonogi na temat siostry prezydenta Andrzeja Dudy. Wtedy to czerscy redaktorzy wymyślili kolejną przełomową innowację w pojmowaniu misji mediów, a mianowicie, że publikują plotki, aby je dezawuować. Zapewne pójdą za ciosem i wkrótce zaczną publikować kłamstwa, żeby je prostować.
Tendencja dotyczy generalnie antypisowskich mediów – być jak plotkarski pudelek i jednocześnie pozować na poważne medium. Pisać krwawe brednie i wmawiać czytelnikowi, że to rzeczywistość. Kłamać w żywe oczy i udawać przysłowiową pierwszą naiwną. To jest oczywiście efekt desperacji opozycji wobec frontalnego sukcesu PiS. Wczoraj kolejny sondaż CBOS najwidoczniej podziałał jak cios obuchem w łeb i zamroczony redaktor uchwycił się wypadku Szydło niczym pijany dorożkarz bata.
CZYTAJ TAKŻE: CBOS: Gigantyczna przewaga PiS nad konkurentami. W Sejmie pięć ugrupowań. Ludowcy - pod progiem
Z tego samego powodu nasz mistrz dyplomacji Radosław Sikorski zwymyślał na Twitterze szefową Wiadomości TVP od tępych propagandystek. Ci ludzie tracą nerwy i chwytają się metod Stonogi. Sikorski ma jeszcze gorzej niż Wyborcza, bo także w Stanach przyszły na niego ciężkie terminy z chwilą zwycięstwa Donalda Trumpa. Znikąd nadziei ani schowania.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak było do przewidzenia, wypadek samochodowy premier polskiego rządu wywołał ożywienie w redakcji „Gazety Wyborczej” oraz coś na podobieństwo niekłamanej satysfakcji.
Redaktor Wroński rzucił się do Twittera, dając wyrafinowane komentarze w rodzaju „z drogi śledzie, bo rząd jedzie” albo że wypadek to nie przyczyna, lecz efekt „zastępowania BOR harcerzami”.
W tę jakże prostolinijną logikę Wrońskiego doskonale wpisuje się twierdzenie przeciwników czerskiej gazety, iż jej finanse sięgnęły dna, a poziom bruku dlatego, że zatrudniono marnych propagandzistów zamiast dziennikarzy z prawdziwego zdarzenia. No, ale skąd Wroński ma to wiedzieć, skoro z jego wpisów jasno wynika, iż on sam jest efektem takiej polityki redakcyjnej?
To Niemcy wymyślili Schadenfreude, ale wynalazek patrzenia przez dziennikarzy na ręce władzy, gdy PiS rządzi, zaś na ręce opozycji, gdy PiS nie rządzi, to już jest innowacja czysto polska i „Gazeta Wyborcza” położyła tu wielkie zasługi. Natomiast studzienno-denny poziom GW datuje się co najmniej od czasu słynnej ustawki z feministkami w kościele św. Anny. Potem już było tylko gorzej, jak choćby z publikacją chorych wynurzeń kryminalisty Stonogi na temat siostry prezydenta Andrzeja Dudy. Wtedy to czerscy redaktorzy wymyślili kolejną przełomową innowację w pojmowaniu misji mediów, a mianowicie, że publikują plotki, aby je dezawuować. Zapewne pójdą za ciosem i wkrótce zaczną publikować kłamstwa, żeby je prostować.
Tendencja dotyczy generalnie antypisowskich mediów – być jak plotkarski pudelek i jednocześnie pozować na poważne medium. Pisać krwawe brednie i wmawiać czytelnikowi, że to rzeczywistość. Kłamać w żywe oczy i udawać przysłowiową pierwszą naiwną. To jest oczywiście efekt desperacji opozycji wobec frontalnego sukcesu PiS. Wczoraj kolejny sondaż CBOS najwidoczniej podziałał jak cios obuchem w łeb i zamroczony redaktor uchwycił się wypadku Szydło niczym pijany dorożkarz bata.
CZYTAJ TAKŻE: CBOS: Gigantyczna przewaga PiS nad konkurentami. W Sejmie pięć ugrupowań. Ludowcy - pod progiem
Z tego samego powodu nasz mistrz dyplomacji Radosław Sikorski zwymyślał na Twitterze szefową Wiadomości TVP od tępych propagandystek. Ci ludzie tracą nerwy i chwytają się metod Stonogi. Sikorski ma jeszcze gorzej niż Wyborcza, bo także w Stanach przyszły na niego ciężkie terminy z chwilą zwycięstwa Donalda Trumpa. Znikąd nadziei ani schowania.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327197-gazeta-wyborcza-czyli-jak-z-symbolu-polskiej-transformacji-stac-sie-jej-karykatura?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.