Pierwszym i najważniejszym krokiem jest nazwanie rzeczy po imieniu. Jeśli się od tego zacznie, to nie będziemy przynajmniej mieli - miejmy nadzieję - pomieszania w podręcznikach szkolnych co do konkretnych postaci i instytucji. Zatruwanie fałszem młodego pokolenia i opinii publicznej jest rzeczą najgroźniejszą. Oczyszczenie przestrzeni publicznej, czy państwowej z tej naleciałości, to jest cały czas zadanie dla różnych instytucji, ale nie będzie się to dokonywało szybko
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. KUL i WSKSiM.
wPolityce.pl: Społeczny Trybunał Narodowy rozpoczął dzisiaj swoje prace od osądzenia Stefana Michnika. Nie jest to dla Pana symboliczne?
Prof. Mieczysław Ryba: Jest symboliczne, bo wiadome jest, co go wiąże z redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”, a mianowicie więzi rodzinne. A „Gazeta Wyborcza” stanęła u spodu pewnego mitu założycielskiego III RP. Mieliśmy w nim oczywiście do czynienia chociażby z mitem Lecha Wałęsy. To zaciemnienie, czy też milczenie na temat takich ludzi jak Stefan Michnik było dokładnie tym samym motywowane.
Jakie znaczenie ma praca Trybunału. Jedynie symboliczne?
Jeżeli bierzemy pod uwagę komunizm i jego dziedzictwo, to ono ciąży wielorako na naszych współczesnych dziejach i życiu społecznym. Z jednej strony ma to wymiar polityczny i gospodarczy. I to polityczny w zakresie różnych władz, nie tylko ustawodawczej czy wykonawczej, ale także sądowniczej i tzw. czwartej władzy, czyli medialnej. Od pewnego czasu próbuje się rozliczyć z tym na niwie prawnej czy lustracyjnej, wiemy np. o ujawnianiu akt ze zbioru zastrzeżonego. Ale jest jeszcze inna kwestia. Mianowicie analizy tego wszystkiego i rzucania snopu „światła prawdy” na rożne postacie i struktury. Bo nawet jeśli na niwie prawnej będzie nieraz trudno dokonać pewnego rozliczenia, bo nie żyją już dawni oprawcy, to jednak zawsze „snop prawdy” jest oczyszczający. Ostatecznie bowiem to ona ma tę moc wyzwalającą z różnych fałszów, które zaciemniają obraz historii i normalne widzenie życia publicznego dzisiaj. Jako przykład podam, że ni stąd ni zowąd w ekspertyzie prawnej - i to ekspertyzie sejmowej - jeden z profesorów nazywa PRL mianem „państwa nietotalitarnego”. To dokładnie ilustruje do czego fałsz może prowadzić.
Nazwanie osób pokroju Michnika czy Bieruta ludźmi pozbawionymi czci i honoru jest wystarczającą karą?
Każdy przypadek trzeba rozstrzygać z osobna. Wiadome jest, że pewne sprawy są bardzo zawikłane, gdyż III Rzeczypospolita jest kontynuacją prawną PRL. Różne zaszczyty, których ci ludzie dostąpili w tamtych czasach nie zostały im uchylone. W sytuacji pewnego zamętu i konfliktu politycznego trudno to wszystko oczyścić, bo tego jest ogrom. Natomiast pierwszym i najważniejszym krokiem jest nazwanie rzeczy po imieniu. Jeśli się od tego zacznie, to nie będziemy przynajmniej mieli - miejmy nadzieję - pomieszania w podręcznikach szkolnych co do konkretnych postaci i instytucji. Zatruwanie młodego pokolenia - i szerzej opinii publicznej - fałszem jest rzeczą najgroźniejszą. Oczyszczenie przestrzeni publicznej, czy państwowej z tej naleciałości, to jest cały czas zadanie dla różnych instytucji, ale nie będzie się to dokonywało szybko.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326911-prof-ryba-o-decyzji-spolecznego-trybunalu-narodowego-komunizm-i-jego-dziedzictwo-ciazy-na-naszych-wspolczesnych-dziejach-i-zyciu-spolecznym-nasz-wywiad