Marcin P. nie mógł działać sam, a najważniejsze instytucje państwa zawiodły - taka konkluzja wyłania się z zeznań Lesława Gajka, zastępca Przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, który na najważniejszych ludziach rządu Donalda Tuska oraz prokuraturze nie zostawił suchej nitki. Dla Gajka nie jest przypadkiem, że słabo wykształcony oszust dopuścił się skomplikowanego przekrętu. Miał bowiem wsparcie i parasol ochronny.
Świadomość, że jest coś specyficznego w spółce Amber Gold pojawiła się w 2011. Budziło zdziwienie, że firma, która coś tam kombinuje, bierze się za wielkie interesy lotnicze. (…) Za tą firmą może coś stać, to nie drobny cwaniak, który chce oszukać parę osób.
– zeznawał Gajek.
Ten temat pociągnął poseł Marek Suski, który także nie wierzy w „przypadkowość” sukcesu Amber Gold i bierności organów ścigania.
Albo mamy do czynienia z geniuszem, albo ze słupem prowadzonym przez grupę doświadczonych fachowców. Samorodny talent, czy po prostu słup?
– pytał Marek Suski.
To ocenne, ale tam było dobre wspomaganie. Zbyt wiele przypadków korzystnych. Może się zdarzyć, że prokuratura coś odrzuci, ale inne już nie. Zbyt wiele dobrych przypadków spotkało tę firmę. Takie rzeczy się nie zdarzają. Nie istniała podobna spółka. Na tę firmę nic nie działało.
– podkreślił Gajek.
Kogo powinna poszukiwać komisja? W aferę musiały być zaangażowane osoby o głębokiej wiedzy na temat państwa i procesów ubezpieczeniowych. Na pewno mieliśmy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą.
– mówił Marek Suski.
Świadek odniósł się także do współpracy KNF z ministerstwem finansów. Tu także okazało się, że resort kierowany ówcześnie przez Jacka Rostowskiego niezbyt interesował się nie tylko samą KNF, ale także samą aferą Amber Gold.
Było ciężko. Ministrem był wtedy Rostowski.
– mówił Gajek.
Firma Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF 15 grudnia 2009 r. złożyła doniesienie do prokuratury, podejrzewając, że firma prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Sprawą zajęła się wówczas Prokuratura Rejonowa Gdańsk Wrzeszcz, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
CZYTAJ TAKŻE:Świadek pogrąża prokuratorów od Amber Gold: ”Impas! Prokuratura nie stosowała się do zaleceń sądów…”
Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca 2016 r. przed gdańskim Sądem Okręgowym.
WB/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326702-kto-naprawde-stal-za-amber-gold-swiadek-z-knf-przed-komisja-sledcza-to-byla-proba-maskowania-czegos-wiekszego