Odnosząc się do zarzutu o to, że pismo prezydenta Sopotu w sprawie przyjęcia dzieci z Aleppo do premier Beaty Szydło było mało konkretne, Adamowicz odpowiedział, że „nie wyobraża sobie, że gdyby dostał na biurko pismo z ofertą humanitarną, to nie skontaktowałby się z daną organizacją i nie zapytał o szczegóły”.
Tutaj nikogo nie pytano, tylko jakiś biurokrata - bezduszny - odpisał: „nie pomożemy, nie chcemy”
— argumentował.
Poinformował, że „wie, że prezydent Sopotu stara się o zorganizowanie spotkanie z premier Beatą Szydło, również zabiegamy o spotkanie z przedstawicielami Episkopatu Polski”.
Jak wiemy, Kościół rzymskokatolicki kilka miesięcy temu też chciał sprowadzić czasowo i pomóc rodzinom syryjskim, dostał negatywną odpowiedź
— zauważył.
Adamowicz przypomniał, że „polskie dzieci - wychudzone, schorowane opuszczające Syberię, Kazachstan w latach 1941-42 wraz z armią gen Andersa - otrzymywały pomoc m.in. w Iranie, Iraku, w Południowej Afryce, Australii, a więc to byłaby też taka moralna spłata długu zaciągniętego w latach 40. ubiegłego wieku”.
Prezydent Sopotu pod koniec ubiegłego roku w związku z rezolucją rady miasta, podjętą w grudniu na wniosek mieszkańców, wystąpił z wnioskiem do premier Beaty Szydło o umożliwienie osiedlenia się w Sopocie osieroconym dzieciom i rodzinom z Aleppo. W rezolucji radni wezwali Karnowskiego do podjęcia działań prowadzących do osiedlenia się w Sopocie rodzinom z tego miasta.
W odpowiedzi na jego list Departament Analiz i Polityki Migracyjnej MSWiA w piśmie z 27 stycznia argumentował m.in., że „podstawową kwestią przy ewakuacji ofiar wojny domowej w Syrii jest problem z ustaleniem ich tożsamości i wyeliminowania zagrożeń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków”.
W poniedziałek premier Beata Szydło, odnosząc się do inicjatywy prezydenta Sopotu, powiedziała, że „źle się dzieje, kiedy tak wrażliwy temat wykorzystywany jest do gier politycznych”. Pytana podczas konferencji prasowej, czy rząd zamierza zająć się sprawą przyjęcia uchodźców z Syrii, premier zaznaczyła, że nieprawdą jest, jakoby Karnowski wyszedł z „propozycją przyjęcia osób”.
To była bardziej (…) enigmatyczna z jego strony informacja
— zauważyła.
gah/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Odnosząc się do zarzutu o to, że pismo prezydenta Sopotu w sprawie przyjęcia dzieci z Aleppo do premier Beaty Szydło było mało konkretne, Adamowicz odpowiedział, że „nie wyobraża sobie, że gdyby dostał na biurko pismo z ofertą humanitarną, to nie skontaktowałby się z daną organizacją i nie zapytał o szczegóły”.
Tutaj nikogo nie pytano, tylko jakiś biurokrata - bezduszny - odpisał: „nie pomożemy, nie chcemy”
— argumentował.
Poinformował, że „wie, że prezydent Sopotu stara się o zorganizowanie spotkanie z premier Beatą Szydło, również zabiegamy o spotkanie z przedstawicielami Episkopatu Polski”.
Jak wiemy, Kościół rzymskokatolicki kilka miesięcy temu też chciał sprowadzić czasowo i pomóc rodzinom syryjskim, dostał negatywną odpowiedź
— zauważył.
Adamowicz przypomniał, że „polskie dzieci - wychudzone, schorowane opuszczające Syberię, Kazachstan w latach 1941-42 wraz z armią gen Andersa - otrzymywały pomoc m.in. w Iranie, Iraku, w Południowej Afryce, Australii, a więc to byłaby też taka moralna spłata długu zaciągniętego w latach 40. ubiegłego wieku”.
Prezydent Sopotu pod koniec ubiegłego roku w związku z rezolucją rady miasta, podjętą w grudniu na wniosek mieszkańców, wystąpił z wnioskiem do premier Beaty Szydło o umożliwienie osiedlenia się w Sopocie osieroconym dzieciom i rodzinom z Aleppo. W rezolucji radni wezwali Karnowskiego do podjęcia działań prowadzących do osiedlenia się w Sopocie rodzinom z tego miasta.
W odpowiedzi na jego list Departament Analiz i Polityki Migracyjnej MSWiA w piśmie z 27 stycznia argumentował m.in., że „podstawową kwestią przy ewakuacji ofiar wojny domowej w Syrii jest problem z ustaleniem ich tożsamości i wyeliminowania zagrożeń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków”.
W poniedziałek premier Beata Szydło, odnosząc się do inicjatywy prezydenta Sopotu, powiedziała, że „źle się dzieje, kiedy tak wrażliwy temat wykorzystywany jest do gier politycznych”. Pytana podczas konferencji prasowej, czy rząd zamierza zająć się sprawą przyjęcia uchodźców z Syrii, premier zaznaczyła, że nieprawdą jest, jakoby Karnowski wyszedł z „propozycją przyjęcia osób”.
To była bardziej (…) enigmatyczna z jego strony informacja
— zauważyła.
gah/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326475-temat-syryjskich-dzieci-znow-wciagniety-na-sztandar-polityczny-adamowicz-czynienie-nam-z-tego-powodu-zarzutu-jest-jakims-kompletnym-absurdem?strona=2