Dlaczego postubecki salon trzyma się u nas tak długo? Bo zawładnęli mediami. Kadrowa ekipa dziennikarzy zadaniowych nadal trwa na posterunku.
Dzisiejsza sytuacja w Radiu Zet, kiedy prowadzący audycję ma czelność powiedzieć do gościa, którego tendencyjnie nie dopuszczał do głosu:
Zawsze może pan nie uczestniczyć w dyskusji. Może pan też wyjść”
powinna zmusić wreszcie rządzących do zrobienia porządku na naszym rynku medialnym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczna postawa prowadzącego program w Radio Zet. Szefernaker opuszcza studio po bulwersujących słowach Kurka. WIDEO
To co się wydarzyło w Radiu Zet nie jest czymś błahym. Odniesienie się do każdego gościa w ten sposób powinno kończyć karierę dziennikarza, ale szorstki brak szacunku dla kogoś, kto jednak reprezentuje - czy się temu panu z Radia Zet podoba czy nie - majestat Rzeczypospolitej, jest czymś rujnującym przestrzeń publiczną. Uczy tego, że w ministra z KPRM można potraktować z ordynarną nonszalancją.
Wścieklizna antyprawicowa w środowisku dziennikarskim nie jest czymś nowym. Prowadząca niegdyś w tejże rozgłośni w niedzielne poranki program „7 dzień tygodnia” Monika Olejnik była mistrzynią poniewierania gośćmi niekompatybilnymi z jej jedynie słusznym światopoglądem.
Słynna rozmowa redaktor Karoliny Lewickiej z wicepremierem i ministrem kultury prof. Piotrem Glińskim w programie „Minęła dwudziesta” doprowadziła do zmian w TVP. Miejmy nadzieję, że sytuacja z niedzielnego poranka w Radiu Zet zakończy okres zwlekania przez PiS z repolonizacją mediów. Radio ZET należy do Eurozet, medialnego holdingu z obcym kapitałem.
To na stronie Antyradia, należącego także do Eurozet ukazała się ostatnio grafika informująca w sposób nas szkalujący: „Polish Death Camps. Not German. Remeber!”. Przyjemniaczki w tym Eurozet, nie ma co.
Za mówienie z wrogą intencją o „polskich obozach śmierci” powinna być dotkliwa kara finansowa albo nawet zamknięcie stacji za działalność antypolską.
Ile czasu mamy tolerować na naszym rynku dziennikarskie zielone ludziki i udawać, że tak wygląda normalny ład medialny. Przecież tajemnicą poliszynela jest to, że dwie wiodące do dziś prym prywatne stacje telewizyjne, zostały zainstalowane przez byłych funkcjonariuszy służb peerelowskich, których fortuny powstawały w tajemniczych okolicznościach. Teraz też słyszy się różne pogłoski roztrząsające kto w rzeczywistości jest właścicielem TVN.
Stygmatyzowanie obecnej władzy odbywa się na wiele sposobów. Nawet najbardziej prymitywne metody są w ciągłym użyciu. Rząd PiS, minister PiS, poseł PiS, wypowiadane z zaciśniętymi ustami. Przed tym był rząd Donalda Tuska, Ewy Kopacz, minister rządu Donalda Tuska, Ewy Kopacz, poseł partii rządzącej, z nutą sympatii w głosie. Teraz jest sycząco brzmiący PiSSSS, PiSSSS i jeszcze raz PiSSSS. Sama nazwa PiS musi się kojarzyć z czymś okropnym i nieakceptowanym przez kulturalnych ludzi.
Państwo potrzebuje mediów, które pilnują rządzących, wytykają im błędy i uchybienia, a nawet wyśmiewają, jeśli na to zasługują. Czym innym jest jednak krytyka, która bywa ożywcza dla polityków często wpadających w samozachwyt i w manię wielkości, nie wynikającą z rzeczywistych wymiarów ich dzieła, a czym innym zorganizowana nachalna nagonka na demokratycznie wybrane władze.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dlaczego postubecki salon trzyma się u nas tak długo? Bo zawładnęli mediami. Kadrowa ekipa dziennikarzy zadaniowych nadal trwa na posterunku.
Dzisiejsza sytuacja w Radiu Zet, kiedy prowadzący audycję ma czelność powiedzieć do gościa, którego tendencyjnie nie dopuszczał do głosu:
Zawsze może pan nie uczestniczyć w dyskusji. Może pan też wyjść”
powinna zmusić wreszcie rządzących do zrobienia porządku na naszym rynku medialnym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczna postawa prowadzącego program w Radio Zet. Szefernaker opuszcza studio po bulwersujących słowach Kurka. WIDEO
To co się wydarzyło w Radiu Zet nie jest czymś błahym. Odniesienie się do każdego gościa w ten sposób powinno kończyć karierę dziennikarza, ale szorstki brak szacunku dla kogoś, kto jednak reprezentuje - czy się temu panu z Radia Zet podoba czy nie - majestat Rzeczypospolitej, jest czymś rujnującym przestrzeń publiczną. Uczy tego, że w ministra z KPRM można potraktować z ordynarną nonszalancją.
Wścieklizna antyprawicowa w środowisku dziennikarskim nie jest czymś nowym. Prowadząca niegdyś w tejże rozgłośni w niedzielne poranki program „7 dzień tygodnia” Monika Olejnik była mistrzynią poniewierania gośćmi niekompatybilnymi z jej jedynie słusznym światopoglądem.
Słynna rozmowa redaktor Karoliny Lewickiej z wicepremierem i ministrem kultury prof. Piotrem Glińskim w programie „Minęła dwudziesta” doprowadziła do zmian w TVP. Miejmy nadzieję, że sytuacja z niedzielnego poranka w Radiu Zet zakończy okres zwlekania przez PiS z repolonizacją mediów. Radio ZET należy do Eurozet, medialnego holdingu z obcym kapitałem.
To na stronie Antyradia, należącego także do Eurozet ukazała się ostatnio grafika informująca w sposób nas szkalujący: „Polish Death Camps. Not German. Remeber!”. Przyjemniaczki w tym Eurozet, nie ma co.
Za mówienie z wrogą intencją o „polskich obozach śmierci” powinna być dotkliwa kara finansowa albo nawet zamknięcie stacji za działalność antypolską.
Ile czasu mamy tolerować na naszym rynku dziennikarskie zielone ludziki i udawać, że tak wygląda normalny ład medialny. Przecież tajemnicą poliszynela jest to, że dwie wiodące do dziś prym prywatne stacje telewizyjne, zostały zainstalowane przez byłych funkcjonariuszy służb peerelowskich, których fortuny powstawały w tajemniczych okolicznościach. Teraz też słyszy się różne pogłoski roztrząsające kto w rzeczywistości jest właścicielem TVN.
Stygmatyzowanie obecnej władzy odbywa się na wiele sposobów. Nawet najbardziej prymitywne metody są w ciągłym użyciu. Rząd PiS, minister PiS, poseł PiS, wypowiadane z zaciśniętymi ustami. Przed tym był rząd Donalda Tuska, Ewy Kopacz, minister rządu Donalda Tuska, Ewy Kopacz, poseł partii rządzącej, z nutą sympatii w głosie. Teraz jest sycząco brzmiący PiSSSS, PiSSSS i jeszcze raz PiSSSS. Sama nazwa PiS musi się kojarzyć z czymś okropnym i nieakceptowanym przez kulturalnych ludzi.
Państwo potrzebuje mediów, które pilnują rządzących, wytykają im błędy i uchybienia, a nawet wyśmiewają, jeśli na to zasługują. Czym innym jest jednak krytyka, która bywa ożywcza dla polityków często wpadających w samozachwyt i w manię wielkości, nie wynikającą z rzeczywistych wymiarów ich dzieła, a czym innym zorganizowana nachalna nagonka na demokratycznie wybrane władze.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326282-media-judzaco-jatrzace-i-ich-heroldzi-z-premedytacja-torpeduja-merytoryczna-debate-na-temat-istotnych-spraw-naszego-panstwa