Zadeklarowaliśmy, że jesteśmy przygotowani i prosiliśmy o kontakt z osobą na poziomie rządowym, która od strony formalnej poprowadziłaby proces sprowadzenia w trybie pilnym dzieci z Aleppo do Sopotu, a dostaliśmy pismo dość bezduszne
— tłumaczył.
Powiedział, że „od nas fachowcy mieli dwie studyjne wizyty w Niemczech, gdzie wizytowali i pomagali w obozach dla uchodźców”. Podał, że według organizacji charytatywnych, szacunkowy koszt pomocy dla jednego dziecka to ok. 20 tys. zł.
Wolę tę kwotę pomnożyć razy dwa, ale i tak nie jest to kwota, która by nas powala
— zaznaczył.
Jednym z wolontariuszy gotowych do pomocy finansowej, ale też udostępnienia mieszkania dzieciom jest były marszałek województwa i były eurodeputowany Jan Kozłowski.
Zadeklarowałem prezydentowi w imieniu swoim, rodziny ale też znajomych, że chętnie włączę się w tę pomoc, jeśli będzie taka potrzeba
— wyjaśnił.
Przyznał, że do takiej deklaracji skłoniły go jego osobiste doświadczenia ze stanu wojennego.
Byłem zwolniony z pracy i otrzymałem wówczas pomoc m.in. od rodziny z Francji, która przysyłała paczki, ale najważniejsza była świadomość, że jest ktoś we Francji, kto o nas myśli, że nie jesteśmy sami w tej trudnej sytuacji
— tłumaczył.
Jest to taka chęć spłaty tego długu
— podkreślił.
Prezydent Sopotu przypomniał, że miasto od wielu lat pomaga Polakom ze Wschodu: z Litwy, z Donbasu, współpracuje ze Związkiem Polaków na Białorusi. Podał, że co roku 50 dzieci z Białorusi przyjeżdża do Sopotu na wakacje. W tym roku miasto planuje ściągnięcie co najmniej dwóch polskich rodzin ze Wschodu.
Mieszkańcy Sopotu i Gdańska zawsze byli solidarni i chcemy pokazać, że nadal jesteśmy solidarni z ludźmi w potrzebie
— podkreślił.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zadeklarowaliśmy, że jesteśmy przygotowani i prosiliśmy o kontakt z osobą na poziomie rządowym, która od strony formalnej poprowadziłaby proces sprowadzenia w trybie pilnym dzieci z Aleppo do Sopotu, a dostaliśmy pismo dość bezduszne
— tłumaczył.
Powiedział, że „od nas fachowcy mieli dwie studyjne wizyty w Niemczech, gdzie wizytowali i pomagali w obozach dla uchodźców”. Podał, że według organizacji charytatywnych, szacunkowy koszt pomocy dla jednego dziecka to ok. 20 tys. zł.
Wolę tę kwotę pomnożyć razy dwa, ale i tak nie jest to kwota, która by nas powala
— zaznaczył.
Jednym z wolontariuszy gotowych do pomocy finansowej, ale też udostępnienia mieszkania dzieciom jest były marszałek województwa i były eurodeputowany Jan Kozłowski.
Zadeklarowałem prezydentowi w imieniu swoim, rodziny ale też znajomych, że chętnie włączę się w tę pomoc, jeśli będzie taka potrzeba
— wyjaśnił.
Przyznał, że do takiej deklaracji skłoniły go jego osobiste doświadczenia ze stanu wojennego.
Byłem zwolniony z pracy i otrzymałem wówczas pomoc m.in. od rodziny z Francji, która przysyłała paczki, ale najważniejsza była świadomość, że jest ktoś we Francji, kto o nas myśli, że nie jesteśmy sami w tej trudnej sytuacji
— tłumaczył.
Jest to taka chęć spłaty tego długu
— podkreślił.
Prezydent Sopotu przypomniał, że miasto od wielu lat pomaga Polakom ze Wschodu: z Litwy, z Donbasu, współpracuje ze Związkiem Polaków na Białorusi. Podał, że co roku 50 dzieci z Białorusi przyjeżdża do Sopotu na wakacje. W tym roku miasto planuje ściągnięcie co najmniej dwóch polskich rodzin ze Wschodu.
Mieszkańcy Sopotu i Gdańska zawsze byli solidarni i chcemy pokazać, że nadal jesteśmy solidarni z ludźmi w potrzebie
— podkreślił.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326210-prezydent-sopotu-deklaruje-gotowosc-do-przyjecia-dzieci-z-aleppo-licze-na-wspolprace-z-rzadem?strona=2