I teraz docieramy do momentu interesującego Polaków: spotkań Wielkiej Trójki w Teheranie, w Jałcie i w Poczdamie. Tam decydowano o rozstrzygających operacjach II wojny oraz o politycznym porządku powojennym. Polacy – a w Londynie pośród polskich weteranów jest to opinia powszechna - wciąż mają do Churchilla żal, że nie docenił naszego wysiłku zbrojnego podczas wojny i Bitwy o Anglię, i „sprzedał Polskę Stalinowi”. Krąży nawet dowcip jak to Stalin unieszkodliwił Churchilla, wykorzystując jego skłonność do czerwonego Johnnie Walkera, i pompując jego rozdęte ego. Znany komentator BBC Jeremy Paxman opisał go ostatnio w programie „Churchill: The Tribute” jako egocentryka, politycznego oportunistę i hazardzistę. Z jednym wyjątkiem – kiedy chodziło o interes jego kraju, potrafił być niezwykle skuteczny. A że polski interes tylko do jakiegoś momentu powiązany był z brytyjskim… I sprawa druga: w Teheranie, Jałcie i Poczdamie zbiegły się nie tylko interesy trzech mocarstw, lecz i dwa sposoby uprawiania polityki, europejski i sowiecki, cywilizowany i zbójecki - kolejny przykład tego zjawiska, negocjacje Obama – Putin, obserwowaliśmy po inwazji Rosji na Ukrainę.
Z kolei znany brytyjski historyk Martin Gilbert, autor biografii „The Road to Victory”, twierdzi, że „ Churchill zrobił co w jego mocy, by odwrócić kartę w sprawie polskiej”. Ze podczas spotkań Wielkiej Trójki, kiedy omawiane były nasze sprawy, to Churchill najzacieklej walczył o uczciwe traktowanie Polaków podczas wojny i przywrócenie niepodległości Polsce po wojnie. Jednak to Churchill był zwolennikiem „przesunięcia” granic Polski na zachód - miał być to warunek zezwolenia Stalina na powstanie Polski niezawisłej – i brytyjski dżentelmen uwierzył podstępnemu satrapie na słowo. A potem, kiedy dowiedział się, że Stalin nie dotrzymał obietnicy, tłumaczył swemu gabinetowi, że „Wielka Brytania miała obowiązek zakładać dobrą wiarę sojusznika w realizacji porozumienia niedawno podpisanego”. Z biografii sir Martina Gilberta wynika, że podczas spotkań Wielkiej Trójki Churchill starał się promować sprawę Polski niepodległej. Jednak nieznajomość azjatyckiej mentalności, podstępnej, lekceważącej zobowiązania, priorytet interesu brytyjskiego, polityczne wygodnictwo plus „gościnność” Stalina, czyniły jego usiłowania mało skutecznymi. Rzadko się też wspomina, że przez większą część życia Churchill zmagał się z depresją i miał potężne huśtawki nastrojów - co mogło także mieć tu pewne znaczenie. W brytyjskiej prasie znalazłam informację, że zdarzało mu się publicznie płakać, a złośliwi nazywali go nawet „najbardziej płaczliwym politykiem w historii”. No i last but not east w 1945 roku, kiedy uczestniczył w konferencji w Poczdamie, konserwatyści przegrali wybory, fotel premiera zajął labourzysta Clement Attlee, i w tym miejscu wpływ Churchilla na politykę zagraniczną skończył się definitywnie.
W pięćdziesiąt dwa lata po śmierci, na Wyspach odbył się kolejny „festiwal Winstona Churchilla”. W radiu i telewizji BBC przewijały się liczne programy, a w gazetach mieliśmy wkładki poświęcone kolejnym etapom życia „giganta epoki”. Przeczesując prasę, dotarłam do artykułu w Daily Mailu z 13 listopada 1915 roku /wtedy jeszcze nosił podtytuł „Za króla i imperium”/ pt. „Jest skończony!”. Było to tuż po Gallipoli. Z kolei cover z maja 1945 roku krzyczy: ”To jest twoje zwycięstwo!”, jego, czyli Churchilla. Potem 25 stycznia 1965 roku, wieść o wylewie i śmierci, oraz tytuł „Najwspanialszy z Brytyjczyków”. I dziś, 52 lata po pogrzebie, tenor mediów jest dokładnie taki sam. „Geniusz”, „gigant XX wieku” i - „nikt nie jest w stanie go zastąpić”.
Kiedy zastanawiam się, skąd ta pasja Brytyjczyków do Winstona Churchilla, wybaczanie mu wielkich błędów, które kończyły się czasem śmiercią tysięcy ludzi, oto co przychodzi mi na myśl. Bo był jednym z nich – czasem jakiś człowiek tak mocno uosabia ducha czasów, trudy i radości życia w tym okresie, porażki i zwycięstwa, że staje się ich żywym symbolem. Tak chyba stało się i z Churchillem.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
I teraz docieramy do momentu interesującego Polaków: spotkań Wielkiej Trójki w Teheranie, w Jałcie i w Poczdamie. Tam decydowano o rozstrzygających operacjach II wojny oraz o politycznym porządku powojennym. Polacy – a w Londynie pośród polskich weteranów jest to opinia powszechna - wciąż mają do Churchilla żal, że nie docenił naszego wysiłku zbrojnego podczas wojny i Bitwy o Anglię, i „sprzedał Polskę Stalinowi”. Krąży nawet dowcip jak to Stalin unieszkodliwił Churchilla, wykorzystując jego skłonność do czerwonego Johnnie Walkera, i pompując jego rozdęte ego. Znany komentator BBC Jeremy Paxman opisał go ostatnio w programie „Churchill: The Tribute” jako egocentryka, politycznego oportunistę i hazardzistę. Z jednym wyjątkiem – kiedy chodziło o interes jego kraju, potrafił być niezwykle skuteczny. A że polski interes tylko do jakiegoś momentu powiązany był z brytyjskim… I sprawa druga: w Teheranie, Jałcie i Poczdamie zbiegły się nie tylko interesy trzech mocarstw, lecz i dwa sposoby uprawiania polityki, europejski i sowiecki, cywilizowany i zbójecki - kolejny przykład tego zjawiska, negocjacje Obama – Putin, obserwowaliśmy po inwazji Rosji na Ukrainę.
Z kolei znany brytyjski historyk Martin Gilbert, autor biografii „The Road to Victory”, twierdzi, że „ Churchill zrobił co w jego mocy, by odwrócić kartę w sprawie polskiej”. Ze podczas spotkań Wielkiej Trójki, kiedy omawiane były nasze sprawy, to Churchill najzacieklej walczył o uczciwe traktowanie Polaków podczas wojny i przywrócenie niepodległości Polsce po wojnie. Jednak to Churchill był zwolennikiem „przesunięcia” granic Polski na zachód - miał być to warunek zezwolenia Stalina na powstanie Polski niezawisłej – i brytyjski dżentelmen uwierzył podstępnemu satrapie na słowo. A potem, kiedy dowiedział się, że Stalin nie dotrzymał obietnicy, tłumaczył swemu gabinetowi, że „Wielka Brytania miała obowiązek zakładać dobrą wiarę sojusznika w realizacji porozumienia niedawno podpisanego”. Z biografii sir Martina Gilberta wynika, że podczas spotkań Wielkiej Trójki Churchill starał się promować sprawę Polski niepodległej. Jednak nieznajomość azjatyckiej mentalności, podstępnej, lekceważącej zobowiązania, priorytet interesu brytyjskiego, polityczne wygodnictwo plus „gościnność” Stalina, czyniły jego usiłowania mało skutecznymi. Rzadko się też wspomina, że przez większą część życia Churchill zmagał się z depresją i miał potężne huśtawki nastrojów - co mogło także mieć tu pewne znaczenie. W brytyjskiej prasie znalazłam informację, że zdarzało mu się publicznie płakać, a złośliwi nazywali go nawet „najbardziej płaczliwym politykiem w historii”. No i last but not east w 1945 roku, kiedy uczestniczył w konferencji w Poczdamie, konserwatyści przegrali wybory, fotel premiera zajął labourzysta Clement Attlee, i w tym miejscu wpływ Churchilla na politykę zagraniczną skończył się definitywnie.
W pięćdziesiąt dwa lata po śmierci, na Wyspach odbył się kolejny „festiwal Winstona Churchilla”. W radiu i telewizji BBC przewijały się liczne programy, a w gazetach mieliśmy wkładki poświęcone kolejnym etapom życia „giganta epoki”. Przeczesując prasę, dotarłam do artykułu w Daily Mailu z 13 listopada 1915 roku /wtedy jeszcze nosił podtytuł „Za króla i imperium”/ pt. „Jest skończony!”. Było to tuż po Gallipoli. Z kolei cover z maja 1945 roku krzyczy: ”To jest twoje zwycięstwo!”, jego, czyli Churchilla. Potem 25 stycznia 1965 roku, wieść o wylewie i śmierci, oraz tytuł „Najwspanialszy z Brytyjczyków”. I dziś, 52 lata po pogrzebie, tenor mediów jest dokładnie taki sam. „Geniusz”, „gigant XX wieku” i - „nikt nie jest w stanie go zastąpić”.
Kiedy zastanawiam się, skąd ta pasja Brytyjczyków do Winstona Churchilla, wybaczanie mu wielkich błędów, które kończyły się czasem śmiercią tysięcy ludzi, oto co przychodzi mi na myśl. Bo był jednym z nich – czasem jakiś człowiek tak mocno uosabia ducha czasów, trudy i radości życia w tym okresie, porażki i zwycięstwa, że staje się ich żywym symbolem. Tak chyba stało się i z Churchillem.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326082-winston-churchill-piecdziesiat-dwa-lata-pozniej?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.