Było to charakterystyczne dla Wałęsy, że ludzi, których krzywdził tak naprawdę krzywdził podwójnie, oskarżając, że to oni sami byli donosicielami
— mówił dla portalu wPolityce.pl były opozycjonista, Krzysztof Wyszkowski.
wPolityce.pl: Czy to jest już definitywny koniec Wałęsy jako legendy „Solidarności”?
Krzysztof Wyszkowski: Nie, sprawa Lecha Wałęsy jest zbyt poważna i zakorzeniła się w najnowszej historii Polski tak mocno, że na pewno to nie będzie koniec. 25 lat po odzyskaniu niepodległości nie zakończyła się sprawa Jaruzelskiego. Badania wykazały, że ponad połowa Polaków uważa, że stan wojenny był zasadny. Wpływ mediów postkomunistycznych, tej dezinformacji był tak potężny, że nawet tak tragiczne wydarzenia jak wprowadzenie stanu wojennego pozostaje w umysłach wielu Polaków kwestią mało zrozumiałą. Możemy się spodziewać, że zdrada Lecha Wałęsy jeszcze przez wiele lat będzie prezentowana jako dyskusyjna. Do wczoraj jeszcze mówiono o rzekomej agenturze Lecha Wałęsy. Ta sprawa się zakończyła. Oczywiście odezwały się głosy, że przecież Wałęsa się „zerwał”, „zmienił”, „uniezależnił się”, „obalał komunizm”. W kontynuowanie fałszywej narracji zaangażowane są potężne siły, cały obóz postkomunistyczny, który obrabował Polskę i rozkradł majątek narodowy, odpowiedzialny za wielkie łajdactwa. Niewątpliwie oni nie popuszczą, mają narzędzia, żeby Wałęsę bronić i będą to robić.
wPolityce.pl: Jakie konsekwencje miały donosy Lecha Wałęsy na swoich kolegów ze Stoczni?
Niektórych ludzi złamano, taka była taktyka działania policji politycznej. Szpicel wystawia ofiarę, a później zabiera się za nią cały aparat przemocy. Niektórzy ludzie nie potrafili się oprzeć i zostali złamani. Ci którzy postawili opór odczuli ogromne konsekwencje. Wyrzucaniem z pracy, wyrzucaniem z Gdańska, życie pod kontrolą aparatu państwowego, np. praca za zezwoleniem. Miało to na celu działania, by ofiary nie podejmowały żadnej aktywności politycznej. Przetoczę też przykład brygadzisty Lenarciaka, u którego Wałęsa pracował. Wałęsa po latach, kiedy sprawa agenta „Bolka” została upowszechniona, stwierdził, że sam Lenarciak był „Bolkiem”. Jest to zupełnie haniebne, to niepotrzebna krzywda, która została wyrządzona bardzo uczciwemu człowiekowi. Było to charakterystyczne dla Wałęsy, że ludzi, których krzywdził tak naprawdę krzywdził podwójnie, oskarżając, że to oni sami byli donosicielami.** Niszczono rodziny, małżeństwa, ludzie żyli w zastraszeniu, nędzy, załamywali się, odchodzili od aktywności antykomunistycznej. Takich ludzi było bardzo wielu.
wPolityce.pl: Czy znamy skalę zjawiska? Ile osób tak naprawdę padło ofiarą donosów „Bolka”?
Można podzielić ofiary na dwie kategorie. Jeżeli mówimy o ludziach, których SB przymusiło do rezygnacji z postawy antykomunistycznej. Ci ludzie zostali złamani w sensie psychicznym, to wszystko są bardzo poważne winy. **Nie można oskarżać Wałęsy o to, że tylko zarabiał. Donoszenie do tajnej policji totalitarnego państwa, na kolegów z pracy, których spotyka się przy jednym warsztacie ma bardzo poważne konsekwencje dla całego życia osobistego i publicznego tych ludzi. To jest najgłębsza zdrada, która pokazuje osobowość Lecha Wałęsy. On był od początku gotów do fundamentalnej zdrady swoich ludzi. Teczka Wałęsy, którą odnaleziono u Kiszczaka, mówi tylko o okresie współpracy bezpośredniej, rejestrowanej - kiedy podpisał zobowiązanie do współpracy. On podjął współpracę 14-15 grudnia, zanim padły pierwsze trupy. Jeszcze nie jako formalny agent, ale jako człowiek umówiony ze Służbą Bezpieczeństwa. Wyprowadził on ludzi 15 grudnia na ulicę 1970 roku pod hasłem „Idziemy uwolnić naszych kolegów”. Niewątpliwie to była prowokacja na rzecz starcia z siłami rządowymi. Wtedy polała się krew, padły ofiary. Za to Lech Wałęsa odpowiada, to jest jeszcze bardziej fundamentalna wina Lecha Wałęsy. Wyprowadzenie ludzi pod kule, ta wina przekracza ludzką wyobraźnię. Z tej podłości Wałęsa nie będzie mógł już się wytłumaczyć. Ta kwestia jest niestety przemilczana. I ona pokazuje, że teczka „Bolka” jest niekoniecznie najważniejsza winą Lecha Wałęsy.
wPolityce.pl: Platforma Obywatelska za wszelką cenę broni Lecha Wałęsy nawet w świetle niezbitych dowodów. Grzegorz Schetyna powiedział, że jest to „niszczenie polskiej historii”, a sama ekspertyza była zrobiona na „zlecenie PiS”.
(śmiech) Schetyna zachowuje się jak niepoczytalny dureń. Ekspertyza przecież była zrobiona na zlecenie Lecha Wałęsy. Przecież to on złożył formalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przeciwko niemu.
Rozmawiał: Martyn Woźniak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325721-nasz-wywiad-krzysztof-wyszkowski-walesa-byl-od-poczatku-gotow-do-fundamentalnej-zdrady-swoich-ludzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.