Wielu obrońców Lecha Wałęsy, którzy musieli skapitulować pod naporem rzeczywistości i uznać jego współpracę z bezpieką w początkach lat 70. za fakt, próbuje używać argumentów historycznych. W tym, często, takiego: oto przecież bardzo prawdopodobne, że i Józef Piłsudski współpracował z wywiadem austriackim. I nie uważamy, żeby te parę lat współpracy ze służbami zaborczymi dezawuowało dzieło jego życia. Więcej: w ogóle nie wpływa to na nasze postrzeganie jego osoby i jego legendy. A więc czemu z Wałęsą ma być inaczej?
Otóż jest to porównywanie rzeczy nieporównywalnych. Bo jak wyglądała współpraca Wałęsy? Trochę zastraszony a trochę (zapewne) zwabiony możliwością ekstra zarobków, został konfidentem. Sam jeden. I donosił SB na kolegów z pracy. Dopóki się nie zbuntował, był sobie pojedynczym trybikiem w bezpieczniackiej machinie.
A jak wyglądała współpraca Piłsudskiego? Zupełnie odmiennie, bo podmiotowo. Przywódca działającej przeciw Rosjanom tajnej polskiej organizacji podjął polityczną decyzję, by dla skuteczniejszej walki z jednym zaborcą, uważanym przez siebie za groźniejszego, zawrzeć układ z innym. W zamian za wsparcie materialne i polityczne dla swojej organizacji rozkazał jej zdobywać informacje wojskowe, ważne dla przygotowującej się do wojny z Rosją armii austro-węgierskiej. Przypomina to znacznie bardziej podpisanie aktu sojuszu międzypaństwowego niż działalność nieszczęsnego delatora „Bolka”. Bo też przyszły Marszałek uważał swoją organizację za zalążek państwa polskiego.
Piłsudski był partnerem szefów austriackiego wywiadu. Wałęsa był pionkiem w rękach szefów SB. Nie szpiegował zaborcy, tylko swoich kolegów. Za pieniądze, które chował do swojej prywatnej kieszeni.
Ja nie mam antywałęsowskiej obsesji. Uważam że potem urwał się bezpiece i zasłużył Polsce (choć epizod z początków gierkowskiej dekady momentami ograniczał mu pole manewru). Ale to jeszcze nie znaczy, żebyśmy mieli płatnego konfidenta zrównywać z komendantem suwerennej, polskiej organizacji niepodległościowej. Nietoperz to nie rakieta, choć bezsprzecznie i jedno i drugie lata.
Polecamy „wSklepiku.pl” książkę prof. Sławomira Cenckiewicza pt.„Sprawa Lecha Wałęsy”.
Kulisy donosicielskiej aktywności „Bolka” w latach 1970-1976 i operacji kradzieży dokumentów w okresie prezydentury Wałęsy w latach 1992-1995. Patologie III RP w pigułce. To trzeba przeczytać!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325667-bolek-to-nie-komendant-czyli-nie-porownujmy-nieporownywalnego-dopoki-sie-nie-zbuntowal-byl-sobie-pojedynczym-trybikiem-w-bezpieczniackiej-machinie