Nawet sam Lech Wałęsa nie wątpił, jakie będzie orzeczenie ekspertów grafologów w sprawie jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. On zresztą wiedział najlepiej ze wszystkich oczekujących na ten werdykt, że inny być nie może jak tylko – współpracował, podpisywał, kwitował odbiór gotówki.
W noc poprzedzającą ogłoszenie przez prezesa IPN wyników wielomiesięcznych badań teczek „Bolka”, Wałęsa mógł liczyć już tylko na cud. Być może po raz pierwszy w życiu zaczął mieć nadzieję, że cuda się naprawdę zdarzają. Tym razem ta nadzieja jeszcze raz go zawiodła.
Teraz pozostał do spełnienia już tylko jeden cud – Wałęsa powie:
Tak byłem „Bolkiem”. Przepraszam wszystkich za wieloletnie kłamstwa. Ale musicie mnie zrozumieć. Wtedy w grudniu 70 roku, jakiś głos trochę z góry, a trochę we mnie w środku, powiedział mi: Weź i podpisz, czasami sprzedaj im jakieś farmazony, dla niepoznaki weź pieniądze, ale na końcu zwyciężysz. – Kiedy to będzie? – pytasz. - Ja ci powiem – usłyszałem. - Bóg jeden wie, jak długo będziesz musiał walczyć. Może nawet 20 lat. Jedź do Magdalenki, jak cię zaproszą i zbuduj tam okrągły stół – powiedział tym razem zdecydowanie z góry głos…
Nie mamy co liczyć na cud, choćby w tak cherlawej wersji.
Niczego nie podpisałem, Nigdy nie wziąłem grosza
— brzmi zaprzeczenie Wałęsy.
W tej sprawie nie chodzi tylko o ocenę Lecha Wałęsy i poznanie prawdy o całym jego nietuzinkowym życiu. Od momentu podpisania zgody na tajną współprace i przyjęcie pseudonimu „Bolek” po dzień dzisiejszy. Tajemnica jego biografii jest najprawdopodobniej tajemnicą dziejów Polski już ponad trzech dekad. Tajemnicą jego przywództwa „Solidarności”, prezydentury, a nawet ostatnich lat.
I druga, brzemienna w skutkach dla życia publicznego w Polsce rzecz, wynikająca z postawy Lecha Wałęsy. Wprowadzenie do życia publicznego kłamstwa jako codziennego narzędzia, a następnie jego usankcjonowanie. Chciałoby się powiedzieć za Hannach Arendt – uczynił z kłamstwa banał. To paradoksalny, niewątpliwie najbardziej szkodliwy wkład Lecha Wałęsy w polskie życie publiczne III RP. Uczynienie z kłamstwa czegoś banalnego, co można traktować jako sposób na ignorowanie całego świata i wszystkich wokół siebie ludzi.
Lech Wałęsa posunął się do granic „banału kłamstwa”, kiedy uczynił zeń cynicznie broń, godzącą dotkliwie w innych, kiedy wytoczył proces Krzysztofowi Wyszkowskiemu o to, że powiedział prawdę o Wałęsie jako „Bolku”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325638-banal-klamstwa-wkladem-lecha-walesy-w-dzieje-iii-rp