W ubiegłą środę ok. godz. 17.46 w Lubiczu k. Torunia na drodze krajowej nr 10 zderzyło się osiem pojazdów, w tym dwa samochody BMW należące do Żandarmerii Wojskowej i sześć pojazdów cywilnych. Poszkodowane zostały trzy osoby, które po wizycie w szpitalu zostały zwolnione do domów. W jednym z aut ŻW jechał szef MON. Nic mu się nie stało. Zaraz po zdarzeniu przesiadł się do innego samochodu i wrócił do Warszawy. Szef MON wracał do Warszawy z Torunia, z sympozjum „Oblicza dumy Polaków”, zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, wieczorem w środę wziął w Warszawie udział w gali przyznania prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika „wSieci”.
Przebieg zdarzenia bada Żandarmeria Wojskowa pod nadzorem działu ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. Według wstępnych ustaleń, jeden z samochodów w kolumnie z uwagi na trudne warunki drogowe stracił przyczepność z nawierzchnią i uderzył w tył poprzedzającego go pojazdu. Następnie oba pojazdy, wytracając prędkość, uderzyły w samochody stojące przed skrzyżowaniem. MON oświadczyło, że nie jest prawdą, iż samochód, którym jechał minister obrony spowodował wypadek pod Toruniem, przeciwnie - był on w tym wypadku poszkodowany przez inne samochody.
Bochenek był też we wtorek w Radiu ZET pytany, czy premier w pełni podpisuje się pod działaniami szefa MON. Odpowiedział, że „jeśli chodzi o reformy, które wdraża - jak najbardziej tak”. Dopytywany, a jak wygląda sytuacja w przypadku rzecznika MON Bartłomiejem Misiewicza, Bochenek stwierdził, że „każdy sobie dobiera współpracowników tak jak uważa”.
Na pytanie, czy dni Misiewicza w MON są policzone, Bochenek powiedział, że on nikomu dni nie odlicza „i pani premier również”.
Każdemu życzymy jak najlepiej. Jeżeli jesteśmy jedną drużyną, to chcemy żeby ta drużyna działała w sposób spójny i skuteczny i tyle
— dodał
Zapytany, czy tak działa Misiewicz rzecznik rządu odpowiedział, że sądzi, iż Misiewicz „jest troszeczkę ofiarą tej całej sytuacji”.
Nie chciałbym komentować w ogóle zachowań prywatnych poszczególnych polityków. Tutaj akurat media rzeczywiście ostatnio donosiły o pewnych działaniach, ale poza pracą. Nas takie zachowania nie interesują
— powiedział. Dodał, że z tego co wie, Misiewicz jest na urlopie do końca tygodnia.
Mam nadzieję, że wróci, bo jednak był wzmocnieniem dla resortu, ja akurat bardzo sobie cenię współpracę z nim przez ostatnie dwanaście miesięcy, bo był bardzo dobrze zorientowany jeżeli chodzi o resort i jest porządnym człowiekiem
— powiedział Bochenek.
Dziennik „Fakt” podał, że Bartłomiej Misiewicz w ub. tygodniu miał wykorzystać służbowe auto, żeby pojechać na imprezę w jednym z białostockich klubów. Według publikacji prasowych, 19 stycznia 2017 r., rzecznik MON miał przyjechać „luksusowym BMW” przed jeden z klubów w centrum Białegostoku, w którym potem się bawił. Misiewicz miał przyjechać do klubu limuzyną mimo, że hotel, w którym mieszkał, znajduje się kilkaset metrów od klubu, a pokonanie tej trasy pieszo zajmuje kilka minut.
wkt/PAP
-
SIEĆ PRZYJACIÓŁ! DOŁĄCZ DO NASZEJ SPOŁECZNOŚCI!
Zapraszamy do Sieci Przyjaciół portalu wPolityce.pl i największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce „wSieci”. Możesz w ten sposób wspierać media, dla których wyznacznikiem działań jest troska o Rzeczpospolitą w duchu prawdy, dobra i piękna.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W ubiegłą środę ok. godz. 17.46 w Lubiczu k. Torunia na drodze krajowej nr 10 zderzyło się osiem pojazdów, w tym dwa samochody BMW należące do Żandarmerii Wojskowej i sześć pojazdów cywilnych. Poszkodowane zostały trzy osoby, które po wizycie w szpitalu zostały zwolnione do domów. W jednym z aut ŻW jechał szef MON. Nic mu się nie stało. Zaraz po zdarzeniu przesiadł się do innego samochodu i wrócił do Warszawy. Szef MON wracał do Warszawy z Torunia, z sympozjum „Oblicza dumy Polaków”, zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, wieczorem w środę wziął w Warszawie udział w gali przyznania prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika „wSieci”.
Przebieg zdarzenia bada Żandarmeria Wojskowa pod nadzorem działu ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. Według wstępnych ustaleń, jeden z samochodów w kolumnie z uwagi na trudne warunki drogowe stracił przyczepność z nawierzchnią i uderzył w tył poprzedzającego go pojazdu. Następnie oba pojazdy, wytracając prędkość, uderzyły w samochody stojące przed skrzyżowaniem. MON oświadczyło, że nie jest prawdą, iż samochód, którym jechał minister obrony spowodował wypadek pod Toruniem, przeciwnie - był on w tym wypadku poszkodowany przez inne samochody.
Bochenek był też we wtorek w Radiu ZET pytany, czy premier w pełni podpisuje się pod działaniami szefa MON. Odpowiedział, że „jeśli chodzi o reformy, które wdraża - jak najbardziej tak”. Dopytywany, a jak wygląda sytuacja w przypadku rzecznika MON Bartłomiejem Misiewicza, Bochenek stwierdził, że „każdy sobie dobiera współpracowników tak jak uważa”.
Na pytanie, czy dni Misiewicza w MON są policzone, Bochenek powiedział, że on nikomu dni nie odlicza „i pani premier również”.
Każdemu życzymy jak najlepiej. Jeżeli jesteśmy jedną drużyną, to chcemy żeby ta drużyna działała w sposób spójny i skuteczny i tyle
— dodał
Zapytany, czy tak działa Misiewicz rzecznik rządu odpowiedział, że sądzi, iż Misiewicz „jest troszeczkę ofiarą tej całej sytuacji”.
Nie chciałbym komentować w ogóle zachowań prywatnych poszczególnych polityków. Tutaj akurat media rzeczywiście ostatnio donosiły o pewnych działaniach, ale poza pracą. Nas takie zachowania nie interesują
— powiedział. Dodał, że z tego co wie, Misiewicz jest na urlopie do końca tygodnia.
Mam nadzieję, że wróci, bo jednak był wzmocnieniem dla resortu, ja akurat bardzo sobie cenię współpracę z nim przez ostatnie dwanaście miesięcy, bo był bardzo dobrze zorientowany jeżeli chodzi o resort i jest porządnym człowiekiem
— powiedział Bochenek.
Dziennik „Fakt” podał, że Bartłomiej Misiewicz w ub. tygodniu miał wykorzystać służbowe auto, żeby pojechać na imprezę w jednym z białostockich klubów. Według publikacji prasowych, 19 stycznia 2017 r., rzecznik MON miał przyjechać „luksusowym BMW” przed jeden z klubów w centrum Białegostoku, w którym potem się bawił. Misiewicz miał przyjechać do klubu limuzyną mimo, że hotel, w którym mieszkał, znajduje się kilkaset metrów od klubu, a pokonanie tej trasy pieszo zajmuje kilka minut.
wkt/PAP
-
SIEĆ PRZYJACIÓŁ! DOŁĄCZ DO NASZEJ SPOŁECZNOŚCI!
Zapraszamy do Sieci Przyjaciół portalu wPolityce.pl i największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce „wSieci”. Możesz w ten sposób wspierać media, dla których wyznacznikiem działań jest troska o Rzeczpospolitą w duchu prawdy, dobra i piękna.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325557-gen-sikora-bedzie-pelnil-obowiazki-szefa-sg-wojska-polskiego-rzecznik-rzadu-trwaja-prace-w-resorcie-obrony-poprzedni-rzad-zdemontowal-polskie-wojsko?strona=2