Niegdyś wierny piewca zalet Mateusza Kijowskiego, dziś zatroskany obserwator sytuacji w KOD. Jacek Żakowski na łamach „Wyborczej” sprytnie zmienia front i wylewa morze łez nad niedolą Komitetu Obrony Demokracji, który po aferze z fakturami Kijowskiego wielkimi krokami zmierza do rozłamu i w efekcie upadku.
Żakowski, który zasłynął obroną Kijowskiego, gdy media zarzucały liderowi KOD niepłacenie alimentów, dziś, wbija nóż w plecy swojego pupila.
Kijowski przetrwał i stał się workiem kamieni u szyi ruchu sprzeciwu. Wielu ludziom ruchu ułatwi to powrót do wygodnej bierności. Wielu wahającym się ułatwi przejście do obozu władzy. (…) Mateusz Kijowski przetrwał. O KOD powiedzieć tego nie można (…).
– pisze w swoim komentarzu w „GW” Jacek Żakowski i prorokuje, że rozpad KOD jest nieuchronny.
Wybór Kijowskiego po ujawnieniu faktur za usługi informatyczne i po jego konflikcie z zarządem krajowym oznacza trwałe pęknięcie w ruchu, który stworzył. Jeśli Kijowski wygra wybory na szefa struktur krajowych, nastąpi pęknięcie między instytucją skupiającą należących do stowarzyszenia działaczy a wielosettysięczną masą stawiającą się na demonstracje w obronie demokracji. Jeśli zaś Kijowski krajowe wybory przegra, będzie to oznaczało (formalny lub nie) rozłam w stowarzyszeniu. W obu przypadkach polityczny skutek będzie podobnie zły dla przeciwników PiS.
– stwierdza Żakowski.
CZYTAJ TAKŻE;Cios w Kijowskiego czy może nokaut? „Wysokie Obcasy” atakują alimenciarzy: „To ty powinieneś się wstydzić”
Tymczasem nawet tak wielki piewca KOD jakim był i jest Żakowski zauważa, że ruch traci impet i co najważniejsze - wiarygodność.
Bez względu na to, co zrobią inni działacze i co będzie robił Kijowski, KOD nie będzie już mógł być takim integratorem i animatorem wielkiego ruchu sprzeciwu, jakim był przez poprzedni rok i jakim miał być, póki rządzi PiS. Bez moralnej czystości taki ruch grzęźnie w bagnie wątpliwości demobilizujących społeczne wsparcie. (…) Obecność Kijowskiego, bez względu na to, ile jego winy jest w aferze fakturowej, będzie katalizatorem erozji wielkiego ruchu społecznego sprzeciwu. A erozja i tak była elementem procesu następującego po spontanicznym wybuchu oburzenia.
– pisze Żakowski.
Zrezygnowany Żakowski rozpaczliwie szuka więc wyjścia z sytuacji, do której sam pośrednio doprowadził, tworząc z Kijowskiego „nieskazitelnego obrońcę demokracji”. Szybko tez okazuje się, że jego lojalność wobec komitetu i samego Kijowskiego nie jest warta funta kłaków.
(…) główny ciężar sprzeciwu wraca, przynajmniej chwilowo, na barki partii opozycyjnych - nie tylko obecnych w Sejmie. Po drugie, KOD - jeśli chce jeszcze odegrać istotną rolę - z organizatora spektakularnych protestów musi się przekształcić w ruch budujący trwałe społeczne więzi będące alternatywą dla coraz bardziej totalnego państwa PiS. To trudne wyzwania. Ale jeśli oba okażą się nadmierne, zawsze jest nadzieja, że na scenie pojawi się nowy aktor. Lub jakiś stary okaże się mistrzem nowej roli.
– twierdzi Żakowski, który podobnie jak całe jego środowisko rozpaczliwie szuka nowego lidera „ruchu oporu”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Żałosne! Kijowski atakuje swoich krytyków: Potrzeba oceniania jest wielka. Potrzeba poznania prawdy rzadko jej dorównuje..
Publicysta „Polityki” i wierny żołnierz z Czerskiej musi mieć dzisiaj wielkiego, moralnego kaca. Spektakularny upadek Kijowskiego, tlący się od wielu miesięcy bunt w szeregach KOD i nieuchronna wizja rozpadu komitatu to przecież wina środowiska „Gazety Wyborczej”, która przez ponad rok kreowała Kijowskiego na jedynego lidera opozycji. Dziś mają ze swoim niedawnym pupilem kłopot. No chyba, że mają już na podmianę „nowego aktora”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325490-zakowski-wbija-noz-w-plecy-kijowskiego-stal-sie-workiem-kamieni-przywiazanym-do-szyi-liberalno-demokratycznej-opozycji