Reżim Putina jest bardzo aktywny na arenie międzynarodowej. Rosja po kolejnej w swojej historii „Wielkiej Smucie” wróciła na arenę historii jako Rosja. Armia rosyjska walczy w Syrii, a także znów urządza pokaz siły, organizując wielkie manewry, rosyjskie samoloty zachowują się prowokacyjnie w powietrzu, rosyjska telewizja państwowa mówi o groźbie konfliktu nuklearnego. Rosja jak się wydaje podjęła próbę wasalizacji Białorusi, której niezależność od Rosji jest jakimś zabezpieczeniem dla Europy.
Warto w tym kontekście przypomnieć „dalekowzroczną” polską politykę zagraniczną, poprzedniej ekipy, w której Polska miała być pomostem między Europą a modernizująca się Rosją, w czym zgodnie z apelem Prezydenta Komorowskiego, mieliśmy mocno Rosjanom pomagać! A każdy kto wyrażał wątpliwość był określany jako rusofob. Wątpliwości wyrażał swego czasu nawet prezydent Kwaśniewski, który nie bardzo rozumiał ten jednoznaczny zwrot ku Rosji dokonany kosztem Ukrainy i państw bałtyckich, po zdobyciu przez PO władzy w 2007 roku. Rozwój wypadków w Rosji, niezależnie od magicznych zaklęć chcących ukazać ten rozwój jako coś nieszkodliwego dla Europy, doprowadził do sytuacji być może groźniejszej niż za czasów zimnej wojny.
Tymczasem w obliczu takiego zagrożenia, polska opozycja parlamentarna i pozaparlamentarna oskarża Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza, mając na myśli Wojska Obrony Terytorialnej, o to, że tworzy on swoją prywatną armię. Były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL, Rafał Trzaskowski mówi, że polityka zagraniczna PiS-u to żart. Tymczasem żartem, który może wywołać rozpacz, jest sama opozycja. Nie spełnia swojej podstawowej z systemie demokratycznym roli. Utraciwszy władzę, atakuje podstawy systemu demokratycznego. Obserwując zachowania i słuchając wypowiedzi niektórych posłów by może należałoby zaapelować do dziennikarzy, aby dla dobra samych posłów nie pokazywali ich w telewizji zbyt często. Trzeba chronić ich przed kolejnymi auto-kompromitacjami. Atak na politykę obronną rządu PiS-u, to nie tylko kompromitacja ale coś niezmiernie groźniejszego, co nosi cechy świadomej lub nieświadomej dezinformacji.
Pierwszy lepszy przykład a tych przykładów jest mnóstwo. W gazecie, własności niemieckiej, „Głosie Wielkopolskim” (23 stycznia) duży artykuł „Armia ministra Macierewicza kusi kolejnymi przywilejami”. Tadeusz Nowak poseł PO z okręgu konińskiego mówi w nim, a jego zdanie nie odbiega od tego, co mówią inni przedstawiciele tej partii, cytuje: „Traci armia zawodowa. Na świecie odchodzi się od pospolitego ruszenia” . Sugestia jest czytelna. Obrona terytorialna osłabia potencjał polskiej armii, że niby specjalizacja, to trend ogólnoświatowy. Ciekawe, że nie dotyczy ten „ogólnoświatowy” trend takich krajów jak Finlandia czy Estonia. Dalej w tym tekście pojawia się sugestia-zaniepokojenie o motywy osób wstępujących do Obrony Terytorialnej, czy robią to chęci obrony kraju czy może chodzi tylko o poprawę swojej sytuacji finansowej. Wzruszająca się jest ta troska o morale tej ochotniczej służby, ze strony było nie było przedstawiciela partii miłości, szczerego w uczuciach jak Ewa Kopacz.
Trzeba mieć niezły tupet, aby po tym jak ta polityka była prowadzona przed poprzednie ekipy, pouczać teraz Macierewicza. Wyróżnia się w tej krytyce senator Bogdan Klich, lekarz psychiatra, były minister obrony narodowej. Przygotowując w TVP 3 wraz z Romanem Wawrzyniakiem, program publicystyczny „Lustra” poświęcony konsekwencjom przybycia do Polski amerykańskiej brygady pancernej, rozmawiałem z wysokim rangą emerytowanym już oficerem, bardzo wiarygodnym biorąc pod uwagę przebieg jego służby i osiągnięcia, który nie kryjąc pewnych krytycznych uwag wobec polityki Antoniego Macierewicza, wskazał, że te niedociągnięcia są efektem koszmaru jakim były dla polskiej armii ośmioletnie rządy koalicji PO-PSL. ( A na marginesie w Żaganiu, kiedy Amerykanie przybyli, był protest podczas którego pojawiły się flagi KOD-u!). Macierewicz zdaniem mego rozmówcy robi co może, aby nadrobić stracony czas. Ale straconego czasu nie da się oszukać. Na sugestię, że przez fakt, że lekarz psychiatra był ministrem obrony zaistniała taka sytuacja, mój rozmówca zauważył z prowokacyjnym sarkazmem, że on osobiście nic nie ma do lekarzy psychiatrów, nawet nie miałby nic do ministra doktora Klicha, gdyby on nie zatrudniał w resorcie osób, które mogłyby być jego pacjentami.
A wracając do jadowitej niechęci z jaką są darzone Wojska Obrony Terytorialnej, abstrahując w tym momencie od problemu potencjalnej ich skuteczności jako siła odstraszająca. Ma ona swoje źródło w warstwie psychologicznej. Wprzęgnięcie obywateli polskiego państwa w system jego obrony rozbudza uczucia patriotyzmu, miłości do ojczyzny, szacunku do symboli państwowych. Bo tylko praktyka wymagająca poświęcenia i wysiłku czyni trwałymi uczucia miłości do kraju. A jak wiadomo, dla wyznawców czekoladowego orła to prostu faszyzm!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325333-dla-wyznawcow-czekoladowego-orla-poswiecenie-i-wysilek-dla-ojczyzny-to-faszyzm
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.