Na stronie Do Rzeczy Łukasz Warzecha skomentował galę mojego tygodnika, na której Jarosława Kaczyńskiego wręczono tytuł Człowieka Wolności.
Przy okazji podjął polemikę i z wystąpieniem samego prezesa PiS i – zwłaszcza – z moim. Jest to polemika życzliwa, elegancka, pełna komplementów, można by rzec pisana z pozycji swoistego sporu w rodzinie. Warto nie tylko odpowiedzieć, ale i rozwinąć kilka myśli.
Warzecha niesłusznie twierdzi, że pominąłem temat politycznej poprawności. Są o niej w moim tekście co najmniej dwie wzmianki. Natomiast uwaga, że nie podjąłem tematu pewnych niebezpieczeństw związanych z myślą polityczną i praktyką PiS jest trochę bezprzedmiotowa. Laudacji nie wygłasza się po to aby polemizować z tym, kogo ona dotyczy. Dziennikarz ma do tego tysiące innych okazji. Ja z nich korzystam, co nie znaczy, że mam identyczne poglądy z Warzechą.
Od razu też napiszę – akurat Łukasz tego nie oczekuje – że nie będę się tłumaczył z chwalenia polityka. Zawsze kiedy mam wrażenie, że trzeba być krytycznym, także wobec obecnego obozu władzy, jestem krytyczny, tu nic się nie zmieniło. Zarazem podtrzymuję swoją opinię, że mamy do czynienia z najwybitniejszym politykiem polskim po 1989 roku – i co do zasięgi i siły intelektualnej swoich wizji i co do stopnia umiejętności wpływania na rzeczywistość. Przy wyjątkowej okazji można coś tak wyjątkowego powiedzieć.
Łukasz Warzecha twierdzi, że rządząca obecnie prawica sprowadza wolność przede wszystkim do suwerenności, natomiast stawia na omnipotentne (wszechwładne) państwo. To prawda, ten obóz przywiązuje ogromną wagę do silnego państwa, co w zasadniczych zarysach wydaje mi się trafne i o czym powiedziałem sporo w laudacji. Bo zagrożeniem jest z jednej strony jego uwiąd na rzecz rozmaitych instytucji odśrodkowych i interesów korporacyjnych, z drugiej – do niedawna miała miejsce pokusa roztopienia naszego państwa w ponadnarodowych strukturach. Ja tego nie chcę i chwalę Kaczyńskiego za sam fakt, że dostrzegł i jasno zdefiniował to zagrożenie Wcześniej prawica polska tego nie umiała zrobić. On mówi, także podczas gali, że demokracja i różne wolności mogą się rozwijać tylko w ramach państwa narodowego. Ma rację
Prawda też, że PiS pokłada nadzieję w silnej pozycji państwa jako regulatora życia ekonomicznego, dystrybutora dochodów i wykonawcę rozmaitych funkcji socjalnych. Tu oceniam każdy z pomysłów osobno. Ale pewnie bliżej mi do takiego konceptu niż wolnorynkowemu Łukaszowi.
Dotyczy to nie tylko relacji z biznesem, ale też sporu o tak zwaną centralizację. Jeśli – przykładowo – wyposaża się szkolne kuratoria w prawo do wstrzymywania decyzji władz samorządowych o likwidacji szkół, to dlatego że zauważono pokusy samorządów do traktowania edukacji jako źródła oszczędności. A szkoły to nie usługowa firma tylko dobro narodowe – przykro mi, ale tak uważam, bo dobrem narodowym jest edukowanie wykształconych obywateli i Polaków.
Czy wszakże nie widzę pewnych niebezpieczeństw, o których pisze Łukasz? Widzę przede wszystkim w jednej sferze. Jarosław Kaczyński obawia się odśrodkowych aktywności egoistycznych korporacji, ale czasem idzie za daleko w odpowiadaniu na nie kontrolną rolą państwa. Powołuje się na demokratyczny mandat polskich władz, ale także demokratyczna większość powinna być w jakimś stopniu hamowana.
Przykład najświeższy: pakiet zmian w sądownictwie przygotowany przez Zbigniewa Ziobro. Większość to są słuszne usprawnienia pracy sądów – od mierzenia obciążeń poszczególnych sędziów po zwiększenia ich odpowiedzialności dyscyplinarnych. Nie boję się nawet większego uzależnienia prezesów sądów od ministra, jeśli ma to służyć usprawnieniu administrowania sądownictwem. Dziś jest ono niewydajne, nastawione na ochronę własnej wygody. Stąd ciągnące się latami sprawy sądowe.
Jest jednak w tej beczce miodu łyżka dziegciu – pomysł wybierania Krajowej Rady Sądownictwa przez parlament. To nie jest to samo to wybór przez Sejm Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie TK uczestniczą poniekąd w procesie stanowienia prawa, muszą mieć silny mandat. Pomysł wybierania ich przez sędziowską korporację, rzekomo dla zagwarantowania im poziomu zawodowego, to jest dawanie tej korporacji nieproporcjonalnej władzy nad wszystkimi obywatelami.
Ale z Krajową Radą Sądownictwa jest inaczej. Takie ciała powstały po II wojnie światowej w wielu krajach Europy jako recepta na gwarantowanie sędziowskiemu środowisku większej niezależności. To z tych pozycji sędziowie mają prawo opiniować różne decyzje ministra czy występować z wnioskami. Jeśli KRS ma reprezentować tę samą parlamentarną większość co minister, jej istnienie jest właściwie zbyteczne. Co gorsza projekt Ziobry nie zakłada nawet udziału opozycji w wyłanianiu członków KRS (gwarantowałby to np. wybór większością 2/3). Zakłada za to mocny udział marszałka. KRS ma być kolejnym instrumentem obozu rządowego.
Ja rozumiem, że rząd jest poirytowany obstrukcyjną rolą obecnej Krajowej Rady, która choćby w sporach z Trybunałem reprezentowała wyłącznie korporacyjny punkt widzenia. Ale to można było próbować korygować w inny sposób, choćby przez (skądinąd także przewidywane) dopuszczenie do KRS świeżej krwi, reprezentantów sądów niższych instancji. Wizja według której wszystko jest polityką, więc o wszystkim muszą przesądzać politycy, nie jest moją wizją. Zawsze będę się z nią spierał – czy dotyczy to stosunku do organizacji pozarządowych, mediów czy sądów.
Oczywiście zwolennicy PiS przyklaskują temu, bo widzą w tym lek na kłopoty. ONI brużdżą, utrudniają – załóżmy im kaganiec. Ale jeśli nie rozumiecie Państwo odwoływania się da zasad i standardów, przypomnę o czym innym: jeszcze niedawno nasz kraj był w pełnym władaniu PO. A co jeśli PiS władzę w wyborach straci? Chcecie mieć omnipotentne państwo waszych przeciwników? Oni nie będą się patyczkować.
Tyle zgodności z zastrzeżeniami Łukasza. Resztę stanowią różnice między nami – ja jestem pewnie bliżej prospołecznych chadeków, stąd nie boję się aktywnego rządu. W pewnych sferach ten rząd wydaje mi się zresztą aż nadto liberalny – nauki czy służby zdrowia, pewnie dlatego, że na te dziedziny nie starcza pieniędzy.
A dyskusja, także w gronie prawicy, wydaje mi się ciekawa i ważna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325318-czy-grozi-nam-wszechwladne-panstwo-lukasz-warzecha-pisze-zaremba-odpowiada