Weźmy pana Adama Michnika, wywodzącego się ze stalinowskiej rodzinny. On musiałby powiedzieć, że brat był zbrodniarzem stalinowskim. Problem w tym, że w Polsce nie nastąpiło rzeczywiste rozliczenie ze zbrodniami komunistycznymi, nie nastąpiło rozliczenie z fałszerstwami komunistycznymi
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, polski i niemiecki historyk specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX wieku.
wPolityce.pl: Kilka dni przed rocznicą wyzwolenia obozu w Auschwitz „Newsweek” podjął temat „polskich obozów koncentracyjnych”, tym razem z okresu PRL. Spotkał się Pan z takim nazewnictwem?
Prof. Bogdan Musiał: Takie sformułowania funkcjonują w Niemczech wśród wypędzonych. Oni mówią, że niemieckie obozy koncentracyjne są polskie albo nazistowskie. Także te komunistyczne, stalinowskie również nazywają polskimi. To jest niestety reguła w Niemczech. Widać, że niektórzy w Polsce przyjmują ten sam zwrot, a przynajmniej „Newsweek”. Odnośnie tych drugich. W pierwszej chwili po II wojnie światowej niemieckie obozy koncentracyjne przejęli Sowieci, także Auschwitz był przejęty przez NKWD, gdzie trzymano m.in. niemieckich jeńców. Później stopniowo przejmowali te obozy ubecy kierowani przez Sowietów. To byli stalinowcy, którzy więzili np. ludzi podziemia, Żołnierzy Wyklętych. Twierdzenie dziś, że to są polskie obozy można porównać do twierdzenia, że ZOMO, które niszczyło „Solidarność” było polskie. Trzema mówić wyraźnie: to był reżim przestępczy, komunistyczny, zainstalowany na naszych ziemiach przez Sowietów. Kto temu przeczy fałszuje historię. No przepraszam, przecież towarzysz Jaruzelski nie działał w interesie narodu polskiego, czy pan Kiszczak. Z punktu widzenia polskiej racji stanu to są zdrajcy.
W czym jest problem, że raz na zawsze nie może utrzeć się na Zachodzie, że w czasie wojny na terenie Polski były niemieckie obozy koncentracyjne, a za czasów PRL obozy pod sowieckim dyktatem. Czemu ciągle pojawia się przymiotnik polskie?
Wie pan dlaczego? Weźmy pana Adama Michnika, wywodzącego się ze stalinowskiej rodzinny. On musiałby powiedzieć, że brat był zbrodniarzem stalinowskim. Problem w tym, że w Polsce nie nastąpiło rzeczywiste rozliczenie ze zbrodniami komunistycznymi, nie nastąpiło rozliczenie z fałszerstwami komunistycznymi. Jeżeli zobaczymy kto formułuje takie określenia, to albo sami ci ludzie wywodzą z tych rodów stalinowskich, albo są ich potomkami. Taki stan jest im na rękę, bo ta odpowiedzialność rozmywa się na cały naród polski. Nie mówiąc o tym, że Polacy są ofiarami, tylko sprawcami, wtedy zapominamy o Michniku, ale on nie jest tu wyjątkiem.
W Polsce trwa batalia w obronie dobrego imienia Polski, o które walczy z Telewizją ZDF były więzień Auschwitz. Wspomniana publikacja wprowadza tylko dezinformację, która jest na rękę Niemcom.
Trzeba wziąć pod uwagę, żeby nie dać się temu prowokować, bo zawsze będą takie kontry. RAŚ lata temu już to prowokacyjnie podnosił, ponieważ na Górnym Śląsku prześladowania Ślązaków zaczęły się w 1945 roku w momencie wkroczenia Sowietów i przejęcia później obozów przez władze komunistyczne. Trafiali do nich Ślązacy i była to dla nich trauma, wielu z nich traktowało je jako polskie, bo słyszało język polski. Co innego jednak doświadczenie osobiste, a co innego świadome prowokowanie i przypisywanie Polakom zbrodni jako narodowi. W ten sposób tworzy się fałszywy obraz, jakoby Polacy byli odpowiedzialni za współudział w Holokauście, a po 1945 za zbrodnie stalinowskie. Powtarzam, nie konkretni ludzie czy grupy, ale Polacy jako naród. To jest wygodne dla potomków faktycznych zbrodniarzy. Tak samo robią Niemcy. Ze zbrodni niemieckich robią „zbrodnie nazistowskie”, by odciągnąć odpowiedzialność za nie od swojej grupy etnicznej.
Poseł Rabiej z Nowoczesnej włączył się w ten nurt. Na Twitterze napisał, że za obozy koncentracyjne odpowiadają „Naziści, nie Niemcy”.
To jest głupota. To takie „postępowe”, „europejskie”. Ci „postępowi” doszli do wniosku, że nie można nazywać tych obozów niemieckimi, bo Niemcy jakoby rozliczyły się z tych zbrodni. Ciekawe jest to, że tak samo robiła propaganda NRD-owska. Tacy posłowie jak pan Rabiej przejmują to przez głupotę albo świadomie, bo w Polsce są ośrodki, które to promują. Był swego czasu Instytut Zachodni, dziś mamy Centrum im. Willy’ego Brandta we Wrocławiu, które za polskie pieniądze prowadzi niemiecką propagandę historyczną. To są fakty. A „Gazeta Wyborcza” była motorem medialnym tej propagandy. Są ludzie, którzy dla profitów będą to robić, a strona niemiecka świadomie na tym gra.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/324521-nasz-wywiad-prof-musial-o-polskich-obozach-koncentracyjnych-takie-okreslenia-formuluja-ludzie-wywodzacy-sie-z-rodow-stalinowskich