Błędem Jarosława Kaczyńskiego w 2005 roku było budowanie wizerunku PiS na walce z jednym, wszechobecnym układem. Można było odnieść wrażenie, że istnieje jeden ład ustalony przez demiurgów, którzy kreują każdą dziedzinę życia Polaków. Oczywiście pewne ideologiczne i polityczne reguły, ustalone przez arbitralnie narzucone Polakom moralne autorytety, były lansowane w głównych mediach i partiach politycznych. Nie można jednak mówić, że był to jeden, potężny „układ” z Darthem Sidousem pociągającym za każdy sznureczek.
Określenie „układ” zostało ostatecznie przemielone przez propagandę partyjną oponentów PiS. Stało się obok, wypełnionego przecież przez takich intelektualistów jak Matyja czy Śpiewak głęboką i spójną myślą, hasła IV RP wyśmianym sloganem. Nie dziwi mnie jednak, że określenie „układ” tak się zdewaluowało. W moim przekonaniu w Polsce nie ma układu, który ustawiałby życie Polaków.
Lansowanie tego hasła i budowanie wokół niego siły PiS dekadę temu uważam za błąd Kaczyńskiego. Dlaczego? Bo mieszkam nie w Warszawie, ale w stolicy Warmii i Mazur, gdzie dobitnie widać jaki problem trawi III RP.
W Polsce jest mnóstwo malutkich księstewek, takich dyktaturek, tyranii. Muszą zostać zlikwidowane w interesie Polaków.
powiedział w „Radio Opole” prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany o cel zmian w ordynacji wyborczej do samorządu, m.in. wprowadzenie kadencyjności wójtów.
Chodzi o ten rodzaj patologii, które mają miejsce w wielu samorządach. Są oczywiście i bardzo dobre samorządy, ale patologie są i to jest właśnie ta metoda ich usunięcia. Na pewno będzie to służyło obywatelom.
dodał Kaczyński. Prezes PiS dotknął istoty problemu. W Polsce nie istnieje jeden wszechobecny układ, ale tysiące małych układzików uciskających Polaków. Układzików widocznych właśnie w samorządach, na prowincji i wsi. Nie ma w takich miejscach wolnych mediów, bowiem są one uzależnione od lokalnego rynku reklam. Ten jest w rękach biznesu powiązanego z władzą. Rynek pracy jest również uzależniony od będącego w układzie biznesu i władz samorządowych, które przez dekady go murują.
Nieraz najpewniejszym miejscem pracy w takich miastach są państwowe urzędy. Znam przypadek osoby, która w ostatnich wyborach głośno mówiła, że głosuje na zapewniające zatrudnienie PSL i PO, a po cichu oddała głos na prawicę. W mniejszych ośrodkach lokalni biznesmeni piją przysłowiową wódkę z prokuratorami, policją, sołtysem, burmistrzem i jeszcze proboszczem. W wielu miejscach nie ma ani jednej instytucji, do której skrzywdzony przez władzę obywatel może się odwołać.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Błędem Jarosława Kaczyńskiego w 2005 roku było budowanie wizerunku PiS na walce z jednym, wszechobecnym układem. Można było odnieść wrażenie, że istnieje jeden ład ustalony przez demiurgów, którzy kreują każdą dziedzinę życia Polaków. Oczywiście pewne ideologiczne i polityczne reguły, ustalone przez arbitralnie narzucone Polakom moralne autorytety, były lansowane w głównych mediach i partiach politycznych. Nie można jednak mówić, że był to jeden, potężny „układ” z Darthem Sidousem pociągającym za każdy sznureczek.
Określenie „układ” zostało ostatecznie przemielone przez propagandę partyjną oponentów PiS. Stało się obok, wypełnionego przecież przez takich intelektualistów jak Matyja czy Śpiewak głęboką i spójną myślą, hasła IV RP wyśmianym sloganem. Nie dziwi mnie jednak, że określenie „układ” tak się zdewaluowało. W moim przekonaniu w Polsce nie ma układu, który ustawiałby życie Polaków.
Lansowanie tego hasła i budowanie wokół niego siły PiS dekadę temu uważam za błąd Kaczyńskiego. Dlaczego? Bo mieszkam nie w Warszawie, ale w stolicy Warmii i Mazur, gdzie dobitnie widać jaki problem trawi III RP.
W Polsce jest mnóstwo malutkich księstewek, takich dyktaturek, tyranii. Muszą zostać zlikwidowane w interesie Polaków.
powiedział w „Radio Opole” prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany o cel zmian w ordynacji wyborczej do samorządu, m.in. wprowadzenie kadencyjności wójtów.
Chodzi o ten rodzaj patologii, które mają miejsce w wielu samorządach. Są oczywiście i bardzo dobre samorządy, ale patologie są i to jest właśnie ta metoda ich usunięcia. Na pewno będzie to służyło obywatelom.
dodał Kaczyński. Prezes PiS dotknął istoty problemu. W Polsce nie istnieje jeden wszechobecny układ, ale tysiące małych układzików uciskających Polaków. Układzików widocznych właśnie w samorządach, na prowincji i wsi. Nie ma w takich miejscach wolnych mediów, bowiem są one uzależnione od lokalnego rynku reklam. Ten jest w rękach biznesu powiązanego z władzą. Rynek pracy jest również uzależniony od będącego w układzie biznesu i władz samorządowych, które przez dekady go murują.
Nieraz najpewniejszym miejscem pracy w takich miastach są państwowe urzędy. Znam przypadek osoby, która w ostatnich wyborach głośno mówiła, że głosuje na zapewniające zatrudnienie PSL i PO, a po cichu oddała głos na prawicę. W mniejszych ośrodkach lokalni biznesmeni piją przysłowiową wódkę z prokuratorami, policją, sołtysem, burmistrzem i jeszcze proboszczem. W wielu miejscach nie ma ani jednej instytucji, do której skrzywdzony przez władzę obywatel może się odwołać.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/324429-racjonalna-diagnoza-kaczynskiego-nie-mityczny-uklad-ale-siec-patologicznych-ukladzikow?strona=1