Martin Schulz zakończył urzędowanie na stołku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Może teraz będzie miał więcej czasu, żeby pochylić się nad problemami własnego kraju.
Były już, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Niemiec - Martin Schulz chętnie wypowiadał się na temat Polski. Czasem pochylał się nad naszym krajem z troską:
W czasach „Solidarności” naród polski dzielnie walczył o demokrację i praworządność, wzniecając rewolucję demokratyczną w Europie Środkowo-Wschodniej. Skorzystaliśmy na tym wszyscy, a szczególnie mój kraj. Bez wątpienia potrzebujemy w UE silnej i demokratycznej Polski. Dlatego też ostatnie wydarzenia w Polsce budzą nasze szczególne zaniepokojenie
-mówił przy okazji konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego.
Innym razem Schulz uderzał w tony histeryczne:
To, co rozgrywa się w Polsce, ma charakter zamachu stanu i jest dramatyczne
-grzmiał w grudniu 2015.
Czasem pan Schulz tupał i groził takim krajom jak Polska, Węgry czy Czechy, które nie zgadzały się na narzucenie im liczby imigrantów muzułmańskich.
Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone. Nie może być tak – i ja należę do tych ludzi, którzy tak mówią – jesteśmy w XXI wieku, jesteśmy w XXI wieku globalizacji - aby globalne problemy rozwiązywać nacjonalizmem. W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie konieczności, także walką przeciwko innym, postawimy na swoim
— szokował w ZDF.
Teraz Martin Schulz będzie miał więcej czasu, by pochylić się nad problemami własnego kraju. A te, patrząc choćby na prasówkę ostatnich dni, są poważne. Na przykład niemieckie wojsko przez ponad rok ukrywało zbiorowy gwałt na czternastolatce w ośrodku dla uchodźców.
Jesienią 2015 roku w ośrodku dla uchodźców w Erding niedaleko Monachium doszło do zbiorowego gwałtu na 14-letniej dziewczynce. Skrwawioną i przerażoną znalazł pod łóżkiem niemiecki żołnierz, który pełnił służbę przy pilnowaniu ośrodka. Gdy powiadomił o zdarzeniu swoich przełożonych, ci kazali mu milczeć
-informuje m.in. wolnosc.24.pl
Rozmowę z żołnierzem, nie ujawniając jednak jego nazwiska, przeprowadził dziennik „Merkur”. Gazeta pisze, że zastraszany 28-latek postanowił zdezerterować z jednostki. Wyjechał na pięć miesięcy do Republiki Południowej Afryki. Kiedy wrócił do Niemiec, został postawiony przed sądem, który skazał go na 2 tysiące euro kary. To właśnie w czasie procesu doszło do ujawnienia drastycznych zdarzeń, które miały miejsce w ośrodku w Erding.
Po wydarzeniach w Koloni z grudnia 2015 roku i zmowie milczenia mediów na ten temat jakoś nietrudno uwierzyć w zmowę milczenia w armii. Może więc nad wolnością słowa w Niemczech pochyli się teraz pan Schulz?
Mieszkająca od 27 lat w Niemczech rosyjska rodzina została zmuszona do reemigracji. Powód? Prześladowania za poglądy chrześcijańskie i sprzeciw wobec przymusowej edukacji seksualnej dzieci w niemieckiej szkole
-czytamy na pch24.pl.
Małżeństwo z 10 dzieci wróciło do Nowosybirska z powodu prześladowania ich rodziny za poglądy chrześcijańskie i sprzeciw wobec przymusowej edukacji seksualnej dzieci w niemieckiej szkole. Rosjanie, po wyjeździe z własnego kraju osiedlili się w małym miasteczku w Północnej Nadrenii-Westfalii. Od 2012 roku prowadzili walkę z miejscowymi władzami oświatowymi, które zmuszały ich dzieci do uczestniczenia w lekcjach wychowania seksualnego. Za absencję dzieci na tych lekcjach na rodzinę Eugena i Luizy nałożono karę 150 euro. Za odmowę zapłaty zamieniono ją na jeden dzień aresztu. Mężczyzna powiedział, że rodzina zdecydowała się na powrót do Rosji, bo nie zgadza się na to, żeby „zdemoralizowani nauczyciele myśleli, że mają prawo do wychowywania ich dzieci i do przedwczesnego wzbudzania zainteresowań sferą seksualną”. Kilka lat temu o azyl w USA poprosiła z podobnych powodów inna rodzina, tym razem niemiecka. A może wolność poglądów i wyznania, to temat dla pana Schulza?
Jeśli, nie to może chociaż kwestia prawdy i „polskie obozy”? Miała za nie przeprosić niemiecka telewizja ZDF. W 2013 roku portal zdf.de w zapowiedzi filmu dokumentalnego użył określenia „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz”. W związku z tym Karol Tendera, dawny więzień Auschwitz, wytoczył stacji proces, który ruszył w lutym 2015 r., a wyrok zapadł pod koniec 2016 roku. Sąd zdecydował, że ZDF musi prezentować przeprosiny na pierwszej stronie swojej internetowej witryny przez co najmniej 30 dni. Przeprosiny na stronie się ukazały, ale ich autorzy postanowili pobawić się z czytelnikami w kotka i myszkę i opublikowali je na dole strony, w rubryce „Wiedza”. Komunikatowi nadano mu formę obrazka, co uniemożliwiało odnalezienie przeprosin za pomocą wyszukiwarki.
Wyrok nie został wykonany
– uważa mecenas Lech Obara, pełnomocnik powoda i prezes Stowarzyszenia Patria Nostra.
Nie sposób uznać za właściwe opublikowanie ukrytego odnośnika z logiem ZDF i napisem w języku niemieckim „Przeprosiny Karola Tendery”, po kliknięciu którego najpierw ukaże nam się tłumaczenie umniejszające winę ZDF w tej sprawie w formie tekstowej, a następnie obrazek z przeprosinami, których nie da się wyszukać z poziomu wyszukiwarek internetowych
— cytuje Obarę TVP Info.
Podejrzewam, że pan Schulz będzie miał jednak ważniejsze sprawy na głowie. Nie od dziś wiadomo, że lepiej widzieć „źdźbło w oku brata swego”, a belki w swoim oku nie dostrzegać.
-
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Kryzys Unii czy kryzys w Unii? Kierunki dyskusji nad przyszłością integracji europejskiej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323914-martin-schulz-konczy-urzedowanie-na-stolku-przewodniczacego-pe-moze-teraz-bedzie-mial-wiecej-czasu-zeby-pochylic-sie-nad-problemami-wlasnego-kraju