Umowa z liberałami to chwyt kampanijny, czy może jest się czego obawiać?
Ona mnie szczególne nie zaskoczyła co do treści. Wiem, jakie tam są tendencje, jaki jest układ sił, odzwierciadlały tę retorykę poprzednie głosowania. Zadziwiło mnie jednak to, że było to tak twardo napisane z oczywistymi deklaracjami, które oznaczają, mówiąc metaforycznie: bijemy się w pierś - teraz koniec sojuszu z socjalistami, zapanuje nowa atmosfera i sposób myślenia politycznego. W polityce w zasadzie trzeba kierować się zasadą ograniczonego zaufania, także i w tym przypadku. Powtórzę raz jeszcze, że wiele będzie zależał od wyborów, bo przecież ci, którzy zasiadają w PE i pełnią ważne funkcje przewodniczących, wiceprzewodniczących grup i delegacji, w dużym stopniu jednak zależą od tego, co w stolicach ich krajów jest postanowione i jaki panuje tam nurt polityczny, jaka dominuje i jest realizowana strategia. Nie wykluczam tutaj pewnych zmian, łącznie ze wzmocnieniem prawej strony, ale jestem bardzo ostrożny i daleki od entuzjazmu.
Pojawia się także oczywiste pytanie: Co dalej z Donaldem Tuskiem? Skoro socjaliści dostali od chadeków, mówiąc kolokwialnie, prztyczka w nos, to czy będą chcieli wypchnąć Tuska, a EPL zachowa ten tradycyjny podział stanowisk?
Ale ta umowa nigdy nie była stawiana żelazną konsekwencją. Niewątpliwie notowania Tuska spadły, i wszystko będzie zależało od tego, jak twardo socjaliści będą stawiać sprawę funkcji w Radzie Europejskiej, oraz tego jak dalece te targi będą prowadzone groźnie, stanowczo i przy pomocy różnych instrumentów, oraz jakie razie jakie będą się pojawiać pokusy. Nie wykluczałbym dalszego trwania Tuska, choć to co teraz widać, to jego osłabienie pozycji. W całości zależy od postanowień w jego sprawie, nie ma żadnych specjalnych atutów. Zresztą nie był pierwszym, ale trzecim wyborem na przewodniczącego Rady Europejskiej, bo poprzedni kandydaci odmawiali. Tusk nie jest szczególnie chroniony, ale w Unii Europejskiej panuje taka zasada, że jak nie trzeba zmieniać, to się tego nie czyni, w takiej sytuacji może przetrwać. Choć pewnie musiał się trochę zdenerwować, gdy usłyszał o wyborze Tajaniego, a nasi koledzy PO też pewnie mieli wielkie dylematy wewnętrzne, gdy byli zobligowani głosować na Tajaniego, wiedząc że tym samym osłabia się pozycja Tuska.
Czy wybór dwóch Polaków na funkcje wiceprzewodniczących PE – Ryszarda Czarneckiego z PiS, i Bogusława Liberadzkiego z SLD, ma znacznie dla Polski?
Z panem Liberadzkim zwykle współpracowało nam się dobrze w różnych kwestiach, więc jak będzie wiceprzewodniczącym, to być może odsłonią się lepsze możliwości dla Polaków z różnych grup. Wiedzielibyśmy, że gdyby wiceprzewodniczącym był ktoś z PO, to nawet nie byłoby sensu zbliżać się, czy wykręcać do niego numeru. Natomiast w przypadku Liberadzkiego myślę, że dobrze się stało, że został wybrany.
Not. Adam Kacprzak
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Umowa z liberałami to chwyt kampanijny, czy może jest się czego obawiać?
Ona mnie szczególne nie zaskoczyła co do treści. Wiem, jakie tam są tendencje, jaki jest układ sił, odzwierciadlały tę retorykę poprzednie głosowania. Zadziwiło mnie jednak to, że było to tak twardo napisane z oczywistymi deklaracjami, które oznaczają, mówiąc metaforycznie: bijemy się w pierś - teraz koniec sojuszu z socjalistami, zapanuje nowa atmosfera i sposób myślenia politycznego. W polityce w zasadzie trzeba kierować się zasadą ograniczonego zaufania, także i w tym przypadku. Powtórzę raz jeszcze, że wiele będzie zależał od wyborów, bo przecież ci, którzy zasiadają w PE i pełnią ważne funkcje przewodniczących, wiceprzewodniczących grup i delegacji, w dużym stopniu jednak zależą od tego, co w stolicach ich krajów jest postanowione i jaki panuje tam nurt polityczny, jaka dominuje i jest realizowana strategia. Nie wykluczam tutaj pewnych zmian, łącznie ze wzmocnieniem prawej strony, ale jestem bardzo ostrożny i daleki od entuzjazmu.
Pojawia się także oczywiste pytanie: Co dalej z Donaldem Tuskiem? Skoro socjaliści dostali od chadeków, mówiąc kolokwialnie, prztyczka w nos, to czy będą chcieli wypchnąć Tuska, a EPL zachowa ten tradycyjny podział stanowisk?
Ale ta umowa nigdy nie była stawiana żelazną konsekwencją. Niewątpliwie notowania Tuska spadły, i wszystko będzie zależało od tego, jak twardo socjaliści będą stawiać sprawę funkcji w Radzie Europejskiej, oraz tego jak dalece te targi będą prowadzone groźnie, stanowczo i przy pomocy różnych instrumentów, oraz jakie razie jakie będą się pojawiać pokusy. Nie wykluczałbym dalszego trwania Tuska, choć to co teraz widać, to jego osłabienie pozycji. W całości zależy od postanowień w jego sprawie, nie ma żadnych specjalnych atutów. Zresztą nie był pierwszym, ale trzecim wyborem na przewodniczącego Rady Europejskiej, bo poprzedni kandydaci odmawiali. Tusk nie jest szczególnie chroniony, ale w Unii Europejskiej panuje taka zasada, że jak nie trzeba zmieniać, to się tego nie czyni, w takiej sytuacji może przetrwać. Choć pewnie musiał się trochę zdenerwować, gdy usłyszał o wyborze Tajaniego, a nasi koledzy PO też pewnie mieli wielkie dylematy wewnętrzne, gdy byli zobligowani głosować na Tajaniego, wiedząc że tym samym osłabia się pozycja Tuska.
Czy wybór dwóch Polaków na funkcje wiceprzewodniczących PE – Ryszarda Czarneckiego z PiS, i Bogusława Liberadzkiego z SLD, ma znacznie dla Polski?
Z panem Liberadzkim zwykle współpracowało nam się dobrze w różnych kwestiach, więc jak będzie wiceprzewodniczącym, to być może odsłonią się lepsze możliwości dla Polaków z różnych grup. Wiedzielibyśmy, że gdyby wiceprzewodniczącym był ktoś z PO, to nawet nie byłoby sensu zbliżać się, czy wykręcać do niego numeru. Natomiast w przypadku Liberadzkiego myślę, że dobrze się stało, że został wybrany.
Not. Adam Kacprzak
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323860-rozpadl-sie-kartel-rzadzacy-pe-tylko-u-nas-prof-legutko-to-moze-byc-powazna-zmiana-po-epoce-schulza?strona=2