Niemiecki Trybunał Konstytucyjny przesądził: nie będzie delegalizacji Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD), ponieważ jej działalność nie jest sprzeczna z Ustawą Zasadniczą, tzn. z konstytucją. No, bo jak może być sprzeczna z czymś, czego w Niemczech… nie ma.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Będzie dalsze przyzwolenie na antypolskie postulaty? Niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie zgodził się na delegalizację NPD
Co jest? Jest właśnie Ustawa Zasadnicza, uchwalona 23 maja 1949 roku, która – jak mówi jej Artykuł 146:
utraci swoją obowiązującą moc w dniu, w którym wejdzie w życie konstytucja przyjęta w drodze swobodnego wyboru przez naród niemiecki.
Czyli, kiedyś tam… Konia z rzędem temu, kto odpowie, dlaczego do tej pory istnieje ten zapis w Ustawie Zasadniczej (Grundgesetz für die Bundesrepublik Deutschland). W każdym razie jest Trybunał Konstytucyjny, który zajął właśnie stanowisko w sprawie rozwiązania NPD, o co wnioskowały kraje związkowe Republiki Federalnej. W generalnym skrócie rzecz ma się tak, że partia kierowana dziś przez programistę i grafika komputerowego Franka Franza może być spokojna o przyszłość. Nie pierwszy raz podjęto próbę jej delegalizacji, ale zawsze z tym samym skutkiem…
Po wielkiej fali wrogości do obcokrajowców, podpaleń hoteli dla azylantów i zabójstw, która przetoczyła się przez zjednoczone Niemcy w latach dziewięćdziesiątych, o delegalizację NPD wnioskował w 2001 r. kanclerz Gerhard Schröder. Też nie wyszło. Powód? „Uchybienia formalne”; choć NPD, będącej pod obserwacją Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV), dowiedziono podżeganie do nienawiści i udział jej członków w różnorakich ekscesach, partia zdołała się obronić, gdyż wśród świadków składających obciążające ją zeznania byli płatni agenci, ulokowani przez BfV w jej szeregach. Zdaniem trybunału, mogli być niewiarygodni, ponieważ za swą pracę brali pieniądze.
Także w późniejszych latach temat delegalizacji NPD wracał jak bumerang. Co najciekawsze, sędziowie wysokiego trybunału nie widzą powodu do jej rozwiązania, pomimo, że „narodowcy”, którzy sami siebie uważają za spadkobierców hitlerowskiej NSDAP, otwarcie nie uznają porządku konstytucyjnego w Niemczech, czyli tegoż trybunału, istnienie Republiki Federalnej traktują, jako przejściowe, tak samo, jak powojenne granice w całej Europie. Szef NPD Udo Voigt wykładał w naszej rozmowie, opublikowanej przed laty w tygodniku „Wprost”, że nie widzi nic złego we wcielaniu do jego partii neonazistów z grup paramilitarnych:
Przyjmujemy tych, którzy do tej pory nie widzieli dla siebie miejsca w polityce. Tak samo postąpiła SPD, która przyjęła byłych komunistów i zawiązuje sojusze z osobami powiązanymi kiedyś z terrorystami
—argumentował. Na moje hipotetyczne pytanie, czy po zdobyciu władzy zakwestionowałby cały powojenny porządek w Europie, odparł bez wahania:
Jasne, bo to wymysł aliantów. Do dziś nie mamy traktatu pokojowego, a do uregulowania pozostaje wiele spraw. Granice w Europie nie są wytyczone na zawsze, musimy też podjąć temat reparacji wojennych. Dla mnie Pommern, Ost- i Westpreussen oraz Schlesien są naturalnie niemieckie. Gdyby tak nie było, nie mielibyśmy o czym pertraktować. Kolaboranci nie byli upoważnieni do negocjacji.
Po raz kolejny wszystkie zarzuty wobec NPD, mającej we władzach komunalnych, zwłaszcza w przygranicznych terenach z Polską, swych reprezentantów i spore wpływy, okazały się makulaturą. A propos naszego kraju, niedawno zatrzymano niejakiego Maika Schneidera, radnego NPD z brandenburskiego Nauen, który podpalił samochód jednemu z naszych rodaków. Ot, takie mniej ważne zdarzenie, nie warte nawet notatki w gazetach… Bo przecież w „faszystowskiej” Polsce pod rządami PiS, to dopiero się dzieje…!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323678-niemieccy-narodowcy-z-npd-moga-spac-spokojnie-nieuznawany-przez-nich-trybunal-konstytucyjny-odrzucil-wniosek-o-delegalizacje-tej-partii?strona=1