Spośród obecnie urzędujących sędziów TK najwięcej niewykorzystanego urlopu ma na koncie wiceprezes Andrzej Biernat – 96 dni. W czołówce są jeszcze sędziowie: Marek Zubik (90 dni), Piotr Tuleja (74 dni), Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz (62 dni), Stanisław Rymar (55 dni) oraz Leon Kieres (46 dni). Warto przy tej okazji zauważyć, że prezes Andrzej Rzepliński nie dopuszczał przez rok do orzekania sędziów Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego, lecz bez problemu podpisywał im „sędziowskie” wnioski urlopowe, przez co mają niewiele zaległego urlopu, np. sędzia Muszyński – 12 dni, a sędzia Morawski – 17 dni. Wiceprezes Biernat, mający łącznie 115 dni urlopu, narzekał, iż prezes TK Julia Przyłębska zobowiązała go do wykorzystania zaległego urlopu. Dotychczas w TK było bowiem tak, że kumulowanie niewykorzystanego urlopu i odbieranie z tego tytułu wysokiej rekompensaty było traktowane jako specjalna premia. Przypomnijmy, że obecnie płaca zasadnicza sędziego TK wynosi 19 274, 40 zł brutto, a do tego dochodzi dodatek za staż pracy oraz dodatek funkcyjny w wypadku prezesa i wiceprezesa TK. A to tylko część dochodów sędziów TK, bowiem większość z nich to profesorowie prawa, pobierający uposażenia na swoich macierzystych uczelniach.

Jeśli spojrzeć na wszystkie dochody sędziów Trybunału Konstytucyjnego, nawet bez wysokich rekompensat za niewykorzystane urlopy, rzuca się w oczy, że zarabiają oni bez porównania więcej niż prezydent RP - około 20 tys. zł brutto miesięcznie i nic więcej: 12 365 zł to wynagrodzenie zasadnicze, zaś dodatek funkcyjny wynosi 5 299 zł plus dodatek za staż pracy. Sędziowie TK zarabiają też dużo więcej niż prezes Rady Ministrów: około 16,5 tys. zł brutto. Patrząc na te sumy warto wziąć pod uwagę, że nie da się porównać odpowiedzialności prezydenta i premiera z odpowiedzialnością sędziów TK, nie mówiąc o obciążeniu pracą.