Uczestnicy najgłupszego protestu w historii parlamentaryzmu muszą mieć swoistego kaca. Ich poziom intelektualny został bezwzględnie obnażony, a efekt rebelii jest żaden.
Dziewiąty stycznia to czarny dzień opozycji spod znaku PO i Nowoczesnej. Cała ta szopka sejmowa zainicjowana 16 grudnia okazała się jedną wielką klapą i czas na rejteradę z podkulonymi ogonami. Nie dotarło to jeszcze to władz Platformy, które brną w tępactwo stosowane. Brednie Grzegorza Schetyny o oczekiwaniu na zakończenie przerwy w 33 posiedzeniu brzmią tak żałośnie, że nawet wzbudzają współczucie. Zapowiedzi, że klub PO będzie nadal rozrabiał na sali sejmowej to nawet nie pobrzękiwanie szabelką, tylko wygrażanie łopatką z piaskownicy. Zaś pohukiwanie tegoż: „Nie pozwolimy na to, że Marszałek Kuchciński będzie decydował gdzie odbywa się posiedzenie Sejmu”, „Kaczyński musi liczyć się z konfrontacją”, to raczej nie głos mądrej sowy, a łabędzi śpiew zdezelowanego sępa politycznego.
PiS rozprowadził współczesnych miłośników liberum veto w sposób mistrzowski. Co prawda można się zastanawiać, czemu to akurat marszałek senatu Stanisław Karczewski, a nie druga osoba w państwie marszałek sejmu Marek Kuchciński, przejął inicjatywę i doprowadził do spotkania przywódców najważniejszych partii, ale skuteczność imponująca.
Ponoć w pertraktację włączyła się hierarchia kościelna, więc Ryszard Petru poczuł szansę dostania rozgrzeszenia za swoje występki. Poza tym to dla niego wyśmienita szansa ucieczki do przodu i odwrócenia uwagi od swojej portugalskiej eskapady, na którą mogą krzywo patrzeć partyjne koleżanki, a nie ma dużo większych zagrożeń niż zazdrosna kobieta.
Wart rozważenia jest pomysł Pawła Kukiza by w razie czego najbliższe posiedzenie Sejmu poprowadził wicemarszałek z Kukiz’15 Stanisław Tyszka. Jako prawnik wymierzy adekwatne kary posłom skłonnym do ostentacyjnego warcholstwa.
Ideologiczna schizma PO i Nowoczesnej, w obliczu upadku KOD – u na fakturach Mateusza Kijowskiego niweczy wielkie plany zorganizowania rozróby 11 stycznia. A o puczu to raczej można trwale zapomnieć, o czym ktoś musi jednak powiadomić Georga Sorosa.
I jak teraz się czują ci wszyscy bohaterowie grupowych sweetfoci z nieogrzewanej sali sejmowej cykanych w porze nocnej. Chyba im trochę gorzko. Na cóż to poświęcenie? Zmarnowali sobie i rodzinom najpiękniejsze święta w roku. Zmarnowali Sylwestra. Zmarnowali ferie, które mogli spędzić z dziećmi. Co prawda tylko najwięksi frajerzy uwierzyli, że biorą udział w czymś wielkim i się udzielali. Większość członków PO i Nowoczesnej wspierała ich chyba SMS – owo, bo tłumu na sali obrad nigdy nie było. A już pozostawienie samotnego senatora Libickiego, żeby zbiór protestujących nie był zerowy, to żałosna nonszalancja.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Uczestnicy najgłupszego protestu w historii parlamentaryzmu muszą mieć swoistego kaca. Ich poziom intelektualny został bezwzględnie obnażony, a efekt rebelii jest żaden.
Dziewiąty stycznia to czarny dzień opozycji spod znaku PO i Nowoczesnej. Cała ta szopka sejmowa zainicjowana 16 grudnia okazała się jedną wielką klapą i czas na rejteradę z podkulonymi ogonami. Nie dotarło to jeszcze to władz Platformy, które brną w tępactwo stosowane. Brednie Grzegorza Schetyny o oczekiwaniu na zakończenie przerwy w 33 posiedzeniu brzmią tak żałośnie, że nawet wzbudzają współczucie. Zapowiedzi, że klub PO będzie nadal rozrabiał na sali sejmowej to nawet nie pobrzękiwanie szabelką, tylko wygrażanie łopatką z piaskownicy. Zaś pohukiwanie tegoż: „Nie pozwolimy na to, że Marszałek Kuchciński będzie decydował gdzie odbywa się posiedzenie Sejmu”, „Kaczyński musi liczyć się z konfrontacją”, to raczej nie głos mądrej sowy, a łabędzi śpiew zdezelowanego sępa politycznego.
PiS rozprowadził współczesnych miłośników liberum veto w sposób mistrzowski. Co prawda można się zastanawiać, czemu to akurat marszałek senatu Stanisław Karczewski, a nie druga osoba w państwie marszałek sejmu Marek Kuchciński, przejął inicjatywę i doprowadził do spotkania przywódców najważniejszych partii, ale skuteczność imponująca.
Ponoć w pertraktację włączyła się hierarchia kościelna, więc Ryszard Petru poczuł szansę dostania rozgrzeszenia za swoje występki. Poza tym to dla niego wyśmienita szansa ucieczki do przodu i odwrócenia uwagi od swojej portugalskiej eskapady, na którą mogą krzywo patrzeć partyjne koleżanki, a nie ma dużo większych zagrożeń niż zazdrosna kobieta.
Wart rozważenia jest pomysł Pawła Kukiza by w razie czego najbliższe posiedzenie Sejmu poprowadził wicemarszałek z Kukiz’15 Stanisław Tyszka. Jako prawnik wymierzy adekwatne kary posłom skłonnym do ostentacyjnego warcholstwa.
Ideologiczna schizma PO i Nowoczesnej, w obliczu upadku KOD – u na fakturach Mateusza Kijowskiego niweczy wielkie plany zorganizowania rozróby 11 stycznia. A o puczu to raczej można trwale zapomnieć, o czym ktoś musi jednak powiadomić Georga Sorosa.
I jak teraz się czują ci wszyscy bohaterowie grupowych sweetfoci z nieogrzewanej sali sejmowej cykanych w porze nocnej. Chyba im trochę gorzko. Na cóż to poświęcenie? Zmarnowali sobie i rodzinom najpiękniejsze święta w roku. Zmarnowali Sylwestra. Zmarnowali ferie, które mogli spędzić z dziećmi. Co prawda tylko najwięksi frajerzy uwierzyli, że biorą udział w czymś wielkim i się udzielali. Większość członków PO i Nowoczesnej wspierała ich chyba SMS – owo, bo tłumu na sali obrad nigdy nie było. A już pozostawienie samotnego senatora Libickiego, żeby zbiór protestujących nie był zerowy, to żałosna nonszalancja.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322664-kondolencje-dla-tych-poslow-ktorzy-bez-sensu-spedzili-w-sejmie-wigilie-swieta-bozego-narodzenia-sylwestra-i-trzech-kroli?strona=1