Opozycja sama z siebie nie wyjdzie z Semu, bo nie ma koncepcji co dalej robić, musiałby przyjść Tusk i ich wyprowadzić. Nie sądzę też, aby po którejś ze stron pojawiła się grupa ludzi, która będzie chciała konstruktywnego rozwiązania sporu, myślę również, że ich elektorat by źle ocenił takie rozwiązanie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog prof. Kazimierz Kik.
wPolityce.pl: W ostatnich dniach obserwowaliśmy kompromitację Petru i Kijowskiego. Czy to oznacza, że jedynym liderem opozycji może być Donald Tusk?
Prof. Kazimierz Kik: Sprawa sięga dalej niż kompromitacja Petru i Kijowskiego, bo proszę zwrócić uwagę, że mamy bardzo ograniczony zestaw polityków. Można ich policzyć na palcu jednej ręki. To świadczy o niskim profesjonalizmie polskiej klasy politycznej. Zamieniliśmy politykę ze służby w dorabianie się. Nasze życie polityczne po 1989 r. opiera się na partiach wodzowskich, nawet Komitet Obrony Demokracji Kijowskiego, nawet Nowoczesna. Wynika to z negatywnego doboru aktywów partyjnych, wódz dobiera wykonawców i eliminuje partnerów, czyli tych, którzy byliby zdolni do samodzielnego funkcjonowania. Na polskiej scenie politycznej mamy dwóch liderów, Tuska, Kaczyńskiego i skupione wokół nich morze wykonawców.
Nie mamy profesjonalnej klasy politycznej?
Myślę, że nie. Czy można nazwać profesjonalizmem te wygłupy w parlamencie. Nawet zastępca profesjonalnego polityka, Grzegorz Schetyna był nimi zdegustowany. Brak profesjonalnej klasy politycznej w Polsce wynika z tego, że nie mamy mechanizmów doboru aktywów partyjnych, które są dobierane na zasadzie teczkowej, ten, kto nosi teczkę za posłem staje się politykiem. Do obecnej sytuacji doprowadził nas Tusk. PiS ocenił to słusznie, ale na czele wprowadzania koniecznej zmiany wprowadzili Misiewiczów. Dzisiejsza opozycja jest pokłosiem bylejakości polskiej klasy politycznej, która ze słowem wolność na czele, bez żadnej odpowiedzialności i hasłem bogać się kto może. Jestem w rozterce, czy oddać władzę Tuskowi, żeby ta zimna woda nas uśpiła, a jak się obudzimy to nawet ulice nie będą nasze, czy pójść za Kaczyńskim, odzyskać ulice i stracić swobodę. Co z tego, że PiS ma bardzo słuszne postulaty, skoro jego kadry, może są trochę bardziej ideowe, ale są tą samą częścią klasy politycznej co te, które znajdują się w kręgu oddziaływania PO. Proszę sobie wyobrazić, co będzie, gdyby Jarosław Kaczyński poleciał na Księżyc, armia, która zostanie po nim, będzie tak samo bez wodza jak PO po Tusku. Powrót Tuska, czyli Wielkiego Psuja, do polskiej polityki byłby najgorszym rozwiązaniem.
Dlaczego?
On już pokazał, jak wyglądała polska polityka, kiedy rozdawał w niej karty. Nigdy nie było tyle afer, takiego rozprężenia, tak niefrasobliwego zarządzania polską gospodarką, nigdy tyle osób nie musiało wyjechać z kraju w poszukiwaniu pracy. Mistrzem tej mizerii był Tusk. Jeżeli Polska byłaby skazana na Tuska to byłaby skazana na bylejakość, cóż z tego, że on potrafi zarządzać, jeżeli nie potrafi kreować kadr. Przy nim wykreowały się osoby, które się skompromitowały, z litości nie wymienię ich nazwisk. Tusk nie zagwarantuje nam niczego nowego. Potrafi się utrzymywać na powierzchni polityki, ale utrzymując się na powierzchni wypija wodę z tego politycznego stawu, co sprawia, że inni już nie popływają. Jeżeli ktoś życzy Polsce powrotu Tuska to nie wyciąga wniosków z ostatnich dwudziestu sześciu lat. Wiemy już kim jest Petru, Kukiz, Kijowski i Schetyna. Czy jest jakaś różnica między nimi? Nie ma żadnej, poza nazwiskami.
Panie profesorze, czy uda się rozwiązać kryzys sejmowy?
Blokada Sejmu to klasyczny przykład liberum veto i nawiązań do polskiej złotej wolności. Polska klasa polityczna nie potrafi konsensualnie rozwiązywać problemów politycznych, nie ma zdolności do kompromisu. Nie ma też żadnych konstruktywnych pomysłów na rozwiązanie problemu blokady sejmowej. Opozycja nie zgadza się z rządzącymi dla zasady i chce być „rozsiekana” na oczach Europy. Konflikt między rządzącymi, a opozycją będzie się toczył do końca kadencji, jeden spór będzie zastępowany kolejnym. Nie widzę możliwości polubownego zakończenia sporu, bo obie strony konfliktu są zbyt zapiekłe. Opozycja sama z siebie nie wyjdzie z Semu, bo nie ma koncepcji co dalej robić, musiałby przyjść Tusk i ich wyprowadzić. Nie sądzę też, aby po którejś ze stron pojawiła się grupa ludzi, która będzie chciała konstruktywnego rozwiązania sporu, myślę również, że ich elektorat by źle ocenił takie rozwiązanie.
Podkreśla pan, że Polakom potrzeba wielkiego wstrząsu.
Nie ma nic gorszego dla Polaków niż bezhołowie, pełna swoboda do robienia tego, co kto chce. W Polsce trzeba przywrócić państwo, a państwo nie może być bez gospodarza, tak jak gospodarstwo nie może być bez gospodarza. Nie mówię o dyktaturze, bo to nie wchodzi w grę w Unii Europejskiej, ale wydaje mi się, że Polakom potrzeba dyscypliny, o wiele bardziej niż wolności. Wolność już mamy, a dyscyplina padła. Powinniśmy mniej mówić o wolności, ale bardziej skoncentrować się na swoich obowiązkach i odpowiedzialności, bo jako państwo zamiast rosnąć, karlejemy.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322488-prof-kik-powrot-tuska-czyli-wielkiego-psuja-do-polskiej-polityki-bylby-najgorszym-rozwiazaniem-nasz-wywiad