Szanowne panie i panowie, nic wam do tego, jak zbieramy i wydajemy nasze pieniądze. To nie wasz zakichany interes. Zajmijcie się lepiej swoimi misiewiczami i SKOK-ami
— napisał na Facebooku redaktor „Gazety Wyborczej” Wojciech Maziarski, stając w obronie Mateusza Kijowskiego.
Czy w KOD była „LEWA KASA” z „DOTACJI ZEWNĘTRZNYCH” rozpisywana jako „ZBIÓRKA ULICZNA”?!!!
Strasznie się oburzyli różni pryncypialni obrońcy czystości reguł, że firma informatyczna Mateusza Kijowskiego świadczyła usługi KOD-owi
— pisze Maziarski we wpisie.
Jak zaznacza, zgadza się co meritum sprawy, że doszło w tym przypadku do konfliktu interesów i Kijowski nie powinien sprzedawać usług swojej firmy ruchowi, którego jest liderem.
Jednak dla redaktora Maziarskiego, nie jest to żaden skandal. Przede wszystkim liczy się obrona Kijowskiego za wszelką cenę.
Zarzut, że Kijowski wystawiał faktury i wypłacał pieniądze pochodzące ze zbiórek społecznych, brzmi żałośnie zwłaszcza w ustach ludzi, którzy z pewnością ani grosza na KOD nie dali, bo jedynie opluwali ten ruch i kadzili PiS-owi. Szanowni Państwo, ja w odróżnieniu od was na KOD płacę i w ogóle nie mam nic przeciwko temu, żeby z tych pieniędzy finansować potrzeby ruchu. Więc nie zabierajcie głosu w moim imieniu, dobrze? To ja jestem płatnikiem, a nie wy
— oburza się dziennikarz.
Jego zdaniem pensje liderów KOD powinny być w jasny sposób ustalone, bo przecież poświęcając się dla ruchu „muszą mieć zapewnione środki do życia”. Ale co ważne, zdaniem Maziarskiego to sprawa wewnętrzna ruchu i nikt nie powinien się w to mieszać.
To my – członkowie, sympatycy i uczestnicy KOD-u – musimy ustalić w swoim gronie
— pisze.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Szanowne panie i panowie, nic wam do tego, jak zbieramy i wydajemy nasze pieniądze. To nie wasz zakichany interes. Zajmijcie się lepiej swoimi misiewiczami i SKOK-ami
— napisał na Facebooku redaktor „Gazety Wyborczej” Wojciech Maziarski, stając w obronie Mateusza Kijowskiego.
Czy w KOD była „LEWA KASA” z „DOTACJI ZEWNĘTRZNYCH” rozpisywana jako „ZBIÓRKA ULICZNA”?!!!
Strasznie się oburzyli różni pryncypialni obrońcy czystości reguł, że firma informatyczna Mateusza Kijowskiego świadczyła usługi KOD-owi
— pisze Maziarski we wpisie.
Jak zaznacza, zgadza się co meritum sprawy, że doszło w tym przypadku do konfliktu interesów i Kijowski nie powinien sprzedawać usług swojej firmy ruchowi, którego jest liderem.
Jednak dla redaktora Maziarskiego, nie jest to żaden skandal. Przede wszystkim liczy się obrona Kijowskiego za wszelką cenę.
Zarzut, że Kijowski wystawiał faktury i wypłacał pieniądze pochodzące ze zbiórek społecznych, brzmi żałośnie zwłaszcza w ustach ludzi, którzy z pewnością ani grosza na KOD nie dali, bo jedynie opluwali ten ruch i kadzili PiS-owi. Szanowni Państwo, ja w odróżnieniu od was na KOD płacę i w ogóle nie mam nic przeciwko temu, żeby z tych pieniędzy finansować potrzeby ruchu. Więc nie zabierajcie głosu w moim imieniu, dobrze? To ja jestem płatnikiem, a nie wy
— oburza się dziennikarz.
Jego zdaniem pensje liderów KOD powinny być w jasny sposób ustalone, bo przecież poświęcając się dla ruchu „muszą mieć zapewnione środki do życia”. Ale co ważne, zdaniem Maziarskiego to sprawa wewnętrzna ruchu i nikt nie powinien się w to mieszać.
To my – członkowie, sympatycy i uczestnicy KOD-u – musimy ustalić w swoim gronie
— pisze.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322388-obrona-kijowskiego-do-konca-maziarski-nic-wam-do-tego-jak-zbieramy-i-wydajemy-nasze-pieniadze