Działacz KOD zauważył również, że już jesienią niektórzy członkowie nieśmiało zaczęli dopytywać się o finanse KOD, szczególnie o rozliczenie pieniędzy zebranych przez Społeczny Komitet.
Karmiono ich obietnicami o rozliczeniu w październiku, później listopadzie, grudniu. A do drzwi zarządu pukali wierzyciele wciąż czekający na opłacenie faktur. Nie przeszkodziło to zausznikowi Mateusza, wbrew postanowieniom zarządu, zrobić rozbuchaną imprezę 11 listopada, która skończyła się kompletną klapą medialną i finansową
—dodał.
Radwaniecki zauważył, że wybranie Kijowskiego w lutym do władz KOD-u byłoby „katastrofą dla idei, której poświęcili czas i serce”.Dodał, że osoba, „która od samego początku karmi opinię publiczną kolejnymi blamażami” nie może ich reprezentować.
On twierdził, że nie ma z czego żyć, tymczasem otrzymał prawie 10 proc. środków zebranych przez nas w skali całego kraju! Co więcej, pani Magdalena Kijowska jest pełnomocnikiem zarządu - po co tworzyć taki nepotyzm? Trzeba z tym skończyć
—skwitował działacz KOD.
I kontynuował, że członkowie KOD moze byli naiwni, ale sądzili, że Kijowski działa w dobrej wierze. Dodał, że „im dłużej to wszystko trwało, tym szybciej otwierały się im oczy”.
Najpierw sprawa zakupu nowego iPhona, a później laptopa - i jak twierdzą wtajemniczeni - także nowego telefonu dla żony. Wszystko za pieniądze ofiarowane przez ludzi na naszych wiecach. Później wylot na spotkanie w USA. Mateusz przyszedł do zarządu z prośbą o pieniądze, bo miał „trudną sytuację materialną”. Dostał 10 tys. zł. Wie pan o czym się dowiedzieliśmy po fakcie z mediów? Że zabrał na wycieczkę małżonkę, która ponoć była mu potrzebna jako tłumacz przysięgły
—ujawnił działacz KOD.
Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie imprezy KOD w Warszawie są od jakiegoś czasu fakturowane przez jednoosobową działalność gospodarczą. Trzeba dobrze sprawdzić, czy komitet społeczny KOD oprócz faktur spółki MKM ostro nie przepłaca za sceny, nagłośnienie i wszystko inne. To moim zdaniem może być przyczynek do kolejnej wielkiej afery, a faktury to tylko wierzchołek góry lodowej
—dodał Radwaniecki.
Działacz KOD dodał, że nie liczy na to, że Mateusz Kijowski okaże się człowiekiem honoru i odejdzie sam.
On już nie ma żadnej siły przyciągania, jako lider przegrał podczas grudniowych manifestacji pod Sejmem, gdy odsyłał ludzi do domu. To człowiek, który nie wyjdzie z nami na barykady.
pc/ Wirtualna Polska
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Działacz KOD zauważył również, że już jesienią niektórzy członkowie nieśmiało zaczęli dopytywać się o finanse KOD, szczególnie o rozliczenie pieniędzy zebranych przez Społeczny Komitet.
Karmiono ich obietnicami o rozliczeniu w październiku, później listopadzie, grudniu. A do drzwi zarządu pukali wierzyciele wciąż czekający na opłacenie faktur. Nie przeszkodziło to zausznikowi Mateusza, wbrew postanowieniom zarządu, zrobić rozbuchaną imprezę 11 listopada, która skończyła się kompletną klapą medialną i finansową
—dodał.
Radwaniecki zauważył, że wybranie Kijowskiego w lutym do władz KOD-u byłoby „katastrofą dla idei, której poświęcili czas i serce”.Dodał, że osoba, „która od samego początku karmi opinię publiczną kolejnymi blamażami” nie może ich reprezentować.
On twierdził, że nie ma z czego żyć, tymczasem otrzymał prawie 10 proc. środków zebranych przez nas w skali całego kraju! Co więcej, pani Magdalena Kijowska jest pełnomocnikiem zarządu - po co tworzyć taki nepotyzm? Trzeba z tym skończyć
—skwitował działacz KOD.
I kontynuował, że członkowie KOD moze byli naiwni, ale sądzili, że Kijowski działa w dobrej wierze. Dodał, że „im dłużej to wszystko trwało, tym szybciej otwierały się im oczy”.
Najpierw sprawa zakupu nowego iPhona, a później laptopa - i jak twierdzą wtajemniczeni - także nowego telefonu dla żony. Wszystko za pieniądze ofiarowane przez ludzi na naszych wiecach. Później wylot na spotkanie w USA. Mateusz przyszedł do zarządu z prośbą o pieniądze, bo miał „trudną sytuację materialną”. Dostał 10 tys. zł. Wie pan o czym się dowiedzieliśmy po fakcie z mediów? Że zabrał na wycieczkę małżonkę, która ponoć była mu potrzebna jako tłumacz przysięgły
—ujawnił działacz KOD.
Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie imprezy KOD w Warszawie są od jakiegoś czasu fakturowane przez jednoosobową działalność gospodarczą. Trzeba dobrze sprawdzić, czy komitet społeczny KOD oprócz faktur spółki MKM ostro nie przepłaca za sceny, nagłośnienie i wszystko inne. To moim zdaniem może być przyczynek do kolejnej wielkiej afery, a faktury to tylko wierzchołek góry lodowej
—dodał Radwaniecki.
Działacz KOD dodał, że nie liczy na to, że Mateusz Kijowski okaże się człowiekiem honoru i odejdzie sam.
On już nie ma żadnej siły przyciągania, jako lider przegrał podczas grudniowych manifestacji pod Sejmem, gdy odsyłał ludzi do domu. To człowiek, który nie wyjdzie z nami na barykady.
pc/ Wirtualna Polska
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322386-dzialacz-kod-u-czuje-sie-oszukany-przez-kijowskiego-to-my-wybralismy-na-naszego-lidera-nikogo?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.