Konstruuje się zupełnie sztuczne sylwetki, nie mówi się o ewolucji tych osób, by wbić Niemcom do głowy pewien ideologiczny obraz Polski. Dlatego też nikt za Odrą nie napisał o Petru. Trudno utrzymywać, że mamy w Polsce krwawą dyktaturę, jeśli lider największej partii opozycyjnej w tym czasie jedzie na urlop. Tak samo jest z Kijowskim
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog i europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.
wPolityce.pl: Niemieckie media chętnie krytykują rząd PiS i nie kryją się ze swoim poparciem dla opozycji w Polsce. Niezliczone są wywiady, których Mateusz Kijowski udzielił dziennikarzom za Odrą. Teraz, gdy ich pupilek ma kłopoty, niemieckie gazety uporczywie milczą. Jak to wytłumaczyć? Kijowski stał się niewygodny dla europejskich elit?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: To dla europejskich elit bardzo niewygodna sytuacja. Kijowskiego darzono ogromnym zaufaniem, promowano KOD. Wiele mediów zamieściło jego sylwetkę, choćby europejski portal „Politico” czy niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Był też przyjmowany przez komisarzy unijnych, bodajże przez samego szefa KE Jeana Claude’a Junckera. Oraz, oczywiście, przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Afera wokół faktur Kijowskiego jest tym elitom i tym mediom więc całkowicie nie na rękę. Ciekawe jest przy tym rzeczywiście to, że o ile inne media w Europie, te anglojęzyczne, chociaż odnotowały sprawę, to w Niemczech nie pojawiła się na ten temat żadna informacja. Ani w wiadomościach telewizyjnych ani w gazetach. To oczywiście nie jest przypadek, tylko celowe działanie. Pamiętam jak w latach 2005-2007, śledząc selektywne doniesienia mediów niemieckich na temat tego co się dzieje w Polsce, zapytałem jednego z dziennikarzy niemieckich dlaczego o niektórych rzeczach nie informują. A on mi odpowiedział: Bo to niemieckiego czytelnika nie interesuje. Oni wiedzą więc co się obecnie w Polsce dzieje, znają sprawę Kijowskiego. Ale wychodzą z założenia, że niemieckiego czytelnika interesują tylko złe doniesienia dotyczące PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego, polityków PiS-u. Są niewiarygodnie szybcy w informowaniu o wydarzeniach, które dotyczą Kościoła Katolickiego w Polsce, ludziach o tradycyjnych poglądach. Ogólnie rzecz biorąc zakładają, że niemieckiego czytelnika i widza interesuje piętnowanie „polskiego nacjonalizmu”. Wtedy każda wiadomość jest cenna. Nawet o wydarzeniach Ełku szybko pojawiły się informacje. Natomiast rzeczy, które mogłyby rzucić złe światło na polską opozycję, są ignorowane. O aferze Rywina niemieckie media też nie pisały, chociaż ta sprawa miała ogromne znaczenie dla polskiej polityki, ale mogłaby naruszyć dobre imię GW i jej redaktora naczelnego.
Kijowski dostał też nagrodę Parlamentu Europejskiego, przyznawaną działaczom obywatelskim. Czy teraz europejskie elity się od niego odwrócą?
Myślę, że stanie się to stopniowo. Będzie to takie wygaszanie po cichu. Podam przykład takiego wygaszania, taki dość charakterystyczny, a mianowicie przypadek Andrzeja Szczypiorskiego. Był on w latach 90-tych głównym komentatorem spraw polskich w Niemczech. Obok Adama Krzemińskiego z „Polityki”, który teraz sam się ostał. Szczypiorski był cytowany wszędzie, w niemieckich mediach i przez polityków. Sam przemawiał m.in. w czasie państwowych obchodów święta Zjednoczenia Niemiec. Był nagradzany wysokimi odznaczeniami państwowymi. Gdy wyszło na jaw, że współpracował ze służbami PRL, z UB i SB, w Niemczech to nie zostało odnotowane. Informacja o tym się nigdzie nie pojawiła. Szczypiorski przestał po prostu istnieć. Zanikł. Pisano o nim prace doktorskie i magisterskie, a już po paru latach było tak, jakby go nigdy nie było. Już dziś go w Niemczech chyba nikt nie pamięta. Z Kijowskim będzie pewnie podobnie. Gdy stanie się naprawdę niewygodny, przestaną w ogóle o nim wspominać. Nie będzie żadnych artykułów o tym, że to wielkie rozczarowanie. Po prostu zostanie przykryty płaszczykiem milczenia. Okupacja Sejmu przez opozycję jest też dość krępująca dla europejskich elit, bo za tym idzie łamanie prawa, ale można to jeszcze jakoś wytłumaczyć rzekomą koniecznością obrony demokracji i wolności mediów. W przypadku Kijowskiego się tak nie da.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Konstruuje się zupełnie sztuczne sylwetki, nie mówi się o ewolucji tych osób, by wbić Niemcom do głowy pewien ideologiczny obraz Polski. Dlatego też nikt za Odrą nie napisał o Petru. Trudno utrzymywać, że mamy w Polsce krwawą dyktaturę, jeśli lider największej partii opozycyjnej w tym czasie jedzie na urlop. Tak samo jest z Kijowskim
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog i europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.
wPolityce.pl: Niemieckie media chętnie krytykują rząd PiS i nie kryją się ze swoim poparciem dla opozycji w Polsce. Niezliczone są wywiady, których Mateusz Kijowski udzielił dziennikarzom za Odrą. Teraz, gdy ich pupilek ma kłopoty, niemieckie gazety uporczywie milczą. Jak to wytłumaczyć? Kijowski stał się niewygodny dla europejskich elit?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: To dla europejskich elit bardzo niewygodna sytuacja. Kijowskiego darzono ogromnym zaufaniem, promowano KOD. Wiele mediów zamieściło jego sylwetkę, choćby europejski portal „Politico” czy niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Był też przyjmowany przez komisarzy unijnych, bodajże przez samego szefa KE Jeana Claude’a Junckera. Oraz, oczywiście, przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Afera wokół faktur Kijowskiego jest tym elitom i tym mediom więc całkowicie nie na rękę. Ciekawe jest przy tym rzeczywiście to, że o ile inne media w Europie, te anglojęzyczne, chociaż odnotowały sprawę, to w Niemczech nie pojawiła się na ten temat żadna informacja. Ani w wiadomościach telewizyjnych ani w gazetach. To oczywiście nie jest przypadek, tylko celowe działanie. Pamiętam jak w latach 2005-2007, śledząc selektywne doniesienia mediów niemieckich na temat tego co się dzieje w Polsce, zapytałem jednego z dziennikarzy niemieckich dlaczego o niektórych rzeczach nie informują. A on mi odpowiedział: Bo to niemieckiego czytelnika nie interesuje. Oni wiedzą więc co się obecnie w Polsce dzieje, znają sprawę Kijowskiego. Ale wychodzą z założenia, że niemieckiego czytelnika interesują tylko złe doniesienia dotyczące PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego, polityków PiS-u. Są niewiarygodnie szybcy w informowaniu o wydarzeniach, które dotyczą Kościoła Katolickiego w Polsce, ludziach o tradycyjnych poglądach. Ogólnie rzecz biorąc zakładają, że niemieckiego czytelnika i widza interesuje piętnowanie „polskiego nacjonalizmu”. Wtedy każda wiadomość jest cenna. Nawet o wydarzeniach Ełku szybko pojawiły się informacje. Natomiast rzeczy, które mogłyby rzucić złe światło na polską opozycję, są ignorowane. O aferze Rywina niemieckie media też nie pisały, chociaż ta sprawa miała ogromne znaczenie dla polskiej polityki, ale mogłaby naruszyć dobre imię GW i jej redaktora naczelnego.
Kijowski dostał też nagrodę Parlamentu Europejskiego, przyznawaną działaczom obywatelskim. Czy teraz europejskie elity się od niego odwrócą?
Myślę, że stanie się to stopniowo. Będzie to takie wygaszanie po cichu. Podam przykład takiego wygaszania, taki dość charakterystyczny, a mianowicie przypadek Andrzeja Szczypiorskiego. Był on w latach 90-tych głównym komentatorem spraw polskich w Niemczech. Obok Adama Krzemińskiego z „Polityki”, który teraz sam się ostał. Szczypiorski był cytowany wszędzie, w niemieckich mediach i przez polityków. Sam przemawiał m.in. w czasie państwowych obchodów święta Zjednoczenia Niemiec. Był nagradzany wysokimi odznaczeniami państwowymi. Gdy wyszło na jaw, że współpracował ze służbami PRL, z UB i SB, w Niemczech to nie zostało odnotowane. Informacja o tym się nigdzie nie pojawiła. Szczypiorski przestał po prostu istnieć. Zanikł. Pisano o nim prace doktorskie i magisterskie, a już po paru latach było tak, jakby go nigdy nie było. Już dziś go w Niemczech chyba nikt nie pamięta. Z Kijowskim będzie pewnie podobnie. Gdy stanie się naprawdę niewygodny, przestaną w ogóle o nim wspominać. Nie będzie żadnych artykułów o tym, że to wielkie rozczarowanie. Po prostu zostanie przykryty płaszczykiem milczenia. Okupacja Sejmu przez opozycję jest też dość krępująca dla europejskich elit, bo za tym idzie łamanie prawa, ale można to jeszcze jakoś wytłumaczyć rzekomą koniecznością obrony demokracji i wolności mediów. W przypadku Kijowskiego się tak nie da.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322332-prof-krasnodebski-kijowski-stal-sie-niewygodny-dla-europejskich-elit-i-zwiazanych-z-nimi-mediow-niebawem-przestanie-dla-nich-istniec-nasz-wywiad