To znamienne, że gazety bulwarowe, które żyją z publikacji mniej lub bardziej prawdopodobnych plotek, nie wykorzystały doskonałej okazji, jaką była sylwestrowa wycieczka Ryszarda Petru ze swoją partyjną koleżanką do Portugalii. 2 stycznia, gdy nieobecnością Petru żyła cała Polska, próżno było szukać tej informacji na pierwszej stronie „Faktu”. „Superexpress” był nieco lepszy, bo przynajmniej zamieścił małą zapowiedź w rogu okładki, a w następnych dniach szerzej zainteresował się przygodami lidera Nowoczesnej.
Inaczej „Fakt”, choć to wymarzona historia dla bulwarówki. „Obrońcy demokracji” pozostawieni na mrozie przez jednego ze swoich liderów, który wybrał się w romantyczną podróż ze swoją partyjną koleżanką do ciepłych krajów, nie zainteresowali jednak redaktorów „Faktu”. Przeciwnie, następnego dnia odpalono dętą aferę z posłem Leonardem Krasulskim. Po co, skoro w tym samym czasie mieliśmy do czynienia z autentyczną historią? Ano po to, aby - jak to się kolokwialnie określa - przykryć Krasulskim kompromitację Petru.
Gdy opinia publiczna pozostała nieczuła na „aferę Krasulskiego”, dziennikarz „Faktu” postanowił zwrócić jej uwagę brutalną przepychanką pod gabinetem posła. Ale to też nie wyszło, bo i wyjść nie mogło. Po atakach co bardziej krewkich działaczy opozycji na niektórych polityków PiS, przemoc fizyczna na mało kim robi już - niestety - wrażenie. I to jest chyba najbardziej istotny wkład antypisowskiej opozycji w polskie życie publiczne.
Nic więc dziwnego, że w ślad za opozycją idą dziś niektórzy dziennikarze. Tym bardziej, że wielu - jak na przykład Tomasz Lis - występuje na wiecach i nawołuje do rewolty, a Jacek Żakowski tęskni za polskim Hamasem. Przy tych tuzach liberalnego dziennikarstwa, reporter „Faktu” ścigający posła i próbujący wypchnąć drzwi do jego gabinetu, to naturalna konsekwencja promocji takiego „stylu” debaty w środowiskach opozycji.
Jest jeszcze jeden, smutny wniosek, media niezależnie od zaangażowania po tej czy innej stronie sporu, miały jasno wytyczone granice tego zaangażowania. Wraz z rozpoczęciem protestów opozycji te granice zostały przesunięte, gdy na łamach liberalnych mediów zaczęto wychwalać agresję. Teraz - gdy reporter „Faktu” postanowił użyć siły fizycznej w „rozmowie” z posłem - nawet i ta granica została przekroczona.
-
SUPER OFERTA! Zamów roczną prenumeratę miesięcznika „wSieci Historii”, a książkę „Tajemnice stanu wojennego” otrzymasz gratis!
Pospiesz się – mamy tylko 100 książek w prezencie! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322210-dziennikarze-liberalnych-mediow-nawolujacy-do-rewolty-przekroczyli-kolejna-granice